reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Czy pomożesz Iwonie nadal być mamą? Zrób, co możesz! Tu nie ma czasu, tu trzeba działać. Zobacz
reklama

Poród SN z tokofobią - zmusić się?

Ja jestem mamą po cc na zimno z uwagi na makrosomię płodu. Rok walki z samą sobą, że to był dobry poród, że nie była to moja wina. Po cc problemy wszelkie: z laktacją (miesiąc walki, udało się), z napięciem mięśniowym, integracją sensoryczną u dziecka, z seksem, myślę, że z więzią z dzieckiem. Fizycznie śmigałam po dwóch dniach, psychicznie długo dochodziłam do siebie. Blizna zaczęła mi dokuczać dopiero kilka miesięcy po, praca z fizjo i jest ok.

Nikt nie da Ci gwarancji, że jaki będzie Twój poród i która opcja dla Was (Ciebie i dziecka) jest lepsza. Poczytaj sobie o "błękitnym porodzie", zajrzyj na grupę naturalnie po cesarce, żeby poznać dlaczego kobiety walczą o sn i jakie mają historie porodowe. Klucz to rozluźnienie ciała, pogodzenie się z nim. Może fizjo uroginekologiczny? Nawet jeśli będziesz cc, to pomoże Ci przygotować się na nią.

Ale wydaje mi się, że ważniejsza rzecz to zadbanie o WSPARCIE po porodzie. Długo zastanawiałam się, czy Ci to pisać, ale myślę, że tak. Przepraszam, nie chcę Cię ranić ani straszyć, chciałabym abyś ZADBAŁA o siebie: Niestety, ale jesteś w grupie ryzyka depresji poporodowej, z uwagi na swoją historię i sposób przeżywania ciąży. Nie oznacza to, że tak się stanie, ale myślę, że warto abyś miała z tyłu głowy, że jeśli , to masz plan, do kogo się udać, co robić.

Przytulam :)
 
reklama
Ja jestem mamą po cc na zimno z uwagi na makrosomię płodu. Rok walki z samą sobą, że to był dobry poród, że nie była to moja wina. Po cc problemy wszelkie: z laktacją (miesiąc walki, udało się), z napięciem mięśniowym, integracją sensoryczną u dziecka, z seksem, myślę, że z więzią z dzieckiem. Fizycznie śmigałam po dwóch dniach, psychicznie długo dochodziłam do siebie. Blizna zaczęła mi dokuczać dopiero kilka miesięcy po, praca z fizjo i jest ok.

Nikt nie da Ci gwarancji, że jaki będzie Twój poród i która opcja dla Was (Ciebie i dziecka) jest lepsza. Poczytaj sobie o "błękitnym porodzie", zajrzyj na grupę naturalnie po cesarce, żeby poznać dlaczego kobiety walczą o sn i jakie mają historie porodowe. Klucz to rozluźnienie ciała, pogodzenie się z nim. Może fizjo uroginekologiczny? Nawet jeśli będziesz cc, to pomoże Ci przygotować się na nią.

Ale wydaje mi się, że ważniejsza rzecz to zadbanie o WSPARCIE po porodzie. Długo zastanawiałam się, czy Ci to pisać, ale myślę, że tak. Przepraszam, nie chcę Cię ranić ani straszyć, chciałabym abyś ZADBAŁA o siebie: Niestety, ale jesteś w grupie ryzyka depresji poporodowej, z uwagi na swoją historię i sposób przeżywania ciąży. Nie oznacza to, że tak się stanie, ale myślę, że warto abyś miała z tyłu głowy, że jeśli , to masz plan, do kogo się udać, co robić.

Przytulam :)
Tak,też o tym właśnie pomyślałam, że pod względem psychicznym jest duża szansa że dla autorki postu poród sn będzie lepszy. Z mojego punktu widzenia dodał mi dużo siły, takiej siły sprawczej,że dam rade,ze skoro przeżyłam to to już dam rade ze wszystkim. Daje takiego kopa do działania na później. Jednak coś jest w tej naturze;)choć wiem wiem ze są niefajnie doświadczenia z sn aczkolwiek z mojego otoczenia nie znam.
 
