reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Czy pomożesz Iwonie nadal być mamą? Zrób, co możesz! Tu nie ma czasu, tu trzeba działać. Zobacz
reklama

Poronienia nawykowe - leczenie immunologiczne

Witajcie [emoji846]
Z góry przepraszam ze będzie haotycznie ale nie potrafie zebrać myśli.
Zaliczylismy klasyczna wpadkę [emoji85][emoji86]
Pare dni przed spodziewanym @ rozlozylo mnie totalnie, goraczka dreszcze, do tego mega kaszel. Lekarka stwierdzila ze slyszy juz szmery na oskrzelach i mam brac antybiotyk. No i bralam. @nie dostalam. Maz mowil ze to przez chorobę sie przesunelo ale ja juz wiedzialam. Z synem bylo podobnie, wtedy gdy bylo zagniezdzenie tez mnie rozlozylo i chorowalam prawue 2 tyg. Ale do rzeczy :
Beta w 31dc 246, dzis w 34dc 850.
Nie wiem czy ktoras mnie tu jeszcze pamieta bo moj synek ma juz prawie 4 lata wiec udzielalam sie dawno temu. W ciazy z synem bylam obstawiona lekami. Urodzony w 37tc. Jak mial 2.5 roku zdiagnozowano autyzm wczesnodzieciecy. Jestesmy od roku w terapii i mamy duze efekty. Do tego ma celiaklie i jest alergikiem. Niby lekarze nie powiazuja tego z lekami w ciazy ale same wiecie jak jest, gdzies mi to siedzi z tylu glowy.
Powiedzcie mi przy jak wysokiej becie powinno byc juz widac na usg zarodek z serduszkiem bo zastanawiam sie kiedy isc do gina. teraz jestem w 5tc. Nie biore lekow. I kolejne pytanie - czy jest tutaj jakas dziewczyna ktora byla obstawiona lekami w jednej ciazy a kolejna udalo jej sie donosic bez lekow???
Strasznie sie boje ze kolejne dziecko tez bedzie z zaburzeniami. Nie wiem co robić, mam straszny mętlik w głowie [emoji853][emoji853]

Kitki kochanie oczywiscie, ze pamiętam cię [emoji178]
Po urodzeniu synka też zaliczyliśmy wpadkę. Całą noc zastanawiałam się nad wzięciem sterydu i innych leków. Ale karmiłam piersią więc sama wiesz, że nie mogłam ich brać. Jedynie progesteron przy plamieniach i oczywiście heparyna, bo bez niej moje dzieci nie mają szans. Nie uważam by dawały zaburzenia.
Mój przedwczesny poród to wynik stanu zapalnego, choć wyniki go nie pokazywały. No i lekceważenie lekarzy, bo tego można było uniknąć.

Nie pamiętam co miałaś zdiagnozowane. Myślę, że warto wziąć heparynę, a reszta... Bez leków nasze ciążę też się udają. Zwłaszcza Wpadeczki [emoji6] są silnymi organizmami. Widać Niebo postanowiło Cię wesprzec. Myślę, że to dobry prezent dla twojego synka. Nie będzie sam. Będzie miał wsparcie na całe życie. Tobie też potrzebne by odetchnąć od codziennych trudności [emoji177]. Dzidziuś Was milo zaskoczy, zobaczysz.
 
reklama
Dziewczynki miło mi, że nas pamiętacie [emoji846]

@roki1991 - dobrze ze napisalas bo ja myślałam ze serduszko juz przy becie ok 1000 zobaczę [emoji16]
Probowalam dzis sie umowic do gina prowadzacego moja ciaze z synem ale termin na ok 20 marca [emoji86], prywatnie oczywiscie. Ale kazali zadzwonic w poniedzialek, bede ich prosic zeby mnie wcisneli w przyszlym tyg lub gora za 2 tyg. Mysle ze wtedy powinno byc juz ladnie wszystko widac.

@olaa90 - synek jak sie urodzil to jak dla mnie byl normalnym noworodkiem. zaczelam zauwazac roznice od ok 9 miesiaca. Nie raczkowal, no ale przeciez nie musi, nie kazde dziecko raczkuje. Byl malym pudziankiem, taki grubasek i wszyscy mowili ze malo ruchliwy dlatego. Gugał normalnie. Pozniej nie wstawal, nauczyl sie chodzic majac 14mcy, postawiony na nogi przeszedl prawie cala dlugosc pokoju. Ale dalej nie umial wstac, nie używał w ogole kolan. Ale wciaz mi mowiono ze gruby to dlatego. Ok roku wołał mama, am, pozniej zauwazylam ze po kilku miesiacach przestał. Nie nasladowal odglosu zwierzątek, nie dochodzily nowe slowa a wrecz wszystko zanikalo. Nie puszczal buziakow, nie lubil byc przytulany, siedzial sam i sie bawil. Dalej i lekarz i rodzina mnie uspokajali ze to normalne, ze "chlopcy tak maja". Lekarka to wrecz mowila ze jestem przewrazliwiona i mialam wrazenie ze ma mnie za wariatke ze sie czepiam tego mojego dziecka. Efekt taki ze syn w wieku ponad 2 lat nie mowil nic ( wg wszystkich dalej to normalne). Porozumiewal sie z nami na zasadzie "yyyyy" i bylo to takie buczenie. Nie wiem jak to opisac. Rozumial wszystko. Ale doszly stereotypie, ktore stawaly sie coraz bardziej widoczne. W koncu trafilam za ktoryms razem na lekarza (tym razem foniatre) ktory uznal ze to nie normalne i utwierdzil mnie ze cos jest nie tak. I tak zaczelismy diagnoze. Syn majac 2.5 roku dostal ks i wwr. Diagnoza zwalila nas z nóg chociaz zostal oceniony jako autyzm wysoko funkcjonujacy bo syn rozumial, wykonywal polecenia, nie unikal kontaktu wzrokowego i nie wykazywal autoagresji. Zmienilismy przedszkole na terapeutyczne i zaczelismy terapie. Po roku...syn mówi!!! Ba, on opowiada, pieknie, zdaniami, uzywa trudnych wyrazow typu "mama to jest nieprawdopodobne", zna cyfry i litery wszystkie po ang i wiekszosc po polsku, potrafi odczytac godz na zegarze elektronicznym np 17.49 to powie ze jest siedemnasta cztery i dziewięć (operuje cyframi od 1-20). Intelektualnie ponad normę. Ale mamy tez jeszcze duzo problemow z SI, napieciem miesniowym, z treningiem czystosci, dalej wpada w stereotypie, juz mniej ale jednak są. W ogole jestem mega dumna ile udalo sie nam wypracowac w rok. Rok 5 godz terapi 5 dni w tyg. Plus dodatkowo 2 popoludnia. U syna jest czesc dzieci mocno zaburzonych i jak patrze na tych cudnych chlopakow (bo ponad 90% zaburzonych dzieci to chlopcy)to widze jakie mielismy szczescie ze w miare szybko mielismy diagnoze i terapie.
Syn sie juz przytula, umie okazywac uczucia i jak mowi "kocham cie mamusia, najjjjmocniej. Jestes taka fajna" to miod na moje serce.
Wiele pracy przed nami ale malymi kroczkami do przodu [emoji846]

