reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Znasz to? Dzień ledwo się zacznie, a Ty już masz na koncie przebieranie w półśnie, mycie części do laktatora i gorączkowe poszukiwania smoczka pod kanapą. Jeśli w tym chaosie marzysz choć o jednej rzeczy, która ułatwi Wam codzienność – weź udział w konkursie i wygraj urządzenia Baby Brezza, które naprawdę robią różnicę! Biorę udział w konkursie
reklama

Pomóżcie.

No tak. Lekarz zapomniał dodać że chodzi mu o 50% z zera. Sory mój błąd że go o to nie zapytałam czy to z zera liczy. Ok wiecie co- przyszłam tutaj bo czułam się bardzo źle- dostałam dwie okropne wiadomości dla mnie. Naprawdę teraz gdy jest mi już lepiej- gdy te najgorsze myśli przeszły zrozumiałam że nie ma sensu wchodzić na forach gdzie druga osoba nie potrafi zrozumieć podejścia innego niż to swoje. Całe szczęście nie patrzę zero jedynkowo na innych i dla mnie ktoś kto stworzył sobie 10 zarodków jest tak samo człowiekiem który ma wolną wolę jak ten co chciał mieć tylko 2. I nie oceniałabym tej osoby jakby była przerażona że jest ich aż 10 i co ma teraz z nimi zrobić że „sama jest sobie winna bo mogła poczytać wcześniej i zapłodnić mniej”. Kończę tą bezsensowana dyskusję życzę w życiu samych dobrych i trafnych decyzji- napewno Wasze wszystkie decyzje są w 100% poprawne i same dobre rzeczy z nich wynikają. Pozdrawiam

Ale możesz mieć 10 zarodków, a Twój organizm odrzuci wszystkie na przykład. 🤷🏻‍♀️ I nie będzie dylematu "co z nimi zrobić".
Czemu ciągle zakładasz, że coś "zostanie i co robić"?
 
reklama
Czytam teraz te strony tekstu i serio, pierwsza zasadnicza rzecz to to, że in vitro nie jest dla was. 🤷🏻‍♀️
Tam nie ma czasu na skupianie się czy etyczne jest mrożenie i co "z tymi dziećmi".
Nie macie podejścia (bo macie światopogląd) i nie macie wiedzy (bo lekarz zabronił czytać). Z taką mieszanką to marnujecie i swój czas i czas innych par w klinice, którzy by mogli na Wasze miejsce wskoczyć i korzystać póki te dofinansowania są; a wy jeśli macie swoje warunki i swoje zachciewajki to moglibyście realizować prywatnie za swoje pieniądze, tam raczej jak zapłacisz kolejną transzę to na luzie program będzie realizowany dalej, bo na pewno na prywatę obecnie chętnych nie ma 🤷🏻‍♀️
 
Nie wiem czymś się zajmujesz. Ale jak przychodzi do Ciebie do pracy ktoś i zadaje pytania też uważasz że powinien przyjść już z całą wiedzą a Ty nie jesteś od tego żeby mu cokolwiek wyjaśniać i o czymkolwiek informować ?
Miałaś 12 komórek , mąż się zapytał ile zapłodnić to lekarz tylko orientacyjnie Wam powiedział, że jak chcecie 4, to będą 4. I się sami na to zgodziliście. Więc no winy lekarza tutaj nie ma. Źle w takim razie interpretujecie to co się do Was mówi.
W Polsce jest dużo par, które podchodzą do in vitro po kilka razy, serio. Myślisz ,że jesteś jedyna która tego doświadcza ? Nie, nie jesteś. Co w tym złego, że macie podejść do procedury od nowa za kilka miesięcy? Chyba nic, prawda? W tym czasie inne pary mogą podejść, przez te 5 miesięcy a Ty przez 5 miesięcy masz czas, żeby przygotować siebie i męża, suplementy, dieta. Samo się nic nie zrobi, nikt za Was nie będzie nic robił.
Masz 5 miesięcy na poukładanie sobie w głowie wszystkiego.
I nawet jak Ci pobiorą 24 komórki i je zapłodnić to nie oznacza,że wszystkie będą się rozwijały. Mogą się rozwijać a w 2 dobie wszystkie przestaną, tak też może być. Ty musisz to przepracować bo to Twoje 1 podejście a możesz mieć kilka nieudanych takich podejść.
I nie obwiniaj lekarza bo lekarz wie co robi. To Wasza decyzja była, że zpladniacie 4 zarodki, nie jego. Chciałabyś 12 to zaplodniliby je wszystkie.

