reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Czy pomożesz Iwonie nadal być mamą? Zrób, co możesz! Tu nie ma czasu, tu trzeba działać. Zobacz
reklama

Poronienie w anglii - moje doświadczenia ze szpitala

czesc dziewczyny, poronilam w 11tc, najpierw bylo lekkie krwawienie pozniej sie nasililo, pojechalam na emergency i zmierzyli mi tylko cisnienie i test ciazowy i powiedzieli, ze plamienie o niczym nie swiadczy i jesli to poronienie to nic nie poradza, na nastepny dzien juz mocno krwawilam i bylam juz pewna, ze stracilismy nasza<Fasolke> w pracy rano wypadla ze mnie a 2h pozniej dostalam silnego krwotoku, przyjechal ambulans i pani sanitariusz byla bardzo zaskoczona, ze zawracam jej glowe i oswiadczyla mi ze tak jest przy poronieniach a krwawi bo ma krwawic. Strasznie sie poczulam, zrobilo mi sie slabo bo stracilam sporo krwi a ona mi mowi ze to normalne:(((
Maz zabral mnie do domu i po ok godz przestalo tak mocno leciec,
Co teraz powinnam zrobic, gdzie sie zglosic? mam silne bole macicy, czy to normalne?
 
reklama
Karolina bardzo mi przykro z powodu straty oraz tego jak cię potraktowali :(
[*] Myślę że bóle w dole brzucha to normalne, też to że przez jakiś czas będziesz jeszcze krwawić albo plamić, macica się oczyszcza więc ból jest wynikiem jej skurczów. Możesz sobie brać jakiś paracetamol czy ibuprofen i chyba pozostaje ci tylko czekać.
Co do służby zdrowia w UK to się nie wypowiadam bo tam nie mieszkam ale prawdopodobnie powinnaś się zgłosić do swojego lekarza ogólnego, albo położnej - jeżeli już się kiedyś z jakąś kontaktowałaś np na początku ciąży.
Jeszcze raz współczuję i życzę wszystkiego dobrego
 
wczoraj bylam na usg i wszystko ladnie sie oczyszcza, nic nie zostalo wiec szybko dojde do siebie. juz nic mnie nie boli i prawie nie krwawie czyli wszystko idzie w dobrym kierunku:) polozna powiedziala, ze w moim przypadku moge juz sie starac o kolejna ciaze juz po 2 cyklach, wiec juz sie nie moge doczekac. Szkoda mi mojej fasolki ale musze zyc dalej i nie moge sie poddawac, mam cudownego meza, ktory mnie wspiera i jest przy mnie:)
 
Witam Was.. czuje się bezradnie będąc tutaj w Anglii szukam jakiegoś wsparcia i pomocy. Od marca odliczalismy tydzień po tygodniu jak rozwija się nasze dziecko. To byl juz 12tydzien. Wszystko zaczęło się w poniedziałek kiedy zauważyłam lekko różowe zabarwienie gdy podcieralam się papierem toaletowym. Plamienie nie minęło na następny dzień więc zadzwoniłam do położnej, która kazala dzwonic do GP, który mógł mnie przyjąć dopiero następnego dnia.. Następnego dnia zmierzył mi ciśnienie i powiedział że skonsultuje się ze mną szpital a oni zdecydowali, że mam czekać kolejne 7 dni na USG, które było zaplanowane jako moje pierwsze. Wieczorem zaczęły się silne skurcze krzyżowe, podbrzusza, drętwienie nog... telefony do szpitala nikt nie może mnie przyjąć.. iść następnego dnia do GP czekać do poniedzialku na skan. W nocy zabrała mnie karetka do szpitala( mamy tam 1h jazdy samochodem) kazali wrócić do domu bez żadnego badania lub mógł mnie obejrzeć specjalista. Poszłam na egzamin, oceniła że wszystko zamknięte - czekać do poniedzialku. Nad ranem bóle były coraz silniejsze.. pojechałam na oddział ratunkowy w moim miasteczku... zbadali mi krew i mocz.. po czym przyszedł lekarz i powiedział " właśnie tracisz dziecko to nawet nie jest dziecko.. nie martw się będziesz mieć następne" po czym z silnymi skurczami kazał mi iść do domu i spędzić czas z rodzina. Po 2h odeszły mi wody i zaczęło się silne krwawienie i bóle nie do wytrzymania.. nie umiałam ustać na nogach. Przyjechała karetka.. zabrali mnie na oddział gdzie byłam poprzedniej nocy... Zostałam lekko oczyszczona, zrobili USG Następnego dnia na którym było jeszcze lozysko... Zalecili wrócić do domu i żebym naturalnie się oczyscila. Wczoraj po silnych bólach skurczowych wyszło lozysko... cały dzień czułam się dobrze.. A dzisiaj znów to samo bol nie do wytrzymania. Nie wiem co robić? czy to normalne? nie wiem nic na ten temat.. nikt mi nie powiedział jak będzie to wygladac. Dzwonię do szpitala zalecają paracetamol.. I ma bolec. Jeśli możecie mi pomóc chociaż informacja czy takie skurcze są normalne byłabym wdzieczna...
 