@dagmarie25 synek jest nieszczepiony od urodzenia wiec akurat u nas autyzm nie jest poszczepienny. U mnie w rodzinie sa choroby autoimmunologiczne. Ja hashimoto ale mama toczeń, jest tez ziarnica. Nie dalam w szpitalu go zaszczepic, chcialam chwile pozniej. A po kiesiacu doszly nam mega problemy jelitowe i tak sie odciagnelo znow. Pozniej jak nie raczkowal to juz sie balam. Lekarka nie nalegala. Teraz sama bez podkladki ze moze boi sie szczepic. Neurolodzy stwierdzili ze nie ma zaburzen osrodkowego ukladu nerwowego wiec neurologicznie mozna ale zaznaczyli ze pod innym katem sie nie wypowiadaja. Lekarka sie boi i ja przyznaje ze tez. I tak jest jak jest. Do tego ta celiaklia, alergia, nerka podkowiasta. W tamtym roku z 5 razy lezelismy w szpitalu plus kilka razy sor. M.in. mial syn reke nastawiana. Obecnie mamy skierowanie do poradni immunologicznej i endokrynologicznej bo tsh syna 5.8 wiec na granicy. Termin za rok prawie. Czekamy cierpliwie bo akurat ze szczepieniami mi nie spieszno. Boje sie regresu.

@Destino - Ty zawsze tak pięknie piszesz, z Twoich wypowiedzi taki spokój i opanowanie wypływa, wszystko wydaje sie łatwiejsze [emoji846] Wiem ze Ty rozumiesz leki i obawy bo sama masz dwojke maluszków z mniejszymi i wiekszymi problemami.
Ja oprocz 4 letniego synka mam 11letnia córkę. W tym roku koncze 40 lat. Nie chce obarczac corki odpowiedzialnością ewentualnej opieki nad rodzenstwem w dorosłości. Dlatego robimy co mozemy by wyprowadzic syna na tyle by byl samodzielny w doroslym zyciu.
Wiesz jak to jest z tymi wszystkimi lekarzami, rehabilitacjami, terapiami. Ile to czasu zajmuje i ile kasy bo niestety za tym wszystkim idzie tez kasa. Ja po diagnozie syna zrezygnowalam z pracy. To byla jedyna opcja zebym mogła go wozic na te wszystkie terapie. Jestem od roku na wychowawczym. Bezplatnym a jakże. Maz jest kierowca. 2 tyg go nie ma. Tydzien jest. Musi tak jezdzic bysmy sie jakos utrzymali. Takze cala opieka nad dziecmi spoczywa na mnie. Nie ogarnialam pracy i terapi bo prace mialam stresująca i odpowiedzialna. I czasowo tez nie wyrabialam. Pomocy z znikąd. Ale teraz jest ok. Mam czas dla dzieci. Jakos dajemy rade.
Boje sie jak damy rade finansowo z 3 dzieckiem. Boje sie ze odbedzie sie to kosztem terapii syna. Nie mowiac juz o córce dla ktorej i tak sie duzo zmieniło (zmienila tez m.in szkole). I najwazniejsze, boje sie ze nie zdarze odchowac tych moich maluszkow, ze obarcze opieka nad nimi córkę. Ona bardzo kocha brata i wiem ze w przyszlosci bedzie mogl na nia liczyc ale...nie chce jej marnowac zycia, ma prawo kiedys miec swoja rodzine, meza, dzieci,.a co jesli z kolejnym dzieckiem tez bedzie cos nie tak, mamy juz swoje lata i teoretycznie ryzyko wzrasta...nie wiem czy wiesz o czym mysle.
No nie potrafie na razie sie cieszyc z tej ciazy. Na razie jestem przerazona i pełna obaw.
Od tyg praktycznie nie sypiam.
 
Kitki no pewnie że kręcą się tu jeszcze stare wygi ;) a przy okazji pozrdawiam wszystkich co pamietaja Foczusie :D trzymam kciuki za rozwój spraw :)
 
Witaj kochana

Ja Cię pamiętam i pamiętam "pudzianka"
Gratuluję ciąży i rozumiem jak się boisz wszystkiego ewentualnie choroby dziecka, sytuacji materialnej, braku czasu dla dzieci i wszystkiego co się wiąże z posiadaniem noworodka. Ze swojej strony powiem Ci , że nie będzie lekko i to za pewne wiesz czasu będzie mniej dla syna i dla córki ,zmeczenie do tego bedzie dochodzić ale z czasem się to unormuje do roku.
Twoje dzieciaczki mają bardzo odpowiedzialną i kochana mamę pięknie piszesz o córce.
Co do leków ja bym bez nich się bała . Pecherzyk widać kolo 1000 serduszko 10000 czyli jeszxze jakoś 1,5 tugodnia. Życzę Ci wszystkiego dobrego mam nadzieję, ze wszystko potoczy się po waszej myśli . Wspieram i pozdrawiam ciepło
 
