Ostatnie 3 dni musiałam zostawiać malego babci bo musiałam pomóc mężowi w pracy.Zostawiałam go na cały dzień.Bartek nie chce pić mleka ani sztucznego,ani zmieszanego z moim ani nawet odciągniętego mojego z butli.
Cały dzień trzeba było go futrować kaszkami i zupkami a wieczorem jak dopadał się do cyca to nie mozna było go oderwać.
Nie chce nic co znajduje się w butelce

.
Nie wiem co to będzie jak skończy mi się pokarm.
Od m-c jeździ już w parasolce bo ma alergię na spacerówkę z głębokiego wózka.
Wszystko go interesuje a najlepiej mu się podoba jak chodzi prowadzony za dwie rączki.
Wszystko jest na 5 min.więc przez cały dzień muszę się nagimnastykować.
łóżeczko działa na niego jak płachta na byka tylko kiedy go tam włożę jest histeria.
Kiedy musiałam go tam zostawić na chwilę to cwaniak stanął sobie na misce(bo zabawki już go nie interesują muszę wyciągać z kuchni jakieś gadżety różnej maści),żeby było wyżej i wył za mną kiedy wyszłam z pokoju.
Kiedy z drugiego pokoju usłyszy swoją bajkę ulubioną to mało co nie wyrabia na zakręcie i o futryny się rozbija ale jak najszybciej do celu.
Najlepszą zabawą dla niego jest zabawa z psem jest wtedy kupa śmiechu

i z psa i z niego.
Czasami już nie wyrabiam jest taki żywy i wszędzie go pełno.Nie można go ograniczać bo jest bunt.chodzik też jest na parę min.bo przecież nie moze się dostać pod stół lub wylać wody z miski pieska albo nie może wtedy rządzić w gazetach.

Tęsknię za czasami kiedy Bartuś miał tak 4 m-c

no do 5 m-c to był anioł a nie dzieciak.
Tak się martwiłam,że w 4 m-c jeszcze główki nie podnosił porządnie na brzuchu a teraz ....

.
Zębów ani widu ani słychu wciąż ale nie tęskno mi bo jak sobie pomyślę ,że będę wtedy pogryziona to mnie strach ogarnia

