reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Czy pomożesz Iwonie nadal być mamą? Zrób, co możesz! Tu nie ma czasu, tu trzeba działać. Zobacz
reklama

Połóg

Zołzik - u mnie też krucho z kondycją psych. Czuję taką pustkę, smutek, mam takie poczucie, że coś się skończyło. Dziwne, bo przecież właśnie dopiero teraz moje życie jest pełne! I strasznie zamartwiam się o Małego. Po tym pobycie Mieszka w szpitalu mi się tak porobiło... Ostatnio złapałam się na tym, że mówię do niego "bidulku, biedactwo". To chore, powinnam myśleć o nim jak o szczęśliwym bobasku!
Poza tym mam silne poczucie winy o to, że... Mieszko mnie czasem wkurza. Jak gryzie moje obolałe brodawki, albo za długo wisi na cycku... Myślę sobie "co ze mnie za matka, skoro denerwuje mnie mój własny Maluszek?"
Ale od 2 dni jest lepiej. Wczoraj M. zorganizował uroczystą, romantyczną kolację i to mnie jakoś postawiło na nogi.
Myślę, że takie emocje są normalne i z dnia na dzień będzie tylko lepiej!
 
reklama
Aestima, dziękuję... Właśnie takich rzeczy się boję, takich odczuć. Ale mam nadzieję, że właśnie dzięki współpracy z mężami uda się nam ogarnąć w miarę szybko i cieszyć się w pełni z macierzyństwa... Czego życzę sobie i nam wszystkim! :*
A jeśli dziecko zacznie nas naprawdę wkurzać, jest tylko jeden sposób - odłożyć do łóżeczka i wyjść na chwilę, pooddychać głęboko, postarać się uspokoić. Słyszałam to niejednokrotnie, sama stosuję w pracy i jeśli będę musiała, zastosuję w domu. Ale oby nie trzeba było!
 
Aestima, doskonale znam to uczucie ! Ze mną było dokładnie tak samo. Kiedy Jaś się urodził byłam ogromnie szczęśliwa i wszystko było takie super. Ale kiedy wróciłam do domu zaczeło się ze mną dziać cos bardzo dziwnego czego nie potrafiłam zrozumieć.
Każdy dzień i każda noc wydawała mi się taka sama.Siedziałam z dzieckiem na ręku i płakałam bo miałam takie uczucie że moje życie się skończyło.Zastanawiałam sie po co mi to było.Nie miałam żadnego wsparcia chociaż było mi ono bardzo potrzebne.Fizyczne jak i psychiczne. Zostawałam w domu sama na całe dnie i było tak że nic nie jadłam nie piłam tylko płakałam.
U mnie wywołane to było tym że nie widziałam jak moje dziecko się rodzi, wbiłam sobie w głowę że może nie jest moje ...totalna głupota wiem, ale wtedy było tak że nie mogłam na małego patrzeć. Jasiek był oazą spokoju, nigdy nie płakał!
Nie powiem Ci teraz ile czasu to wszystko trwało, ale w końcu przeszło tak jak i przyszło czyli niespodziewanie.Pewnego dnia wstałam, popatrzyłam w jego wielkie niebieskie oczy i totalnie się zakochałam.Moje życie tak jakby zaczeło się na nowo , zaczęłam, bardzo mocno kochać swoje dziecko. Nie potrafiłam nawet zostawić Jasia z moją mamą i wyjśc gdzieś sama.
Zobaczysz że i u Was wszystko się poukłada i w żadnym stopniu nie obwiniaj się za to że przychodzą takie momenty że masz dość swojego dziecka bo to nie zależy od ciebie tylko są to hormony które po porodzie nami rządzą.
 
Zołza ja też się tego boję wszystkiego... że nie pokocham mojej małej, ze bedzie mnie wkurzac (a mnie wkurzyc jest skrajnie łatwo :p) a najbardziej moje sie takiego czegoś, że nie będę chciała się zajmowac maleństwem, bo nie... jak to bywa czasem niestety :( a że depresje już przechodziła, i wyciągano mnie z niej to wiem jakie to jest uczucie, że ma się wszystko gdzieś i nie chce strasznie, zebym miała takie uczucia do Olci mimo ze juz teraz dokucza mamusi bardzo, ale to moja pierworodna... i jaka ma byc skoro mamusia tez lubi podokuczac... ale jak do wzystkiego dołączą się hormony... BOJĘ SIĘ TEGO STRASZNIE... nie porodu, ale tego co będzie po... jak już nie będę w szpitalu... jak przyjade do domu....
 