Kitki na swój sposób Cię rozumiem, choć moje maluchy mają dopiero niecałe 9 miesięcy. Córka rozwija się dobrze. Syn na małe braki plus czasem jego zachowania mnie niepokoją. E szczepieniami jestesmy na podobnym etapie. Tzn mamy szpitalne rotawirus i nic poza tym. Też mam myśli, że jeśli coś będzie nie tak to córka będzie obarczona opieką... no i w drugą stronę też to działa.. Ale tego nie przewidzimy. Nie wiem czy na to co się dzieje ma wpływ wczesniactwo, czy leki w ciąży, których brałam mega dużo. Syn ma orzeczenie, próbowaliście dostać punkt 7 i 8 żebyś miała jakąkolwiek kasę??
Nas wysłała neurolog na komisję głównie że względu na rehabilitację której potrzebujemy B. Dużo dostaliśmy punkt 7 i 8 nie przewidziałam tego, bo nie o to się staraliśmy, ale syn ma kraniosynostoze czekamy na decyzję o operacji i mimo, że teraz nie korzystam że świadczenia pielęgnacyjnego bo mam kasę z macierzyńskiego to nie wiem czy nie skorzystam z tego zamiast iść na bezpłatny wychowawczy żeby zająć się jeszcze rehabilitacja dzieci , która mam nadzieję w końcu się skończy i ich wprowadzimy na prostą...
Mzoe spróbujcie.
Trzymam kciuki, żeby było tak jak bys chciała;*
Dziewczynki miło mi, że nas pamiętacie [emoji846]

@roki1991 - dobrze ze napisalas bo ja myślałam ze serduszko juz przy becie ok 1000 zobaczę [emoji16]
Probowalam dzis sie umowic do gina prowadzacego moja ciaze z synem ale termin na ok 20 marca [emoji86], prywatnie oczywiscie. Ale kazali zadzwonic w poniedzialek, bede ich prosic zeby mnie wcisneli w przyszlym tyg lub gora za 2 tyg. Mysle ze wtedy powinno byc juz ladnie wszystko widac.

@olaa90 - synek jak sie urodzil to jak dla mnie byl normalnym noworodkiem. zaczelam zauwazac roznice od ok 9 miesiaca. Nie raczkowal, no ale przeciez nie musi, nie kazde dziecko raczkuje. Byl malym pudziankiem, taki grubasek i wszyscy mowili ze malo ruchliwy dlatego. Gugał normalnie. Pozniej nie wstawal, nauczyl sie chodzic majac 14mcy, postawiony na nogi przeszedl prawie cala dlugosc pokoju. Ale dalej nie umial wstac, nie używał w ogole kolan. Ale wciaz mi mowiono ze gruby to dlatego. Ok roku wołał mama, am, pozniej zauwazylam ze po kilku miesiacach przestał. Nie nasladowal odglosu zwierzątek, nie dochodzily nowe slowa a wrecz wszystko zanikalo. Nie puszczal buziakow, nie lubil byc przytulany, siedzial sam i sie bawil. Dalej i lekarz i rodzina mnie uspokajali ze to normalne, ze "chlopcy tak maja". Lekarka to wrecz mowila ze jestem przewrazliwiona i mialam wrazenie ze ma mnie za wariatke ze sie czepiam tego mojego dziecka. Efekt taki ze syn w wieku ponad 2 lat nie mowil nic ( wg wszystkich dalej to normalne). Porozumiewal sie z nami na zasadzie "yyyyy" i bylo to takie buczenie. Nie wiem jak to opisac. Rozumial wszystko. Ale doszly stereotypie, ktore stawaly sie coraz bardziej widoczne. W koncu trafilam za ktoryms razem na lekarza (tym razem foniatre) ktory uznal ze to nie normalne i utwierdzil mnie ze cos jest nie tak. I tak zaczelismy diagnoze. Syn majac 2.5 roku dostal ks i wwr. Diagnoza zwalila nas z nóg chociaz zostal oceniony jako autyzm wysoko funkcjonujacy bo syn rozumial, wykonywal polecenia, nie unikal kontaktu wzrokowego i nie wykazywal autoagresji. Zmienilismy przedszkole na terapeutyczne i zaczelismy terapie. Po roku...syn mówi!!! Ba, on opowiada, pieknie, zdaniami, uzywa trudnych wyrazow typu "mama to jest nieprawdopodobne", zna cyfry i litery wszystkie po ang i wiekszosc po polsku, potrafi odczytac godz na zegarze elektronicznym np 17.49 to powie ze jest siedemnasta cztery i dziewięć (operuje cyframi od 1-20). Intelektualnie ponad normę. Ale mamy tez jeszcze duzo problemow z SI, napieciem miesniowym, z treningiem czystosci, dalej wpada w stereotypie, juz mniej ale jednak są. W ogole jestem mega dumna ile udalo sie nam wypracowac w rok. Rok 5 godz terapi 5 dni w tyg. Plus dodatkowo 2 popoludnia. U syna jest czesc dzieci mocno zaburzonych i jak patrze na tych cudnych chlopakow (bo ponad 90% zaburzonych dzieci to chlopcy)to widze jakie mielismy szczescie ze w miare szybko mielismy diagnoze i terapie.
Syn sie juz przytula, umie okazywac uczucia i jak mowi "kocham cie mamusia, najjjjmocniej. Jestes taka fajna" to miod na moje serce.
Wiele pracy przed nami ale malymi kroczkami do przodu [emoji846]

@dagmarie25 synek jest nieszczepiony od urodzenia wiec akurat u nas autyzm nie jest poszczepienny. U mnie w rodzinie sa choroby autoimmunologiczne. Ja hashimoto ale mama toczeń, jest tez ziarnica. Nie dalam w szpitalu go zaszczepic, chcialam chwile pozniej. A po kiesiacu doszly nam mega problemy jelitowe i tak sie odciagnelo znow. Pozniej jak nie raczkowal to juz sie balam. Lekarka nie nalegala. Teraz sama bez podkladki ze moze boi sie szczepic. Neurolodzy stwierdzili ze nie ma zaburzen osrodkowego ukladu nerwowego wiec neurologicznie mozna ale zaznaczyli ze pod innym katem sie nie wypowiadaja. Lekarka sie boi i ja przyznaje ze tez. I tak jest jak jest. Do tego ta celiaklia, alergia, nerka podkowiasta. W tamtym roku z 5 razy lezelismy w szpitalu plus kilka razy sor. M.in. mial syn reke nastawiana. Obecnie mamy skierowanie do poradni immunologicznej i endokrynologicznej bo tsh syna 5.8 wiec na granicy. Termin za rok prawie. Czekamy cierpliwie bo akurat ze szczepieniami mi nie spieszno. Boje sie regresu.