Witam. Siedzę w domu na zwolnieniu po poronienie. Fizycznie jest juz wszystko ok ale psychicznie źle. W ubiegłym tygodniu w środę zaczełam mieć lekko brązowe upławy. I różowy śluz po skorzystaniu z toalety. Przeczekałam tak czwartek. Położna przez telefon powiedziała ze jak zaczne krawić to isc do gp. W piatek zaczełam lekko krwawić. Mąż z językiem na brodzie leciał z pracy. W przychodni kazali nam pojechać do szpitala. W szpitalu rutynowo próbka moczu. Test pozytywny. Odesłali nas do domu. Wiedziałam że w UK nie podtrzymują ciąży ale miałam nadzieje że przestane plamić. W sobotę zaczeło sie piekło. Bóle jak na miesiączke ale przychodzace falami. Mąż przyleciał szybko z pracy a ja siedzialam na wc i zwijałam sie z bólu. Trwało to około 2.5 godz. Okropny bol krew cieknaca to moje dziecko skraplało sie ze mnie. Nie mamy auta a wiec obcja zebym weszla to taksowki odpadala. Karetka byla po 20 minutach. Wtedy bole jakoś mineły. Ale mnie przerazala noc i może kolejne bole. W szpitalu pobrali mi krew mocz, znów test pozytywny. Ale ja juz wiedzialam ze to dziecko umarlo. W toalecie czułam ze cos ze mnie wypłyneło, moze łożsko. Niewiem. Nie zrobili mi usg tylko lekarka zbadała mnie ginekologicznie. Szyjka zamknieta mały skrzep. Dała co-codamol, silniejszy paracetamol. I odeslali do domu. Jesli mialabym znow te bole moglam wrocic do szpitala. Na szczescie w niedziele troche pobolewał mnie brzuch. Krwawiłam jak przy normalnym okresie. W poniedziałek wizyta u gp. Dał mi zwolnienie lekarskie. W zeszły czwartek rutynowe usg,pierwsze w 12 tyg. Moje poronienie zaczelo sie w 11 tygodniu. Wszystko ok macica czysta. Test negatywny. Nie doczekałam sie tego usg zeby zobaczyć mohe dzieciatko. Tylko sprawdzic czy jest wszystko ok po poronieniu. Tlumacze sobie to razem z meżem ze tak mialo byc. W pl rodzina nie rozumie ze tu nie podtrzymuja. Ja jakos chyba nie moge sie z tym pogodzic. Nawet śniło mi sie to moje dziecko. Spało a ja całowałam go w papulki. W przyszlym roku zjezdzamy do pl juz na stałe. Chcialabym sprobowac za 3 mce moze. Bede w pl za 5 tyg pojde do swojego gin. Ale moj mąż nie chce juz tu sie starać o dziecko. Nie chce znow przechodzic cos podobnego. A przeciez moge urodzic zdrowe dziecko. Niewiem. Trudno mi sie z tym pogodzic. Może potrzebuje czasu. Ale to strasznie boli.
 
Widzę, że mamy podobna sytuację... I straciliśmy dzieciątko w podobnym momencie.. ja tez nie doczekałam żeby usłyszeć jego bicia serduszka... :( za 5 dni od tego jak sie to stalo miałam mieć pierwszy skan :( za tydzień też będę w PL mam nadzieję że dowiem się więcej niż tutaj... bo tu zostawili mnie sama sobie. Pragnę mieć dziecko i chciałabym spróbować jak najszybciej... Ale boimy się spróbować tutaj drugi raz.. za rok też planujemy powrót do PL... Straszny bol.. fizyczny ..a teraz bol jak każdy pyta o ciążę jak sie czuje :(
 
Widzę, że mamy podobna sytuację... I straciliśmy dzieciątko w podobnym momencie.. ja tez nie doczekałam żeby usłyszeć jego bicia serduszka... :( za 5 dni od tego jak sie to stalo miałam mieć pierwszy skan :( za tydzień też będę w PL mam nadzieję że dowiem się więcej niż tutaj... bo tu zostawili mnie sama sobie. Pragnę mieć dziecko i chciałabym spróbować jak najszybciej... Ale boimy się spróbować tutaj drugi raz.. za rok też planujemy powrót do PL... Straszny bol.. fizyczny ..a teraz bol jak każdy pyta o ciążę jak sie czuje :(
W momencie jak dowiedziałam sie ze jestem w ciazy w zyciu bym nie pomyslala ze poronie . Moja mama urodzila 6 dzieci, nie cackala sie ze soba tylko pracowala. Ale ja od samego poczatku mialam takie glupie przeczucie...no jak ja? Za pierwszym razem moglabym zajsc w ciaze i ja tu donosic z cala ta chora polityka traktowania kobiet w uk w 1 trymestrze. Jak ja ...moglabym miec dziecko skoro moja siostra i szwagier nie moga miec dziecka bo szwagier jest niepłodny? Potem kazdy tydzien mija a ja mam nadzieje ze moze sie uda. I niestety sie nie udalo. A najgorsze ze w pracy ciagle pytaja jak sie czuje, jak dziecko. Ciagle mysla ze jestem w ciazy. Niewiem czy mam sie tlumaczyc. Ale ja nie chce o tym mowic. Znow to samo opowiadac. Nie chce. Ja o tym nigdy nie zapomne. Ale chce zebrac sily w sobie zeby na nowo zyć. Czuje jak duszę sie w tej Anglii. Trzymam kciuki abysmy obie mogly trzymac w swoich ramionach zdrowe dziecko. Stracic je, to ogromna tragedia
 