Dla Twojej informacji in vitro nie zawsze daje ciążę. Są tu dziewczyny co po kilka stymulacji przechodziły , miały zarodki i ciąży do tej pory brak.

Naucz się cierpliwości a jak nie potrafisz to skorzystaj z pomocy psychologa.
 
Czytam teraz te strony tekstu i serio, pierwsza zasadnicza rzecz to to, że in vitro nie jest dla was. 🤷🏻‍♀️
Tam nie ma czasu na skupianie się czy etyczne jest mrożenie i co "z tymi dziećmi".
Nie macie podejścia (bo macie światopogląd) i nie macie wiedzy (bo lekarz zabronił czytać). Z taką mieszanką to marnujecie i swój czas i czas innych par w klinice, którzy by mogli na Wasze miejsce wskoczyć i korzystać póki te dofinansowania są; a wy jeśli macie swoje warunki i swoje zachciewajki to moglibyście realizować prywatnie za swoje pieniądze, tam raczej jak zapłacisz kolejną transzę to na luzie program będzie realizowany dalej, bo na pewno na prywatę obecnie chętnych nie ma 🤷🏻‍♀️

Jeśli lekarz i klinika zła, ja bym pytała jak teraz wziąć moje oocyty i robić to za moją kasę. Tyle.
 
Nie wiem czymś się zajmujesz. Ale jak przychodzi do Ciebie do pracy ktoś i zadaje pytania też uważasz że powinien przyjść już z całą wiedzą a Ty nie jesteś od tego żeby mu cokolwiek wyjaśniać i o czymkolwiek informować ?
Pracuję na systemach operacyjnych używanych w branży medycznej. Oczywiście, że oczekuję, że osoba ktora do mnie przychodzi wie, czego oczekuje i co jest jej potrzebne 🤷‍♀️ przecież ja się nie będę zastanawiać czy oni chca lampę, która wali mocnym światlem czy system, w którym lampa podąża za operatorem. Muszą mi powiedzieć, czego potrzebują. Ja nie będę zgadywać, bo to nie moja rola.

Mogę powiedzieć, że coś moim zdaniem nie zadziała, ale finalnie to ich decyzja, nie moja. Tak jest w każdej, absolutnie każdej branży.
 
Odwróćmy sytuację: lekarz namawia cię na 6 zarodków. Zapładniają się wszystkie, a ty potrzebujesz tylko 2. Nie znając opcji obecnej, może miałabyś pretensje do lekarza, ze namówił? Miałabyś dylemat moralny. Może te 4 zamrożone, jak piszesz, dzieci nie dawałyby ci spokoju? Miałabyś żal? Bardzo możliwe. Myśle, ze to są tematy do przerobienia przez te 5 miesięcy. Ze soba i z mężem. Prawdopodobnie czekają was dalsze dylematy i musicie znaleźć odpowiedzi na pytania, co jeśli się nie uda i co jeśli się uda, a zarodki zostaną. To podstawowe sprawy, które trzeba mieć w rodzinie przerobione. Impas warto iść do psychologa, a może - mówię bez ironii - do księdza, jesli to jest zakorzenione w waszej wierze. Jedno jest pewne: to trzeba przerobić.
 
To co opisujesz, nazywa się konsekwencje własnych decyzji i jest zjawiskiem normalnym w dorosłości. Nikt Was nie wprowadził w błąd, nikt Was nie oszukał. Lekarz uprzedził, że szanse na zarodki są stosunkowo niewielkie (50%). Uszanował Wasza decyzję.