Hej :)

Piszę szukając rad, podpowiedzi, może po prostu wsparcia- w realu nie mam nikogo, kto by mnie rozumiał.
Jestem na półmetku pierwszej, planowanej ciąży. Już od początku było jakoś dziwnie, bo choć udało się "za pierwszym strzałem" to jednak nie cieszyłam się, może to szok? Od 6-7 tc zaczęły mnie nękać natrętne myśli i lęki dot. porodu SN. Czułam wielki strach i niechęć. Później wszystko potoczyło się lawinowo: moje lęki rosły na sile, zaczęły wracać demony przeszłości (depresja, zaburzenia odżywiania), żałowałam zajścia w ciążę. Widziałam na USG płód, jak się rusza, jak bije mu serce, ale nic nie czułam, myślałam tylko co ja tu robię i w co ja się wpakowałam. Wiedziałam, że CC to dla mnie jedyne wyjście- skoro od tych lęków się zaczęło, to liczyłam na to że zapewnienie cesarki mi pomoże. Po wizycie u psychiatry, a potem rozmowie z moim lekarzem prowadzącym zostałam zapewniona, że dostanę skierowanie na CC.

Ale to pomogło tylko na chwilę. Generalnie jakoś z czasem "pogodziłam się" z ciążą, zaakceptowałam ją. Może jeszcze się nie cieszę jak większość z Was ;) Ale zaczęłam czuć, że chcę tego dziecka i mogę je pokochać.
Co do porodu: teraz z kolei mam wyrzuty sumienia i boję się CC. Czytam o tych dobrodziejstwach płynących z porodu fizjologicznego i czuję się jak samolub, jakbym na starcie robiła dziecku pod górkę i coś mu odbierała. Również boję się komplikacji po operacji (krwotok, usunięcie macicy, problemy w kolejnych ciążach).

I w końcu pytanie: czy powinnam próbować porodu SN? Czy z tak silnym lękiem i słabą odpornością na ból i stres jest w ogóle sens próbować? Boję się, że nie będę współpracować, zamknę się w sobie i zafunduje dziecku i sobie ciężki, traumatyczny poród. Czy rzeczywiście CC jest w takim przypadku mniejszym złem? Wiele kobiet rodzi w ten sposób i żyją, zdrowi, ale one nie miały wyboru, bo np. tętno zanikało.

Wiem, że nikt za mnie nie podejmie decyzji, nie wywróży ze szklanej kuli. Ale ja sama już nie wiem co jest dobre a co złe. Jak bym zniosła taki czy inny poród.
Nie bierzcie mnie za histeryczkę. Nikomu nie życzę tyle nerwów, stresu i wyrzutów sumienia z bycia w planowanej ciąży. Miało być tak sielankowo i różowo a nie jest :( Fizycznie jest dobrze, ale psychicznie nie podołałam.

Może są tutaj mamusie, które były w podobnej sytuacji i podpowiedzą coś z własnego doświadczenia? Albo mamy bez takich przejść, które chciałyby napisać coś pokrzepiającego? Będę wdzięczna za komentarze :)
Siostra tez miala strach przed porodem na tyle silny, że gdy dostala sie do szpitala z paralizem twarzy okolo 2 tyg przed porodem i zapadla decycja ze nie ma przeciwskazan do sn to tak sie zablokowala psychicznie, ze przy wywolywaniu porodu zablokowala sie na tyle ze zatrzymal sie porod. Urodzila w 12 godzinie po przebiciu pecherza wod plodowych przez cc bo jej rozwarcie z psychicznego pkt zablokowalo sie na 6cm i koniec... mimo konskich dawek oxytocyny nie zdolala sie akcja rozkrecic na tyle zeby urodzila sama.... od poczatku miala strach przed sn i lekarka zapewniala ja o skierowaniu na cc poczym w szpitalu postanowili inaczej i z wielka szkoda dla niej (ta psychiczna... przeszla duzo wycierpiala a starczyło uszanowac jej decyzje i zrobic cc) ja rodzilam sn ale bylam od razu nastawiona na sn i nie wyobrazalam sobie cc. Takze jakby zupelnie w druga strone.... jezeli po cc masz pomoc partnera czy kogos innego nic nie tracisz mozesz kangurowac karmic kp jezeli chcesz i robic wszystko to co po sn. Jezeli piszesz sobie plan porodu (u mnie byl wymagany w szpitalu) to zaznacz sobie zeby przed porodem cc gazik wlozyli Ci do pochwy i potem tym gazikiem powycierali dziecku buzie i usta zeby te dobre bakterie z pochwy mialy kontakt z dzieckiem i to starczy ❤
 