@Destino - Ty zawsze tak pięknie piszesz, z Twoich wypowiedzi taki spokój i opanowanie wypływa, wszystko wydaje sie łatwiejsze [emoji846] Wiem ze Ty rozumiesz leki i obawy bo sama masz dwojke maluszków z mniejszymi i wiekszymi problemami.
Ja oprocz 4 letniego synka mam 11letnia córkę. W tym roku koncze 40 lat. Nie chce obarczac corki odpowiedzialnością ewentualnej opieki nad rodzenstwem w dorosłości. Dlatego robimy co mozemy by wyprowadzic syna na tyle by byl samodzielny w doroslym zyciu.
Wiesz jak to jest z tymi wszystkimi lekarzami, rehabilitacjami, terapiami. Ile to czasu zajmuje i ile kasy bo niestety za tym wszystkim idzie tez kasa. Ja po diagnozie syna zrezygnowalam z pracy. To byla jedyna opcja zebym mogła go wozic na te wszystkie terapie. Jestem od roku na wychowawczym. Bezplatnym a jakże. Maz jest kierowca. 2 tyg go nie ma. Tydzien jest. Musi tak jezdzic bysmy sie jakos utrzymali. Takze cala opieka nad dziecmi spoczywa na mnie. Nie ogarnialam pracy i terapi bo prace mialam stresująca i odpowiedzialna. I czasowo tez nie wyrabialam. Pomocy z znikąd. Ale teraz jest ok. Mam czas dla dzieci. Jakos dajemy rade.
Boje sie jak damy rade finansowo z 3 dzieckiem. Boje sie ze odbedzie sie to kosztem terapii syna. Nie mowiac juz o córce dla ktorej i tak sie duzo zmieniło (zmienila tez m.in szkole). I najwazniejsze, boje sie ze nie zdarze odchowac tych moich maluszkow, ze obarcze opieka nad nimi córkę. Ona bardzo kocha brata i wiem ze w przyszlosci bedzie mogl na nia liczyc ale...nie chce jej marnowac zycia, ma prawo kiedys miec swoja rodzine, meza, dzieci,.a co jesli z kolejnym dzieckiem tez bedzie cos nie tak, mamy juz swoje lata i teoretycznie ryzyko wzrasta...nie wiem czy wiesz o czym mysle.
No nie potrafie na razie sie cieszyc z tej ciazy. Na razie jestem przerazona i pełna obaw.
Od tyg praktycznie nie sypiam.
 
Dziewczynki miło mi, że nas pamiętacie [emoji846]

@roki1991 - dobrze ze napisalas bo ja myślałam ze serduszko juz przy becie ok 1000 zobaczę [emoji16]
Probowalam dzis sie umowic do gina prowadzacego moja ciaze z synem ale termin na ok 20 marca [emoji86], prywatnie oczywiscie. Ale kazali zadzwonic w poniedzialek, bede ich prosic zeby mnie wcisneli w przyszlym tyg lub gora za 2 tyg. Mysle ze wtedy powinno byc juz ladnie wszystko widac.

@olaa90 - synek jak sie urodzil to jak dla mnie byl normalnym noworodkiem. zaczelam zauwazac roznice od ok 9 miesiaca. Nie raczkowal, no ale przeciez nie musi, nie kazde dziecko raczkuje. Byl malym pudziankiem, taki grubasek i wszyscy mowili ze malo ruchliwy dlatego. Gugał normalnie. Pozniej nie wstawal, nauczyl sie chodzic majac 14mcy, postawiony na nogi przeszedl prawie cala dlugosc pokoju. Ale dalej nie umial wstac, nie używał w ogole kolan. Ale wciaz mi mowiono ze gruby to dlatego. Ok roku wołał mama, am, pozniej zauwazylam ze po kilku miesiacach przestał. Nie nasladowal odglosu zwierzątek, nie dochodzily nowe slowa a wrecz wszystko zanikalo. Nie puszczal buziakow, nie lubil byc przytulany, siedzial sam i sie bawil. Dalej i lekarz i rodzina mnie uspokajali ze to normalne, ze "chlopcy tak maja". Lekarka to wrecz mowila ze jestem przewrazliwiona i mialam wrazenie ze ma mnie za wariatke ze sie czepiam tego mojego dziecka. Efekt taki ze syn w wieku ponad 2 lat nie mowil nic ( wg wszystkich dalej to normalne). Porozumiewal sie z nami na zasadzie "yyyyy" i bylo to takie buczenie. Nie wiem jak to opisac. Rozumial wszystko. Ale doszly stereotypie, ktore stawaly sie coraz bardziej widoczne. W koncu trafilam za ktoryms razem na lekarza (tym razem foniatre) ktory uznal ze to nie normalne i utwierdzil mnie ze cos jest nie tak. I tak zaczelismy diagnoze. Syn majac 2.5 roku dostal ks i wwr. Diagnoza zwalila nas z nóg chociaz zostal oceniony jako autyzm wysoko funkcjonujacy bo syn rozumial, wykonywal polecenia, nie unikal kontaktu wzrokowego i nie wykazywal autoagresji. Zmienilismy przedszkole na terapeutyczne i zaczelismy terapie. Po roku...syn mówi!!! Ba, on opowiada, pieknie, zdaniami, uzywa trudnych wyrazow typu "mama to jest nieprawdopodobne", zna cyfry i litery wszystkie po ang i wiekszosc po polsku, potrafi odczytac godz na zegarze elektronicznym np 17.49 to powie ze jest siedemnasta cztery i dziewięć (operuje cyframi od 1-20). Intelektualnie ponad normę. Ale mamy tez jeszcze duzo problemow z SI, napieciem miesniowym, z treningiem czystosci, dalej wpada w stereotypie, juz mniej ale jednak są. W ogole jestem mega dumna ile udalo sie nam wypracowac w rok. Rok 5 godz terapi 5 dni w tyg. Plus dodatkowo 2 popoludnia. U syna jest czesc dzieci mocno zaburzonych i jak patrze na tych cudnych chlopakow (bo ponad 90% zaburzonych dzieci to chlopcy)to widze jakie mielismy szczescie ze w miare szybko mielismy diagnoze i terapie.
Syn sie juz przytula, umie okazywac uczucia i jak mowi "kocham cie mamusia, najjjjmocniej. Jestes taka fajna" to miod na moje serce.
Wiele pracy przed nami ale malymi kroczkami do przodu [emoji846]

@dagmarie25 synek jest nieszczepiony od urodzenia wiec akurat u nas autyzm nie jest poszczepienny. U mnie w rodzinie sa choroby autoimmunologiczne. Ja hashimoto ale mama toczeń, jest tez ziarnica. Nie dalam w szpitalu go zaszczepic, chcialam chwile pozniej. A po kiesiacu doszly nam mega problemy jelitowe i tak sie odciagnelo znow. Pozniej jak nie raczkowal to juz sie balam. Lekarka nie nalegala. Teraz sama bez podkladki ze moze boi sie szczepic. Neurolodzy stwierdzili ze nie ma zaburzen osrodkowego ukladu nerwowego wiec neurologicznie mozna ale zaznaczyli ze pod innym katem sie nie wypowiadaja. Lekarka sie boi i ja przyznaje ze tez. I tak jest jak jest. Do tego ta celiaklia, alergia, nerka podkowiasta. W tamtym roku z 5 razy lezelismy w szpitalu plus kilka razy sor. M.in. mial syn reke nastawiana. Obecnie mamy skierowanie do poradni immunologicznej i endokrynologicznej bo tsh syna 5.8 wiec na granicy. Termin za rok prawie. Czekamy cierpliwie bo akurat ze szczepieniami mi nie spieszno. Boje sie regresu.

