Witam Dziewczyny potrzebuje porady albo jakiegoś zrozumienia . Mieszkałam całe życie w mieście związałam się z mężczyzną który mieszka na wsi w skrócie- przyprowadziłam się do niego i do jego rodziców . Po dwóch latach zaszłam w ciążę mój syn ma teraz 2 lata i na chwilę obecną cały czas siedzimy u nich nie mam znajomych nie mam nikogo rodziców mam od wsi 25 kilometrów do miasta . Czasami łapie dola i ogarnia mnie smutek , bo ciągle siedzie z dzieckiem i z teściową w domu . Mój chłopak pracuje na warsztacie jako mechanik . Wiadomo między kolegami bo go w trakcie pracy odwiedzają bo jest szefem . Najgorzej w weekend jak zbliża się piątek czy sobota przeważnie jest tak że o tej 18
Skończył juz prace i zamiast wrócić do domu do nas do dziecko do rodziny to zawsze woli ten czas spędzić z kolegą a zwłaszcza ze swoim przyjacielem którego nie lubię bo przez niego moj partner dość często przychodzi napity do domu albo juz jest pozno i nie widzi dziecka wgl . W niedzielę jak wiadomo jest dzień wolny od pracy to chwilę się z nim pobawi a tak to by sobie odpoczywał całą niedzielę przy telewizorze niestety dziecko jest ruchliwe i ono nie będzie stało w miejscu . A jemu się nie chce nawet z nim pobawić , nie zmieni wgl pampersa jak sama mu nie powiem to go wgl nie wykąpie , jak Mały o 21 mówił że chce jeść to powiedział żebym ja poszła bo jemu się nie chce bo jest zmęczony . Ja też jestem zmęczona i cały czas jak Mały się budzi w nocy to ja zawsze muszę wstawać do niego nawet przez weekend . A najgorsze jest też to że zabrania mi się spotykać jedyna koleżanka która mieszka w mieście niedaleko mojej mamy bo on twierdzi że ona jest dla mnie za głupia i ma zły wpływ . A jak mu powiedziałam że ty możesz się ze wszystkimi spotykać a ja nawet na chwilę koleżanki nie mogę odwiedzić . Ze on mi wszystkiego zabrania a ja jemu juz nic nie mogę zabronić . Jak więcej siedział ze swoim przyjacielem i jak zadzwoniłam do niego czy juz wraca to mówił tak tak juz wracam to wrócił po 2h a jak ja byłam u koleżanki to juz musiałam wracać i ganiać za każdym jego piernieciem . I cały czas mówił że ja dramatyzuje , że czemu becze , że ja zawsze problemowa jestem . Ja po prostu mam tak czasami że brakuje mi u niego zrozumienia nie wiem czy ja może rzeczywiście przesadzam . Ale dla mnie to też nie jest łatwe , nie dosyć że to ja się przyprowadziłam z miasta na wieś bo się zakochałam , ciężko mi było się przyzwyczaic no ale się przyzwyczaiłam , to jeszcze nie mam tu nikogo , teściową mnie czasami denerwuje bo jak dziecko idzie do niej to na wszystko mu pozwala i on sie robi nie dobrze Ja mu jak zabronię to juz mnie nie słucha bo babcia na wszystko pozwala , dziecko wchodzi na blat od kuchni i go tak trzyma żeby mógł sobie brać co chce . Po trzecie nie jestem u siebie . Nie zrobie nie posprzątam jak ja chcę bo wiadomo że to ma być tak jak teściową chce . I również mój partner ostatnio dużo nadużywa alkoholu potrafił się nawalić w cztery litery na urodziny naszego synka oczywiście nie nawalił się na tych urodzinach tylko z kimś innym był . Był mi taki wstyd jak wrócił taki do domu a zwlaszcza szkoda mi dziecka bo ciagle wolał tato . Co prawda w kwietniu
się wyprowadzamy bo kupiliśmy dom ale do tej pory było mi trudno a mój chłopak zamiast mnie troszkę wesprzeć to oj tylko gada że dramatyzuje przecież krzywda mi się nie dzieje . Czasami jak juz miałam naprawdę taki kryzys i jak wybuchlam płaczem , bo juz mnie to wszystko przerosło , to on jak to zobaczył i mówi do mnie znowu to samo , ta po co znowu beczysz . Myślicie dziewczyny , że to ze mną jest coś nie tak ? Naprawdę potrzebuje pomocy .