Ja jestem mamą po cc na zimno z uwagi na makrosomię płodu. Rok walki z samą sobą, że to był dobry poród, że nie była to moja wina.

Każdy poród, którego efektem jest zdrowe dziecko jest dobry. Nieważne jak się odbył, SN czy cc.


Po cc problemy wszelkie: z laktacją (miesiąc walki, udało się), z napięciem mięśniowym, integracją sensoryczną u dziecka, z seksem, myślę, że z więzią z dzieckiem. Fizycznie śmigałam po dwóch dniach, psychicznie długo dochodziłam do siebie. Blizna zaczęła mi dokuczać dopiero kilka miesięcy po, praca z fizjo i jest ok.

Nie sprzeczam się, tylko odnoszę do poszczegolnych akapitów.
Tak samo mogło być po SN. Legendarne są opowieści o problemach z laktacja kobiet po SN. Po cc również. Tak wiec z mojego punktu widzenia cc o niczym nie przesadza.

Nikt nie da Ci gwarancji, że jaki będzie Twój poród i która opcja dla Was (Ciebie i dziecka) jest lepsza. Poczytaj sobie o "błękitnym porodzie", zajrzyj na grupę naturalnie po cesarce, żeby poznać dlaczego kobiety walczą o sn i jakie mają historie porodowe. Klucz to rozluźnienie ciała, pogodzenie się z nim. Może fizjo uroginekologiczny? Nawet jeśli będziesz cc, to pomoże Ci przygotować się na nią.

Jeśli ktoś ma w głowie silny obraz tego, jak ma wyglądać jego poród to rozluźnienie i wszelkiego typu literatura nic nie da. Mówię z doświadczenia. Ja w ogóle nie odpuszczałam do siebie myśli o SN. Nawet za milion dolarów bym się na to nie skusiła. Taka konstrukcja psychiczna. Nic nie jest warte poświęcenia własnego zdrowia psychicznego. Fizycznego zreszta tez nie.

Ale wydaje mi się, że ważniejsza rzecz to zadbanie o WSPARCIE po porodzie. Długo zastanawiałam się, czy Ci to pisać, ale myślę, że tak. Przepraszam, nie chcę Cię ranić ani straszyć, chciałabym abyś ZADBAŁA o siebie: Niestety, ale jesteś w grupie ryzyka depresji poporodowej, z uwagi na swoją historię i sposób przeżywania ciąży. Nie oznacza to, że tak się stanie, ale myślę, że warto abyś miała z tyłu głowy, że jeśli , to masz plan, do kogo się udać, co robić.
Przytulam :)

Zgodze się z tym, ze wsparcie jest potrzebne. Każdemu.