@Destino - Ty zawsze tak pięknie piszesz, z Twoich wypowiedzi taki spokój i opanowanie wypływa, wszystko wydaje sie łatwiejsze [emoji846] Wiem ze Ty rozumiesz leki i obawy bo sama masz dwojke maluszków z mniejszymi i wiekszymi problemami.
Ja oprocz 4 letniego synka mam 11letnia córkę. W tym roku koncze 40 lat. Nie chce obarczac corki odpowiedzialnością ewentualnej opieki nad rodzenstwem w dorosłości. Dlatego robimy co mozemy by wyprowadzic syna na tyle by byl samodzielny w doroslym zyciu.
Wiesz jak to jest z tymi wszystkimi lekarzami, rehabilitacjami, terapiami. Ile to czasu zajmuje i ile kasy bo niestety za tym wszystkim idzie tez kasa. Ja po diagnozie syna zrezygnowalam z pracy. To byla jedyna opcja zebym mogła go wozic na te wszystkie terapie. Jestem od roku na wychowawczym. Bezplatnym a jakże. Maz jest kierowca. 2 tyg go nie ma. Tydzien jest. Musi tak jezdzic bysmy sie jakos utrzymali. Takze cala opieka nad dziecmi spoczywa na mnie. Nie ogarnialam pracy i terapi bo prace mialam stresująca i odpowiedzialna. I czasowo tez nie wyrabialam. Pomocy z znikąd. Ale teraz jest ok. Mam czas dla dzieci. Jakos dajemy rade.
Boje sie jak damy rade finansowo z 3 dzieckiem. Boje sie ze odbedzie sie to kosztem terapii syna. Nie mowiac juz o córce dla ktorej i tak sie duzo zmieniło (zmienila tez m.in szkole). I najwazniejsze, boje sie ze nie zdarze odchowac tych moich maluszkow, ze obarcze opieka nad nimi córkę. Ona bardzo kocha brata i wiem ze w przyszlosci bedzie mogl na nia liczyc ale...nie chce jej marnowac zycia, ma prawo kiedys miec swoja rodzine, meza, dzieci,.a co jesli z kolejnym dzieckiem tez bedzie cos nie tak, mamy juz swoje lata i teoretycznie ryzyko wzrasta...nie wiem czy wiesz o czym mysle.
No nie potrafie na razie sie cieszyc z tej ciazy. Na razie jestem przerazona i pełna obaw.
Od tyg praktycznie nie sypiam.
Spokój... gdybyś mnie zobaczyla... Jestem strzepkiem nerwów. Ilość problemów jakie muszę każdego dnia pokonać nawet mnie przerosła. Najgorsze, że wciąż poruszam się w granicach życia i śmierci, pobytu w domu czy już w szpitalu tym razem z 2 dzieci. A lekarze... dla mnie to słowo może nie istnieć. Ciężko o człowieka w tym zawodzie. Tak więc obawy rozumiem.

Będę brutalna - ty już jesteś w ciąży więc teraz skup swoją uwagę na tym co możesz zrobić. W przyszłość nie wybiegaj. Wiem, że w świetle twoich doświadczeń ciężko to zrobić, ale to początek drogi. Jeszcze niestety wszystko może się wydarzyć. Podejmuj decyzję na bieżąco. Bardzo rozsądnie do tematu podchodzisz. Teraz decyzja o lekach, potem serduszko i czekamy na rozwój wydarzeń.
Czy poradzicie sobie finansowo? Będzie raz lepiej, raz gorzej. Twój synek mimo problemów będzie stawał się coraz bardziej samodzielny.
A czy ty będziesz miała 20 lat na wychowanie dzieci? Tego nie wie nawet dwudziestoletnią mama, choć ma większe szanse niż my mamy z wiekiem. Ja też w tym roku mam już 40 lat i dwoje dzieci z problemami rozwojowymi. Hela ma roczek i nawet mama nie mówi. A co dopiero inne słowa i funkcje. Ona jeszcze jeść nie potrafi choć ma roczek, ale to moja codziennosc. Tak więc naprawdę rozumiem obawy. U mnie o tyle większe, że przecież mam guza na wątrobie, który coraz bardziej daje o sobie znać. I też brak pomocy skądkolwiek.

Poradzimy sobie Kochana [emoji8] Będzie ciężko, ale też pięknie [emoji3059] Zobaczysz, że sobie poradzimy [emoji177]

I nie podejmuj decyzji za córkę. Oczywiście, że chcemy by nasze dzieci były samodzielne. Ale właśnie nasze dzieci najpiękniej przypominają jak człowiek ma żyć, że jest istotą stadna, potrzebująca drugiego człowieka. Może właśnie dlatego coraz więcej takich dzieci się rodzi byśmy przypomnieli sobie, że w miłości nie chodzi o to, że tylko moje życie się liczy, że tylko indywidualizm jest w cenie. Oczywiście jestem też daleka od ofiarności. Ale współistnienie to jest klucz. Jeśli nie nauczysz dzieci, że zajmowanie się sobą nawzajem jest ciężarem, to one nie będą tak tego odbierać. I jeśli naprawdę będą chciały to nie przeszkodzi im w założeniu swoich rodzin i rozwijaniu pasji. Wszystko zależy od człowieka, jego charakteru i wychowania. To, co dla ciebie wydaje się być ciężarem dla nich może być radością. Życie pisze swoje scenariusze i niestety nie na wszystko mamy wpływ.
Robisz co możesz a resztę zostaw dzieciom i pozwól im po swojemu wybierać.
 