Natomiast przekonania były dla Was tak istotne, że podjeliscie niepotrzebne z punktu widzenia procedury ryzyko, które się ziściło. To Wy, nikt inny, musi z tym żyć i ponosić konsekwencje. Nikt Wam nie obiecywał: "spoko, jak się uda, spróbujemy za miesiąc".

Z punktu widzenia lekarza- i tak był uprzejmy. Gdyby ktoś wystartował do mnie w takiej sytaucji z prentensjami, ja taka bym nie była, ponieważ w imię przekonań lekko traktujecie środki publiczne (uszanował to), które mogłyby zostać spożytkowane efektywniej, a teraz płaczesz, że nie ma dla Ciebie terminu, bo inni też chcą mieć szansę na rodzicielstwo. Jak masz ochotę minimalizować liczbę zarodków, podchodź do procedury nawet co miesiąc, ale z własnych środków. Nikt Ci nie zabroni 🤷
 
To co opisujesz, nazywa się konsekwencje własnych decyzji i jest zjawiskiem normalnym w dorosłości. Nikt Was nie wprowadził w błąd, nikt Was nie oszukał. Lekarz uprzedził, że szanse na zarodki są stosunkowo niewielkie (50%). Uszanował Wasza decyzję.

Natomiast przekonania były dla Was tak istotne, że podjeliscie niepotrzebne z punktu widzenia procedury ryzyko, które się ziściło. To Wy, nikt inny, musi z tym żyć i ponosić konsekwencje. Nikt Wam nie obiecywał: "spoko, jak się uda, spróbujemy za miesiąc".

Z punktu widzenia lekarza- i tak był uprzejmy. Gdyby ktoś wystartował do mnie w takiej sytaucji z prentensjami, ja taka bym nie była, ponieważ w imię przekonań lekko traktujecie środki publiczne (uszanował to), które mogłyby zostać spożytkowane efektywniej, a teraz płaczesz, że nie ma dla Ciebie terminu, bo inni też chcą mieć szansę na rodzicielstwo. Jak masz ochotę minimalizować liczbę zarodków, podchodź do procedury nawet co miesiąc, ale z własnych środków. Nikt Ci nie zabroni 🤷
Czyli uważasz że lekarz któremu mówię „nie spodziewałam się że zostaniemy bez zarodka” powinien odpowiedzieć „z waszej winy”? Jak już tak określa „naszą winę” to mógł powiedzieć od razu że wie o tym że nic z tego nie będzie. A jeśli nie wiedział tego to jak może za to winić nas ? A zapytany żeby mi doradził czy nie przenieść się tam gdzie są miejsca „jak chcecie popełnić kolejny błąd to się przenieście”? To są normalne odpowiedzi dla kobiety która pierwszy raz podchodzi do invitro i właśnie straciła 4 zarodki ?
 
reklama
Czyli uważasz że lekarz któremu mówię „nie spodziewałam się że zostaniemy bez zarodka” powinien odpowiedzieć „z waszej winy”? Jak już tak określa „naszą winę” to mógł powiedzieć od razu że wie o tym że nic z tego nie będzie. A jeśli nie wiedział tego to jak może za to winić nas ? A zapytany żeby mi doradził czy nie przenieść się tam gdzie są miejsca „jak chcecie popełnić kolejny błąd to się przenieście”? To są normalne odpowiedzi dla kobiety która pierwszy raz podchodzi do invitro i właśnie straciła 4 zarodki ?

Zapłodniono 4 zamiast 6, bo tak zadecydowaliście. Przy 6 mielibyście statystycznie większe szanse, bo zawsze są 2 komórki więcej, więc tak, zostaliście na własne życzenie z ręką w nocniku 🤷‍♀️
Co już Ci wiele osób napisało.

Nikt tu nie będzie siedział i analizował wyrwanych z kontekstu wypowiedzi Twojego lekarza. Nie podoba się, to go zmień 🤷‍♀️
 
Do góry