Ale jednocześnie pozwól, ze napisze coś z moich doświadczeń.
W ciąże zaszłam po wielu latach starań wiec można twierdzić, ze była to ciąża wyczekiwana, wymarzona i w ogóle wyśniona.
Ale po wykonaniu testu nie szalałam z radości, podczas usg nie rzygałam tecza ze szczęścia, nie masowalam brzucha, nie rozmawiałam z dzieckiem...takie zachowania nie leżą w mojej naturze. Owszem, człowiek się cieszył ale nie dostawałam małpiego rozumu z tego powodu. Szczerze się przyznam, ze nie kochałam dziecka w taki sam sposób w jaki kocham je teraz.
Urodzilam przez cc i nadal nie swiecilam własnym światłem ze szczęścia. Próbowałam się po prostu najpierw pozbierać. Dopiero jak wrocilam z dzieckiem do domu, następnego dnia, to dostałam tego legendarnego małpiego rozumu. Dosłownie mi od...alo. Zakochałam się po uszy. Świata nie widzę do dzisiaj.
Ale w drugiej ciazy było to samo. Test wykonałam na zimno, usg mnie nie podniecało. Tylko mnie interesowało czy dziecko zdrowe i czy się poprawnie rozwija. Dopiero jak mi to stworzonko włożono w ramiona to ogarnęły mnie wszelkie uczucia.
Do czego zmierzam, to, ze reagujesz na wizytach u lekarzy tak a nie inaczej, jeszcze o niczym nie przesadza. Nie musi to od razu oznaczać, ze jesteś narazona na depresje. Każdy emocjonalnie reaguje inaczej, nie ma jednego z góry określonego szablonu. Uczucia do dziecka nie zawsze nadchodzą w momencie urodzenia. Czasami zajmie to chwile i to jest ok.
 
@DarkAsterR ale ja nie twierdzę, że autorka powinna sn. Piszę tylko jak to wyglądało z mojej perspektywy.

Co do ryzyka depresji - tutaj czynikiem ryzyka (a więc czymś, co ogólnie mówiąc nie decyduje o wystąpieniu, a jedynie zwiększa prawdopodobieństwo) są problemy psychiczne w ciąży lub przed nią. I nie chodzi tu o sposób przeżywania, radość czy jej brak, ale np. zaburzenia odżywiania. Nie mam pod ręką źródła, ale nie sądzę, żebym aż tak nie pamiętała...

Nie namawiam nikogo na cc ani na sn, ale niepowikłany, fizjologiczny poród sn jest lepszy dla dziecka niż cc. Tutaj akurat dowodów jest cała masa. Poza tym - w obecnej sytuacji Autorka po cc będzie sama, dziecko zobaczy po iluś godzinach. I będzie 3 doby sama. Ja wiem, że po sn też ciało różnie reaguje, ale jednak nie masz dziury w brzuchu....

Jeśli Autorka chce może próbować pracować z sobą, swoim ciałem. Na cc zawsze może się zdecydować. To nie jest literatura, to są konkretne techniki, metody etc.
 
Ostatnia edycja:
Ale ja tez pisze jak to wyglądało z mojej perspektywy.
I uważam, ze powinno się pisać o tym, ze to całe tęczowe szczęście macierzyństwa nie pojawia się z chwila zobaczenia dwóch kresek na teście.
Ja będąc w pierwszej ciazy martwiłam się faktem, ze do tego dziecka nic nie czuje. Autorka pisze w taki sposób, jakby tez ja to martwiło. Ja mówię, ze niekoniecznie trzeba się na tym etapie martwić. Nie palalabym wdzięcznością do osoby, która by mnie w pierwszej ciazy straszyła depresja tylko dlatego, ze emocjonalnie reaguje inaczej niż ogólne przyjęty schemat. Serio, uważam to za niepotrzebne.
Naprawde po cc dziecko się zabiera na kilka godzin? Kurczę, ja swoją dwójkę dostałam od razu, nikt ich nie zabierał.
Dziura w brzuchu mi nie straszna, zarosła się.
 
Rodziłam sn, 23 godziny, i wspominam to jako ogromnie ciężką pracę z pięknym zakończeniem 💙 Rzeczywiście, świadomość przejścia porodu sn daje niesamowitą siłę, nigdy nie byłam bardziej zachwycona tym, co potrafi moje ciało! 💙
ALE..... po takim porodzie marzeniu, połóg i tak mnie zaskoczył i powalił. Problemy z kp i hormony sprawiały że w ogóle macierzyństwo mnie nie cieszyło. Myślę więc, że przy wyborze sn czy cc, trzeba bardzo brać pod uwagę swoje psychiczne możliwości. Bez dobrego przygotowania przede wszystkim psychicznego, porod sn może przerosnac. Nie zmuszaj się więc do tego, na co nie masz sił. Porod cc nie czyni Cię złą matką. Wręcz przeciwnie chcesz oszczędzić dzidzi emocji związanych z panicznym strachem, a być mize i komplikacji, które mogłyby być tego rezultatem. A co widać na moim przykladzie, negatywne emocje moga sie pojawic po porodzie, nawet gdy jestezmy z siebie dumne, że dałyśmy czadu 😜Głowa do góry, jesteś i będziesz najlepsza mama dla swojego maleństwa! 💙
 