Ostatnia edycja:
Dziewczynki miło mi, że nas pamiętacie [emoji846]

@roki1991 - dobrze ze napisalas bo ja myślałam ze serduszko juz przy becie ok 1000 zobaczę [emoji16]
Probowalam dzis sie umowic do gina prowadzacego moja ciaze z synem ale termin na ok 20 marca [emoji86], prywatnie oczywiscie. Ale kazali zadzwonic w poniedzialek, bede ich prosic zeby mnie wcisneli w przyszlym tyg lub gora za 2 tyg. Mysle ze wtedy powinno byc juz ladnie wszystko widac.

@olaa90 - synek jak sie urodzil to jak dla mnie byl normalnym noworodkiem. zaczelam zauwazac roznice od ok 9 miesiaca. Nie raczkowal, no ale przeciez nie musi, nie kazde dziecko raczkuje. Byl malym pudziankiem, taki grubasek i wszyscy mowili ze malo ruchliwy dlatego. Gugał normalnie. Pozniej nie wstawal, nauczyl sie chodzic majac 14mcy, postawiony na nogi przeszedl prawie cala dlugosc pokoju. Ale dalej nie umial wstac, nie używał w ogole kolan. Ale wciaz mi mowiono ze gruby to dlatego. Ok roku wołał mama, am, pozniej zauwazylam ze po kilku miesiacach przestał. Nie nasladowal odglosu zwierzątek, nie dochodzily nowe slowa a wrecz wszystko zanikalo. Nie puszczal buziakow, nie lubil byc przytulany, siedzial sam i sie bawil. Dalej i lekarz i rodzina mnie uspokajali ze to normalne, ze "chlopcy tak maja". Lekarka to wrecz mowila ze jestem przewrazliwiona i mialam wrazenie ze ma mnie za wariatke ze sie czepiam tego mojego dziecka. Efekt taki ze syn w wieku ponad 2 lat nie mowil nic ( wg wszystkich dalej to normalne). Porozumiewal sie z nami na zasadzie "yyyyy" i bylo to takie buczenie. Nie wiem jak to opisac. Rozumial wszystko. Ale doszly stereotypie, ktore stawaly sie coraz bardziej widoczne. W koncu trafilam za ktoryms razem na lekarza (tym razem foniatre) ktory uznal ze to nie normalne i utwierdzil mnie ze cos jest nie tak. I tak zaczelismy diagnoze. Syn majac 2.5 roku dostal ks i wwr. Diagnoza zwalila nas z nóg chociaz zostal oceniony jako autyzm wysoko funkcjonujacy bo syn rozumial, wykonywal polecenia, nie unikal kontaktu wzrokowego i nie wykazywal autoagresji. Zmienilismy przedszkole na terapeutyczne i zaczelismy terapie. Po roku...syn mówi!!! Ba, on opowiada, pieknie, zdaniami, uzywa trudnych wyrazow typu "mama to jest nieprawdopodobne", zna cyfry i litery wszystkie po ang i wiekszosc po polsku, potrafi odczytac godz na zegarze elektronicznym np 17.49 to powie ze jest siedemnasta cztery i dziewięć (operuje cyframi od 1-20). Intelektualnie ponad normę. Ale mamy tez jeszcze duzo problemow z SI, napieciem miesniowym, z treningiem czystosci, dalej wpada w stereotypie, juz mniej ale jednak są. W ogole jestem mega dumna ile udalo sie nam wypracowac w rok. Rok 5 godz terapi 5 dni w tyg. Plus dodatkowo 2 popoludnia. U syna jest czesc dzieci mocno zaburzonych i jak patrze na tych cudnych chlopakow (bo ponad 90% zaburzonych dzieci to chlopcy)to widze jakie mielismy szczescie ze w miare szybko mielismy diagnoze i terapie.
Syn sie juz przytula, umie okazywac uczucia i jak mowi "kocham cie mamusia, najjjjmocniej. Jestes taka fajna" to miod na moje serce.
Wiele pracy przed nami ale malymi kroczkami do przodu [emoji846]

@dagmarie25 synek jest nieszczepiony od urodzenia wiec akurat u nas autyzm nie jest poszczepienny. U mnie w rodzinie sa choroby autoimmunologiczne. Ja hashimoto ale mama toczeń, jest tez ziarnica. Nie dalam w szpitalu go zaszczepic, chcialam chwile pozniej. A po kiesiacu doszly nam mega problemy jelitowe i tak sie odciagnelo znow. Pozniej jak nie raczkowal to juz sie balam. Lekarka nie nalegala. Teraz sama bez podkladki ze moze boi sie szczepic. Neurolodzy stwierdzili ze nie ma zaburzen osrodkowego ukladu nerwowego wiec neurologicznie mozna ale zaznaczyli ze pod innym katem sie nie wypowiadaja. Lekarka sie boi i ja przyznaje ze tez. I tak jest jak jest. Do tego ta celiaklia, alergia, nerka podkowiasta. W tamtym roku z 5 razy lezelismy w szpitalu plus kilka razy sor. M.in. mial syn reke nastawiana. Obecnie mamy skierowanie do poradni immunologicznej i endokrynologicznej bo tsh syna 5.8 wiec na granicy. Termin za rok prawie. Czekamy cierpliwie bo akurat ze szczepieniami mi nie spieszno. Boje sie regresu.