Jestem ciekawa jak jemu by było jakby mieszkał w obcym mieście bez żadnych znajomych . Bez nikogo .
Skończył juz prace i zamiast wrócić do domu do nas do dziecko do rodziny to zawsze woli ten czas spędzić z kolegą a zwłaszcza ze swoim przyjacielem którego nie lubię bo przez niego moj partner dość często przychodzi napity do domu albo juz jest pozno i nie widzi dziecka wgl . W niedzielę jak wiadomo jest dzień wolny od pracy to chwilę się z nim pobawi a tak to by sobie odpoczywał całą niedzielę przy telewizorze niestety dziecko jest ruchliwe i ono nie będzie stało w miejscu . A jemu się nie chce nawet z nim pobawić , nie zmieni wgl pampersa jak sama mu nie powiem to go wgl nie wykąpie , jak Mały o 21 mówił że chce jeść to powiedział żebym ja poszła bo jemu się nie chce bo jest zmęczony . Ja też jestem zmęczona i cały czas jak Mały się budzi w nocy to ja zawsze muszę wstawać do niego nawet przez weekend . A najgorsze jest też to że zabrania mi się spotykać jedyna koleżanka która mieszka w mieście niedaleko mojej mamy bo on twierdzi że ona jest dla mnie za głupia i ma zły wpływ . A jak mu powiedziałam że ty możesz się ze wszystkimi spotykać a ja nawet na chwilę koleżanki nie mogę odwiedzić . Ze on mi wszystkiego zabrania a ja jemu juz nic nie mogę zabronić . Jak więcej siedział ze swoim przyjacielem i jak zadzwoniłam do niego czy juz wraca to mówił tak tak juz wracam to wrócił po 2h a jak ja byłam u koleżanki to juz musiałam wracać i ganiać za każdym jego piernieciem . I cały czas mówił że ja dramatyzuje , że czemu becze , że ja zawsze problemowa jestem . Ja po prostu mam tak czasami że brakuje mi u niego zrozumienia nie wiem czy ja może rzeczywiście przesadzam . Ale dla mnie to też nie jest łatwe , nie dosyć że to ja się przyprowadziłam z miasta na wieś bo się zakochałam , ciężko mi było się przyzwyczaic no ale się przyzwyczaiłam , to jeszcze nie mam tu nikogo , teściową mnie czasami denerwuje bo jak dziecko idzie do niej to na wszystko mu pozwala i on sie robi nie dobrze Ja mu jak zabronię to juz mnie nie słucha bo babcia na wszystko pozwala , dziecko wchodzi na blat od kuchni i go tak trzyma żeby mógł sobie brać co chce . Po trzecie nie jestem u siebie . Nie zrobie nie posprzątam jak ja chcę bo wiadomo że to ma być tak jak teściową chce . I również mój partner ostatnio dużo nadużywa alkoholu potrafił się nawalić w cztery litery na urodziny naszego synka oczywiście nie nawalił się na tych urodzinach tylko z kimś innym był . Był mi taki wstyd jak wrócił taki do domu a zwlaszcza szkoda mi dziecka bo ciagle wolał tato . Co prawda w kwietniu
się wyprowadzamy bo kupiliśmy dom ale do tej pory było mi trudno a mój chłopak zamiast mnie troszkę wesprzeć to oj tylko gada że dramatyzuje przecież krzywda mi się nie dzieje . Czasami jak juz miałam naprawdę taki kryzys i jak wybuchlam płaczem , bo juz mnie to wszystko przerosło , to on jak to zobaczył i mówi do mnie znowu to samo , ta po co znowu beczysz . Myślicie dziewczyny , że to ze mną jest coś nie tak ? Naprawdę potrzebuje pomocy .
Jestem ciekawa jak jemu by było jakby mieszkał w obcym mieście bez żadnych znajomych . Bez nikogo .