Ja mam taki mały problem z położną. Była u nas raz. Pokazała jak kąpać noworodka. Powiedziała, że całkiem dobrze radzimy sobie jako rodzice. Po czym oznajmiła, że jakby co, to mamy do niej numer telefonu.
Jestem po cesarskim cięciu. Na pierwszej wizycie obejrzała ranę i powiedziała, że goi się dobrze. Ale jak coś mnie boli to do lekarza. Dwa tygodnie później zauważyłam, zaczerwienienie w miejscu wyjścia szwu i ona kazała mi zadzwonić do szpitala. Spytała tylko czy gorączkuję. Ja na to, że nie. Mimo że poprosiłam ją o wizytę, to ona odesłała mnie do kontaktu ze szpitalem. W szpitalu z kolei spytali czy przyjdzie do mnie jeszcze położna. Nie odmówiła wprost, ale odebrałam to tak, że nie chce jej się przyjść. Myślałam, że skoro przysługują mi z NFZ min. 4 wizyty, to wystarczy się umówić i ona przyjdzie bez gadania. A ona tylko tak telefonicznie. Nie podoba mi się to. Czy zdarzyło się komuś, że położna nie chciała przyjść? Bo ta moja zakłada, że umiemy się zająć dzieckiem. A ja chciałabym aby też na nie zerknęła, czy dobrze się rozwija, czy ma dobre odruchy itp. Pewnych rzeczy nie da się na telefon. A pozatym nie po to płacimy składki, żeby jeszcze wydawać na telefon do położnej. Ona powinna dzwonić i przychodzić.