@Destino - Ty zawsze tak pięknie piszesz, z Twoich wypowiedzi taki spokój i opanowanie wypływa, wszystko wydaje sie łatwiejsze [emoji846] Wiem ze Ty rozumiesz leki i obawy bo sama masz dwojke maluszków z mniejszymi i wiekszymi problemami.
Ja oprocz 4 letniego synka mam 11letnia córkę. W tym roku koncze 40 lat. Nie chce obarczac corki odpowiedzialnością ewentualnej opieki nad rodzenstwem w dorosłości. Dlatego robimy co mozemy by wyprowadzic syna na tyle by byl samodzielny w doroslym zyciu.
Wiesz jak to jest z tymi wszystkimi lekarzami, rehabilitacjami, terapiami. Ile to czasu zajmuje i ile kasy bo niestety za tym wszystkim idzie tez kasa. Ja po diagnozie syna zrezygnowalam z pracy. To byla jedyna opcja zebym mogła go wozic na te wszystkie terapie. Jestem od roku na wychowawczym. Bezplatnym a jakże. Maz jest kierowca. 2 tyg go nie ma. Tydzien jest. Musi tak jezdzic bysmy sie jakos utrzymali. Takze cala opieka nad dziecmi spoczywa na mnie. Nie ogarnialam pracy i terapi bo prace mialam stresująca i odpowiedzialna. I czasowo tez nie wyrabialam. Pomocy z znikąd. Ale teraz jest ok. Mam czas dla dzieci. Jakos dajemy rade.
Boje sie jak damy rade finansowo z 3 dzieckiem. Boje sie ze odbedzie sie to kosztem terapii syna. Nie mowiac juz o córce dla ktorej i tak sie duzo zmieniło (zmienila tez m.in szkole). I najwazniejsze, boje sie ze nie zdarze odchowac tych moich maluszkow, ze obarcze opieka nad nimi córkę. Ona bardzo kocha brata i wiem ze w przyszlosci bedzie mogl na nia liczyc ale...nie chce jej marnowac zycia, ma prawo kiedys miec swoja rodzine, meza, dzieci,.a co jesli z kolejnym dzieckiem tez bedzie cos nie tak, mamy juz swoje lata i teoretycznie ryzyko wzrasta...nie wiem czy wiesz o czym mysle.
No nie potrafie na razie sie cieszyc z tej ciazy. Na razie jestem przerazona i pełna obaw.
Od tyg praktycznie nie sypiam.
Co to autyzmu wczesodzicoecego to Trezba się cieszyć że tak szybko został zdiagnozowany! Bo widać terapia działa. Brawa do Was że nie odpuszczaliscie w diagnozie. ! Autyzm zwykle ma obnizone zdolności intelektualne i dopiero w 6 roku życia określa się czy jest to autyzm czy zespół aspergera. Aspergerowcy pięknie się wypowiadają, są uzolnieni i często ponadprzecietnie rozwinięcie tylko szwankuje społeczno emocjonalnie. ;) ostatnio właśnie na studiach miałam o tym. W rodzinie też mamy autystyka 9 lat. Ale ma spory autyzm. Do tego pory nie mówi. ,) ale i tak cudny chłopak 🙂
Trzymajcie się terapii. Pamiętaj też że często skok rozwojowy i rozwój często poprzedzony jest chwilowym regresem 🙂
 
@Kitki nie pocieszy cię to, ale Natus też będzie miał myślę, że raczej Aspergera. On ma swoje fiksacje, zaburzenia czucia głębokiego i histerię. Jeśli zaburzysz w jakiś sposób jego świat wpada w histerię i nie da się jej utulić. Potrafi tak płakać godzinami. Dopóki znów nie naprawisz tego, co zostało zaburzone. Tylko to zrozumieć... On bardzo nie lubi zmian i źle na nie reaguje. Niby terapeuci mówią, że na dzień dzisiejszy nie ma takich zaburzeń, ale neurolog przeraził się tego co mowie. A i on ma zachowania autodestrukcyjne, ciągle bije się w głowę, po buzi. Bywa agresywny. Rzadko, naprawdę rzadko jest delikatny nawet w dotyku.
 
Spokój... gdybyś mnie zobaczyla... Jestem strzepkiem nerwów. Ilość problemów jakie muszę każdego dnia pokonać nawet mnie przerosła. Najgorsze, że wciąż poruszam się w granicach życia i śmierci, pobytu w domu czy już w szpitalu tym razem z 2 dzieci. A lekarze... dla mnie to słowo może nie istnieć. Ciężko o człowieka w tym zawodzie. Tak więc obawy rozumiem.

Będę brutalna - ty już jesteś w ciąży więc teraz skup swoją uwagę na tym co możesz zrobić. W przyszłość nie wybiegaj. Wiem, że w świetle twoich doświadczeń ciężko to zrobić, ale to początek drogi. Jeszcze niestety wszystko może się wydarzyć. Podejmuj decyzję na bieżąco. Bardzo rozsądnie do tematu podchodzisz. Teraz decyzja o lekach, potem serduszko i czekamy na rozwój wydarzeń.
Czy poradzicie sobie finansowo? Będzie raz lepiej, raz gorzej. Twój synek mimo problemów będzie stawał się coraz bardziej samodzielny.
A czy ty będziesz miała 20 lat na wychowanie dzieci? Tego nie wie nawet dwudziestoletnią mama, choć ma większe szanse niż my mamy z wiekiem. Ja też w tym roku mam już 40 lat i dwoje dzieci z problemami rozwojowymi. Hela ma roczek i nawet mama nie mówi. A co dopiero inne słowa i funkcje. Ona jeszcze jeść nie potrafi choć ma roczek, ale to moja codziennosc. Tak więc naprawdę rozumiem obawy. U mnie o tyle większe, że przecież mam guza na wątrobie, który coraz bardziej daje o sobie znać. I też brak pomocy skądkolwiek.

Poradzimy sobie Kochana [emoji8] Będzie ciężko, ale też pięknie [emoji3059] Zobaczysz, że sobie poradzimy [emoji177]

I nie podejmuj decyzji za córkę. Oczywiście, że chcemy by nasze dzieci były samodzielne. Ale właśnie nasze dzieci najpiękniej przypominają jak człowiek ma żyć, że jest istotą stadna, potrzebująca drugiego człowieka. Może właśnie dlatego coraz więcej takich dzieci się rodzi byśmy przypomnieli sobie, że w miłości nie chodzi o to, że tylko moje życie się liczy, że tylko indywidualizm jest w cenie. Oczywiście jestem też daleka od ofiarności. Ale współistnienie to jest klucz. Jeśli nie nauczysz dzieci, że zajmowanie się sobą nawzajem jest ciężarem, to one nie będą tak tego odbierać. I jeśli naprawdę będą chciały to nie przeszkodzi im w założeniu swoich rodzin i rozwijaniu pasji. Wszystko zależy od człowieka, jego charakteru i wychowania. To, co dla ciebie wydaje się być ciężarem dla nich może być radością. Życie pisze swoje scenariusze i niestety nie na wszystko mamy wpływ.
Robisz co możesz a resztę zostaw dzieciom i pozwól im po swojemu wybierać.
@Destino Ja Cię podziwiam, za to jaką jestes mamą. Twoje dzieciaczki nie mogły trafić lepiej. Pamietam jak nikt nie dawał Wam szans na dziecko, jak chcieliscie wziąć do siebie takiego małego chorego chłopca. Juz wtedy wiedzialam jak wielkie masz serducho. Później jak walczylas o synka, teraz o córeczkę. Nawet nie wyobrazam sobie jak Ci ciężko, nie fizycznie tylko wlasnie psychicznie. Wiem jak strach i lek o dziecko potrafi zrujnować nasze zdrowie. Te pobyty na oddzialach szpitalnych...ech nie zazdroszcze.
A czemu u Helenki mimo tylu pobytow nie potrafia postawic diagnozy? Twierdza ze to wynika z niedojrzalosci ukladu i wcześniactwa? Moj syn rok temu trafil na nefrologie, po 2 tyg leczeniu przez rodzinna ktora twierdzila ze nic wielkiego sie nie dzieje, polprzytomny, maz go niósł a ja patrzylam jak przelewa sie przez ręce. Wtedy poczulam taki strach ktorego nigdy w zyciu nie czułam. Nie wyobrazam sobie w jakim napieciu Ty musisz żyć