No to jest dobry temat, często niestety jest ze zmęczenie, monotonia bierze nad nami górę...

ja miałam dokładnie tak jak cinamon, całe dnie sama, niespełniona porodowo, niespełniona jako karmiąca, nie spełniona na uczelni, wszystko gdzieś mi się wymknęło..a maz starał się, ale jak miał czas, bo inaczej go nie było, a im później tym mniej go miał, ubzdurałam sobie,że robi to specjalnie by nie siedzieć z nami w domu, a może i tak było...jak jeździłam na uczelnie na jeden dzień tylko do Łodzi (100km) to czułam się, ze to jest to, ze nie chce wracać do domu, w ogóle nie myśłałam o tym, ze dziecko czeka, wyrwałam siei byłam szczęśliwa sama!!! później miałam wyrzuty sumienia, co ze mnie za mama, jak ja mogę takie myśli mieć.....dopiero jak zrobiło się ciepło, to wróciłam do mnie energia, mogłam godzinami cieszyć się Filipem i już nie chciałam go zostawiac z nikim, co na początku najchętniej bym robiła non stop...


Mam nadzieje, że tym razem będzie inaczej, teraz wiem jak to wygląda i jestem bardziej przygotowana na to jak wygląda dzień i noc z takim maluszkiem, mam jakieś tam małe doświadczenie i liczę że to mi pomoże, bardzo na to liczę!!!!
 
kurcze dziewczyny dzięki za szczere odpowiedzi... Ja w sumie niby wiem, że takie stany są normalne, ale to wszystko wydaje mi się takie teoretyczne, a jak poczytałam o Waszych odczuciach to jakoś tak realniej do mnie dociera. Ja też się boję, dokładnie jak Doggi, bo niestety sama nie należę do silnych psychicznie osób. No ale przecież musimy dać radę :)

Wiecie co, mnie jeszcze przeraża to, że już mam poczucie, że wszyscy mnie będą oceniać jako matkę.. Wiem, że takie rzeczy powinno się mieć gdzieś, ale ja już wiem, że nie tak będę karmić, że po co taki krem do pupy, a dlaczego akurat te pieluchy, że małego źle układam do spania i milion innych rzeczy... a ja zawsze kiepsko reaguję na taką krytykę :/ Nawet jeśli wiem, że to nasza decyzja jak opiekujemy się dzieckiem.
 
kasiawilde ja też dosc kiepso reaguje na taka krytykę... najczęście krzykiem i wyzwiskami reaguje... bo ja jestem nerwuska i furiatka... Jak to moj mąż mówi "matka furiatka/wariatka"... ja np uważam się za dośc silna psychicznie i w ciężkich sytuacjach umiem zachowac spokoj (wkurzam sie przy drobiazgach) ale czasem jest to coś po prostu ponad nas... Jak ja się z depresji leczyłam, to wynikala ona z mojej choroby i z tego ile czasu spędziłam w szpitalu bez żadnej poprawy... zabrnione miałam wszytsko do jedzenia praktycznie... sama chodzic nie umiałam bo byłam tak słaba i po pół roku takiego stanu załamałam się... nie wychodziłam z domu, nie chciałam na uczelnie chodzic ani spotykac się ze znajomymi, nie odbierałam telefonów... aż w końcu moja mama się wkurzyła i wysłała do lekarza, który poprzez spotkania i odpowiednie leki wyprowadził mnie na prostą i z czasem wróciła stara dobra Doggi z bananem na ryjku ;) I boję się, że ten stan może wrócic, jak nie bedzie mi sie układało tak jakbym chciała z małą... Boję się ze nie odnajdę się w tej nowej roli, jako matka... ale nie zmienia to faktu, że już teraz szaleje za moją małą wredzioszką i strasznie ją kochamy z mężem :) :) :)
 
widzisz Doggi jeden pozytywny wniosek z Twojej wypowiedzi... z wszystkiego da się wyjść :) straszne masz za sobą przejścia, ale przy tym wiesz, że dałaś radę i teraz na pewno nawet jeśli trafią się kiepskie dni, to się z tym uporasz/uporacie, w sumie jak my wszystkie!!! I tego się trzymamy :)
 
dokładnie tak jak mówisz :) Bo maluszek, to nasz motorek napędowy będzie do wyjścia z ciężkich chwil :)
 
reklama
kasiawilde- ja wiem ze wszystko bedzie mnie denerwowac, kazda kretyńska uwaga i wiesz co... nie zamierzam sie szczypać w jezyk.... od razu powiem zeby sie fuck off ode mnie bo to ja wypchałam tego brzdąca i ja się nim zajmowac nie bede... więc wara odemnie i stay away z debilnymi radami...a takich nigdy nie brakuje...

mamie juz powiedziałam żeby sobie przypomniala czy babcia sie wtrącała, a ona na to że i tak wie ze nawet jak ona pogada to ja to bede miec daleko i zrobie co zechce :) i dobrze że to wie.. a reszta no cóż....ja nikogo o rady nie prosze wiec fuck off :-) a zresztą to męża obowiązek źeby dbał o spokój żonki :-)
 
Do góry