reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Czy pomożesz Iwonie nadal być mamą? Zrób, co możesz! Tu nie ma czasu, tu trzeba działać. Zobacz
reklama

Poznajmy się

Imię:Sabina
Wiek:25
Miejsce zamieszkania:Doncaster(Anglia)
Mąż: Aryan :**
Mój Aniołek: 10tc 15.08.2010
Dzieci: Kacper 6lat

No to i moja historia.Jestem mężatką od 1,5roku na samym początku nie byliśmy gotowi na dzieci,chcieliśmy się dorobić czegoś,własnego kąta.Ja w sumie chciałam zacząć starania wcześniej no ale mój mąż zawsze zwlekał,więc jak przyszedł pewnego dnia i oznajmił że chce mieć dziecko to byłam taka szczęśliwa że nie potrafię tego opisać.Ja już mam synka z mojego poprzedniego związku(nieudanego).Wszystko było dobrze,tak samo jak moja pierwsza ciąża przebiegała bez żadnych komplikacji i ta także się tak zapowiadała aż do pewnego wtorkowego dnia 3.08.10 wtedy zaczęłam plamić najpierw delikatnie a potem się rozkręciło aż wylądowałam w szpitalu z krwotokiem i było tylko gorzej.....straciłam swoją fasolkę w 10tc było to okropne przeżycie i poczucie takiej pustki w sobie.A teraz oczywiście tylko czekam żeby zacząć się starać o moje maleństwo.
 
Ostatnia edycja:
reklama
TO I JA SIE PRZYWITAM
IMIE:KARINA
WIEK: 33
SKAD :GDYNIA ,teraz Holandia
MAMA ANIOLKOW:02.08.2008,DRUGI 18.09.2010
MAZ; ROBERT

A to moja historia , od zawsze wiedzialam ze chce miec dzieci ,ale od pierwszej wizyty u ginekologa uslyszalam ze jest to raczej nie mozliwe ,zmienialam lekarzy ale tyle ilu ich bylo tyle bylo roznych opini ,ale nigdy nie przestawalam wierzyc ze moze jednak sie myla ,w 2007 spotkalam na drodze swojego meza ktorego ta diagnoza nie wystraszyla i w 2008 zaczelismy przygotowania do slubu i tu niespodzianka 1,5 miesiaca przed slubem okazalo sie ze jestem w ciazy ,byla radosc i strach o dzidzie ale wszystko szlo dobrze do 8 tyg. zaczelam plamic telefon do mojego lekarza ,skierowanie natychmiast do szpitala na badania i wyrok serduszko nie bije nastepnego dnia zabieg ,bol nie do opisania :no:,milion pytan ,dlaczego,dlaczego teraz 3tyg przed slubem ? niestety nie mialam dobrego lekarza nie sprawdzil dla czego ,nie wyslal mnie na zadne badania a ja nie bylam wstanie o niczym myslec ,jedyne pocieszenie w tym wszystkim bylo to ze jednak lekarze sie mylili i moge zajsc w ciaze ,po jakims czasie wrocilismy z mezem do staranek ,ale nic nie wychodzilo ,zaczelismy myslec o in -vitro tu w holandii jest to darmowe, zaczelismy zalatwiac wszystko ale znow niespodzianka okazalo sie ze po 2 latach staranek jestem w ciazy ,pojechalismy do polski na urlop wszystko bylo ok beta rosla ,dzidzia tez myslelismy ze tym razem sie uda ,wrocilismy do Nl .kilka dni pozniej zaczelo sie to samo .plamienie nastepnego dnia poszlam do lekarza ale tu bez umowionej wizyty ciezko ,dopiero jak dostalam histerii w poczekalni ,przyjeli mnie usg i niespodzianka serduszko bije wrocilam do domu pelna nadziei, lezalam caly czas w lozku ,ale krwawienie nie ustepowalo tydzien pozniej znow wizyta i znow wyrok poronilam samoistnie ,wyslali mnie do szpitala na badania ,potwierdzenie nic juz nie ma ,ale pobrali mi i mezowi krew na badania i teraz czekamy na wyniki ,moze wyjdzie przyczna ,na razie wiemy tylko ze mamy konflikt syrologiczny czego w polsce nie sprawdzili i nie dostalam zadnego zastrzyku z anty cialami a powinnam tu dostalam go od razu, jak powiedzialam jaka mam grupe krwi .Teraz staram sie przetrwac ten czas i znow nauczyc sie z tym zyc ,ale za jakis znow wrocimy do staranek ,moze tym razem bedzie nam dane przetrwac cala ciaze i bedziemy mogli cieszyc sie macierzynstem.
Troche sie rozpisalam ,ale fajnie ze sa takie miejsca jak to forum gdzie mozna sie wygadac
 
imię-anka
ur-28.11.1978
miejsce zamieszkania-chrzanów
wykształcenie-średnie handlowe
mąż-piotrek
dzieci-dawidek-5 lat, aniołeczek zmarł w 8tc, ze mną był do 12tc:-(


ja , jak Wy wszystkie straciłam dzieciątko. ale teraz (w dużej mierze dzięki Wam właśnie) chcemy zacząć się starać znowu. już od jakiegoś czasu czytam forum i w końcu odważyłam się odezwać:tak:
 