Tobie również życzę abyś szybko doczekała się wymarzonego dziecka.
Ja już się oswoiłam z niesprawiedliwością... i tym, że nie jestem już w ciąży.. teraz najbardziej boli jak dowiadujesz się po tym, że ktoś w Twoim otoczeniu urodził, jest w ciąży lub cieszy się z postępów rozwojowych swojego dziecka... a ja mogę tylko zapłakać, że za pół roku też miałam być mamą...
Podobnie jak Ty nie pomyślałam, że akurat mnie to spotka.. nikt w rodzinie nie miał takich problemów... Zaszłam w ciążę za pierwszym razem... Wszystko przebiegało dobrze, książkowe samopoczucie... nic nie wskazywało na to, że coś pójdzie nie tak :( Choć jak tylko dowiedziałam się o ciąży to przeszedł mnie strach o ich podejściu do opieki nad wczesną ciążą.. .i tego czego się obawiałam tak na prawdę się wydarzyło :(
Staraj się nie myśleć dużo o tym i szukaj pozytywów w swoim życiu... Jak masz możliwość to jedz gdzies na wycieczkę.. ja mam takie założenie choć nie wiem czy się uda...
Trzymaj się!
 
Tobie również życzę abyś szybko doczekała się wymarzonego dziecka.
Ja już się oswoiłam z niesprawiedliwością... i tym, że nie jestem już w ciąży.. teraz najbardziej boli jak dowiadujesz się po tym, że ktoś w Twoim otoczeniu urodził, jest w ciąży lub cieszy się z postępów rozwojowych swojego dziecka... a ja mogę tylko zapłakać, że za pół roku też miałam być mamą...
Podobnie jak Ty nie pomyślałam, że akurat mnie to spotka.. nikt w rodzinie nie miał takich problemów... Zaszłam w ciążę za pierwszym razem... Wszystko przebiegało dobrze, książkowe samopoczucie... nic nie wskazywało na to, że coś pójdzie nie tak :( Choć jak tylko dowiedziałam się o ciąży to przeszedł mnie strach o ich podejściu do opieki nad wczesną ciążą.. .i tego czego się obawiałam tak na prawdę się wydarzyło :(
Staraj się nie myśleć dużo o tym i szukaj pozytywów w swoim życiu... Jak masz możliwość to jedz gdzies na wycieczkę.. ja mam takie założenie choć nie wiem czy się uda...
Trzymaj się!
Ja rowniez mialam ksiazkowa ciaze. Zero wymiotow. Czasem mnie zemdlilo jak bylam na czczo. Cera piekna jakbym u kosmetyczki siedziala. Nawet cwiczylam w ciazy. A dookola tak jak mowisz tyle kobiet w ciazy, kolezanek ze szkoly, kuzynki w rodzinie rodza lub juz maja super maluchy. Trzeba sie zaczac czyms zajmowac poza praca, bo takie zamartwianie tylko dołuje. Mam nadzieje ze w Polsce na urlopie odpoczne. I porozmawiam ze swoim ginekologiem co moglo byc przyczyna poronienia. Będzie dobrze...musi być trzymaj sie.
 
reklama
Witajcie dziewczyny. Strasznie mi przykro z powodu waszych strat. Wczoraj niestety dołączyła do waszego grona. O ciąży dowiedziałam się 2 tyg temu. Bylo to dla nas wielkie zaskoczenie. Mamy już 2 dzieci. Cieszyliśmy się. Chociaż od początku obawiałam się czy z dzieckiem wszystko ok. 4 tyg wylądowała w szpitalu z infekcja po usunieciu zęba.detysci zostawili mnie sama sobie kazali brac leki przeciwbólowe,więc je bralam ból był nie do zniesienia. Słońcu. Zadzwoniłam na pogotowie wzięli mnie z infekcja a zaczęli leczyć na co innego. Stwierdzili że przedawkowalam paracetamol i muszą podać detox. Wtedy niewiedzialm nic o ciąży. Robili mi badania krwi 4 razy i dziwię się że też nic nie wykryli. Wczoraj miałam skan usłyszeliśmy że nie ma śladu bicia serca u dziecka. 14tydzien. To był cios. Przeżyliśmy szok powiedziawszy się o ciąży a po 2 tyg usłyszeliśmy to. Jak sobie radzić? Niewiem co mam myśleć. Czy to moja wina? Czy wina szpitala i ich zaniedbania że nie sprawdzili wyników krwi. Teraz przede mną najgorsza decyzja. Jak zakończyć ta ciążę. Wziąć tabletki wywołujące czy poddać się operacji. Mam mętlik w głowie. A może na usg się pomylili o takich przypadkach też się słyszy. Co robić?
 
Do góry