@DarkAsterR w tej sytuacji (pandemia) rzadko który szpital umożliwia kangurowania przez tatę lub zaraz po porodzie przez mamę.

Dlatego napisałam, że nie chcę nikogo ranić, ani straszyć. Ale mylisz pojęcia - Autorka pisze o zaburzeniach odżywiania, lękowych etc, Ty o emocjach. To dwie różne sprawy. Depresja poporodowa to nie baby blues, może doprowadzić do tragedii. I skoro Autorka nie ma zrozumienia dla swoich dylematów wsrod najbliższych, to wg mnie niekoniecznie będzie ktoś na tyle wrażliwy, żeby wylapac ewentualne zagrożenie. Wg mnie warto być proaktywny w kwestii swojego zdrowia psychicznego :) a umiejętność pracy z ciałem, relaksacji przydaje się nie tylko przy porodzie i wielu rzeczy można się nauczyć :)

Ta zrośnięta dziura w brzuchu nie tylko spowodowała ból przy seksie, ale problemy z kręgosłupem. Więc cc czy sn nie zawsze jest różowo :)

Nie wiem, czy Autorka pokocha swoje maleństwo i kiedy się to stanie. I jaka będzie to miłość. Mam nadzieję, że szybko, że w pełni, że bez ale:) ale kochana zadbaj o siebie, zbuduj sieć wsparcia. Sn czy cc to nie jest determinanta bycia dobra matką :)
 
Ostatnia edycja:
Pisałam tez, ze pisze z własnego doswiadczenia....a w pierwszej ciazy tez miałam ataki paniki (byłam pod opieka psychologa, mam tzw wieczne skierowanie), okresy nie jedzenia bo stres leciał w kosmos a ja nie dawałam rady nic przełknąć. Momenty kiedy nie widziałam nic poza czarna dziura, chwile kiedy zastanawiałam się co ja najlepszego zrobiłam, ze będę zła matka bo skoro tego dziecka teraz nie kocham to później już lepiej nie będzie itd, itp.
Jestem tu sama, tez nie mam wsparcia w rodzinie. Ze wszystkim borykam się sama. Mam wsparcie męża ale dla niego tez początki i pierwsze dziecko było kompletna nowością.
Teraz, z perspektywy czasu, wiem, ze to był strach przed nieznanym a nie objawy depresyjne. Autorka sama najlepiej wie, jak to u niej jest. Sama sobie odpowie na pytanie czy być może rozwinie się u niej depresja czy tez to kwestia osobowości. To się czuje. Ja to czułam.
Ty masz problemy z kręgosłupem, ja nie. Może być różnie.
Wiem o proaktywnosci w zakresie zdrowia psychicznego. Mam w tym temacie o wiele lepsza opiekę niż w Polsce.
Jesli szpitale zabierają dzieci po porodzie to jest to sprzeczne z wytycznymi WHO, które obowiązują w całej unii. No ale nawet jeśli zabierają to jaka to roznica czy dziecko urodzone cc czy SN? Jak dla mnie takie zabieranie to bzdura. Żeby w pełni uniknąć wirusa przenoszonego droga kropelkowa należałoby przebywać w sterylnych pomieszczeniach i w pełnym kombinezonie bio, a nie salach dwu, trzy czy ileś tam osobowych.
 
reklama
@DarkAsterR zabierają po cc. Koleżanka miała tydzień temu, dostała córkę po pionizacji. Każda jest inna, nie jest moim zamiarem straszyć, ale mieszkamy w Polsce i tu opieka psychologiczna jest jak o nią zadbasz. Sama.
 
Do góry