Imię - Kasia
Wiek ur 1982 - 28 l
Aniołek - 19.08.2010(6tc)
Miejscowość: Śląsk
Zainteresowania: czytanie,
Mąż T

W czerwcu mieliśmy slub, po dwóch cyklach brak okresu i już wtedy wiedziałam że noszę wielki skarb pod sercem. wda teściki i TAK są dwie czerwone krechy. Potem była wielka radość nasza i rodziców. Odczekałam chyba 6 dni od spodziewanej @ i pobiegłam z radością do lekarza. Tak coś jest, maleńkie jak mi pokazywał ale jest. Wtedy jeszcze nie zwracałam uwagi na jego słowa ale teraz wiem że mogły mieć znaczenie ( ZOBACZYMY JAK SIĘ CIĄŻA BĘDZIE ROZWIJAĆ, BO TO JEST NARAZIE PĘCHERZYK CIĄŻOWY - dla mnie i tak to było dużo). Czułam się dobrze mdłości nie miałam ale tłumaczyłam sobie że to jeszcze nie czas na takie sensacje, piersi bolały. W czwartek trochę brzuch mnie bolał ale pomyślałam sobie że może tak ma być, że macica się przygotowywuje, w piątek lekkie krwawienie po południu, zadzwoniłam do gin powiedział żebym przyszła. Zrobił mi USG dzidzia dalej sobie mieszkała.Gin dał mi jakiś zastrzyk na podtrzymanie i kazał wskoczyć do łużka i tak też zrobiłam.
Niestety wieczorem dostałam skurczy poszłam do wc i niestety. Starałam sobie tłumaczyć że to tylko srzep że jeszcze tam jest kruszynka że w szpitalu mi coś podają i będzie dobrze. Niestety lekarz dyżurny zrobił usg i niestety nie było już nic.
potem wielki płacz i rozpacz, na drugi dzień zabieg i pozostał tylko ból nie tylko ten fizyczny. TEN drugi jest o wiele gorszy i dalej trwa :(
w dzień już sobie jakoś radze ale wieczorem gdy jestem sama a mąż w pracy przychodzi kryzys.

Dobrze że są takie fora człowiek nie czuje się taki SAMOTNY I PUSTY W ŚRODKU
Pozdrawiam wszystkie aniołkowe mamusie trzymajcie się jutro musi być lepiej!!!!
 
Imię - Gosia
Wiek - 33 lat
Nasze dzieci : Maciuś - 3 lata, Aniołek(ki) - 20.05.10 (9tc)...
Miejscowość: okolice Poznania
Zainteresowania: grafika, fotografia, projektowanie wnętrz i ogrodów
Praca: grafik, fotograf, zajmuję się aranżacją wnętrz

mój aniołek odszedł 20 maja 2010 w 9 tygodniu
Ja czułam się doskonale, w pracy dostałam krwotoku
i po wizycie u lekarza okazało się ze lepiej jak pójdę na zwolnienie bo mam krwiaka na kosmówce i powinnam poleżeć.
3 dni później widziałam ze moje dziecko już do mnie nie macha i serduszko nie bije.......;(
Zdążyłam dojechac do szpitala i w bólu urodziłam moje maleństwo.
Nie śpię bo jak tylko zamknę oczy wraca widok mojego dziecka w słoiku.... koszmar
ono miało już nawet paznokcie.......

w tym całym koszmarze, w którym czułam się jako widz
i nie docierało do mnie ze to ja gram główna role w tym dramacie.....
jedno było coś co dało mi nadzieje jak się obudziłam z narkozy
przypomniałam sobie obraz takie zielone pola jakby z klocków lego i światło, które zanika....
ten obraz był spokojny i pełen dobra....
myślę ze to dusza mojego maleństwa.....

To napisałam 3 miesiące temu na forum "ciąża po poronieniu" i dziękuje wszystkim kobietka za wsparcie! (V_jolka80, zjola, agniesiar - jako pierwsze dałyście mi wsparcie i sile - dziękuje....)
nie udzielam się ale codziennie czytam i ciesze się razem z wami ze się udało!!! i tulę mocno nowe aniołkowe mamusie)
 
Imię: Karolina
Dziecko: Aniołek 02.09.2010 (9tc)
Wiek: 1978 (32lata)
Skąd: obecnie mieszkam w podwarszawskim Pruszkowie
Zawód/praca: stomatolog dziecięcy
Mąż: Krzysztof (od 6 lat)
zainteresowania: rękodzieło(bizuteria) moda(prowadzę bloga "modowego")