Zrobie jak mowisz, ogarne chociaz podstawowe leki, poczekam 2 tyg. Pojde na wizyte i sie okaze co dalej. Malymi krokami.
Mam nadzieje tylko ze ten guz przysadki mi sie nie odnowil bo wstyd przyznac ale ponad 2 lata juz nie robilam rezonansu mimo ze mam przykaz robic co roku. Ale wlasnie te kolejki, po 1.5 roku czekania do neurochirurga...nie mialam do tego glowy. Teraz w ciazy juz po frytkach bo nikt mi nie zrobi

@Porzeczka1234 pudzianek byl pudziankiem do roku no moze 1.5 roku. Jak mial rok wazyl 15kg. Jak mial 3 lata wazyl 15-16kg. Cieszylam sie ze rosnie a nie tyje...do czasu az nie okazalo sie w czerwcu ze ma celiaklie dlatego nie przybiera. Jestesmy od wakacji na diecie i przyznam ze mamy mniej problemow brzuszkowych

@Oczekujaca123 stanelam na komisje z synkiem. Mial niecale 3 latka. Nic nie mowil. Nic. Cala teczke badan od specjalistwo w tym psychiatry. Syn dostal punkty 5, 6 i 8. Pkt 7 oczywiscie nie dostal. W ogole na komisji pani psycholog tak mnie potraktowala ze teraz to sie dziwie ze jej w ryj nie przylozylam. Weszlismy i opowiadam co jest a ona do syna "czemu ta mama cie tu przyprowadzila? ty jestes autystyczny? Przeciez Ty na mnie patrzysz. Co ta mama Ci robi? Ty jestes zdrowy przeciez a mama na sile chce z ciebie choreho zrobic" Poczulam sie jak ostatnia szmata, jak franca ktora przyszla wyludzic papier. oczywiscie syn nie wykazal wcale zainteresowania nia bo wtedy byl w takim stanie. Zapytalam owa pania kim jest bo nawet plakietki nie miala i laskawie sie przedstawila. Zapytalam czy w takim razie Ci wszyscy lekarze specjalisci ktorych opinie mam w teczce sie myla? Mialam opinie 2 roznych przedszkoli stwierdzajace braki syna na tle grupy rowiesniczej. Opinie z przedszkola terapeutycznego o braku jego samodzielnosci, o tym ze nie ma leku w sobie, ze jest nieprzewidywalny, ze wymaga nadzoru calodobowego itd Czy myli sie pedagog psycholog i logopeda z poradni psychologiczno-pedagogicznej dajac nam orzeczenie o ksztalceniu specjalnym i wczesnym wspomaganiu rozwoju. Tam badali syna 2 godz a nie spojrzeli 2 min. Pani olala moje pytanie i stwierdzila ze mozemy juz isc obok do gabinetu do drugiego lekarza. Wyszlam...i juz wiedzialam ze nigdy tam wiecej nie wrócę.
Tak to nasze panstwo pomaga rodzicom zeby mogli zadbac o przyszlosc dzieci niepelnosprawnych. Przykre to bardzo.
Dobrze ze Wam sie udalo.

@Charlotte21 - terapeuci syna coraz czesciej przebąkuja ze wg nich idziemy w kierunku Aspergera a nie autyzmu wlasnie dlatego ze syn intelektualnie jest wysoko. U niego w przedszkolu sa dzieci mniej i bardziej zaburzone, autystyczne ale moj Dawid radzi sobie intelektualnie lepiej niz nie jeden 5 czy nawet 6 latek. Za to emocjonalnie, napieciowo to u nas lezy. No i trening czystosci, masakra. Ma 4 lata a dalej pampersy. Syn doskonale wie ze robi siku bo mowi ze idzie do swojeho pokoju zrobic siku. Idzie, nie wolno wtedy wchodzic. Za minute wychodzi i mowi "juz zrobilem przebiez pieluche" ale za diabla nie zrobi do nocnika czy na kibelek. Od roku walczymy z przerwami i jestesmy w czarnej dupie. Ostaynie proby na jesieni skonczyly sie tym ze potrafil wstrzymywac po 6-7 godz dopoki do domu nie wrocil i byl placz ze boli siusiak. Tak okropnie krzyczal ze myslelismy ze cos ku jest. Od lekarza do lekarza. Okazalo sie ze wstrzymuje i nie robi wcale poza domem nawet w pieluche. Ze wzgledu na polaczone nerki i ryzyko zastoju musielismy przerwac. Takze na wiosne kolejne podejscie, juz nie wiem ktore. Nawet psycholog w przedszkolu rozklada rece
 
reklama
@Kitki nie pocieszy cię to, ale Natus też będzie miał myślę, że raczej Aspergera. On ma swoje fiksacje, zaburzenia czucia głębokiego i histerię. Jeśli zaburzysz w jakiś sposób jego świat wpada w histerię i nie da się jej utulić. Potrafi tak płakać godzinami. Dopóki znów nie naprawisz tego, co zostało zaburzone. Tylko to zrozumieć... On bardzo nie lubi zmian i źle na nie reaguje. Niby terapeuci mówią, że na dzień dzisiejszy nie ma takich zaburzeń, ale neurolog przeraził się tego co mowie. A i on ma zachowania autodestrukcyjne, ciągle bije się w głowę, po buzi. Bywa agresywny. Rzadko, naprawdę rzadko jest delikatny nawet w dotyku.
Kurcze Destino oby nie, bo juz i tak macie wiele problemow. Oby juz bylo u Was tylko lepiej a nie gorzej. Z calego serca Ci tego życzę
 
Do góry