To mój mąż najbardziej marzył o dziecku i juz od dłuższego czasu mnie na nie namawiał, ja jakoś nie czułam instynktu, ale w te wakacje postanowiłam podziałać na zasadzie "co ma byc to będzie"- i stało się od pierwszego strzału. Jak tylko dowiedziałam się o ciąży, wszystko się we mnie zmieniło, pokochałam Maleństwo całym sercem od pierwszej komórki. Na pierwszym usg wyszło, że zarodek nie jest dobrze zagnieżdżony w macicy oraz że jest niewielki krwiak-(lekarz dawał 50% szansy) dostałam Duphaston 3x1, magnez, no-spa i zwolnienie na 2 tyg. miałam dużo leżeć i unikać wszelkiego wysiłku, po 10 dniach na usg wyszło, że zaczyna się zagnieżdżać, krwiak się resorbuje i biło już serduszko(7tc) dostałam dalsze zwolnienie i takie same zalecenia, mój gin był dobrej myśli, powiedział, że wszystko jest na dobrej drodze i ja też się bardzo ucieszyłam, powiedzieliśmy rodzinie i znajomym, myślałam, że najgorsze mam już za sobą. Na początku 9tc pojawiło się brązowe plamieniei lekki ból w dole brzucha, zadzwoniłam do mojego gina i powiedział, żeby wziąć nospę i leżeć- wizytę miałam na czwatrek, a dzwoniłam we wtorek. W nocy z środy na czwartek miałam okropne przeczucia, denerwowałąm się strasznie i śniło mi się że urodziłam dziecko bez rączek, rano byłam jak z krzyża zdjęta. Mąż po mnie przyjechał i pojechaliśmy do przychodni. Na badaniu ginekologicznym wszystko było ok, na usg okazało się, że dzieciątko nie żyje...nie było też serca. Dostałam skierowanie do szpitala. W gabinecie starałam się być dzielna, połykałam łzy, ale jak wyszłam na poczekalnię i zobaczyłam męża wszystko puściło i zaczęłam ryczeć jak bóbr, nie mogłam się uspokoić. Wybiegłam z przychodni i musiał mnie gonić. Pojechaliśmy do szpitala, gdzie orzekli, że na razie czekamy bo szyjka jest zamknięta i lepiej poczekać na naturalne krwawienie. Dostałam lek na wywołanie i miałam wrócić jak się zacznie. zaczęło się po dwóch dniach, krwotok i ból straszliwy. W ten poniedziałek z rana miałam zabieg w narkozie, wypisali mnie po południu. Do dzisiaj, minęły 3 dni- mam lekkie krwawienie, bóle i gorączka już minęły, ale psychicznie jeszcze jestem w rozsypce. Zrobie badania i chcemy się starać za 2-3 cykle. Teraz chcę dziecka za wszelką cenę i zrobię wszystko, żeby się pojawilo tak szybko jak tylko to będzie możliwe
Nie wiem jak zniosę powrót do pracy, gdzie pracuję prawie wyłącznie z dziećmi. Dziękuję za to forum, które przynosi ulgę i daje nadzieję...
 
Ostatnia edycja:
Imię: Katarzyna
Dziecko: Moje Aniołki [*****] 2006,2008 ,2009, 2009,2010,2012
Wiek: 1984 .r
Skąd: Katowice
Zawód/praca: Ratownik Medyczny
Mąż: Adam
razem już od 1998 r

Po wielu latach i stratach Walcząc dzielnie od 2006 po wielu stratach z przyczyn do dziś nie poznanych większości płeć męska zostałam doczekaliśmy się upragnionego cudu w postaci Córeczki.Całą ciążę byłam na podtrzymaniu miliona leków oraz clexane. Urodziła się w 36 tyg ciąży zdrowa kruszyna.
Jeśli ktoś ma jakieś pytania proszę pisać na Priv.
Teraz po raz kolejny walczymy o 2 cud jak narazie nie udany., mamy znów kolejnego aniołka
 
Ostatnio edytowane przez moderatora:
Ola 25lat od ponad 2 lat szczęśliw mężatka od 2001roku nieustannie razem, mamy skonczone studia, jakąś tam prace, wymarzoną działkę do budowy domu, do szczęścia brakowało nam tylko tupotu małych stópek.O dziecko staraliśmy się pół roku...skakałam ze szczęścia jak zobaczyłam dwie kreski, jeszcze wyżej jak dowiedziałam się że to dziewczynka...zaniedbania lekarzy, odejście wód, poród w 24tc, walka o życie Laury Faustyny przez 29dni, pogrzeb, pustka, termin jej porodu:18listopada przede mną:( Domu już nie chcę, marzeń juz nie mam, to co najważniejsze straciliśmy na zawsze, może bede miała w przyszłości dzieci, ale żadne z nich nie wypełni tej pustki po naszej Laurce, już nigdy moje serce sie nie zagoi:(
 
Imię: Monika
Ur.23.10.1985
Miejsce zamieszkania:Grodzisk Wlkp
Zawód:Cukiernik
Stan cywilny: Chłopak Paweł 13.08.2011 nasz ślub
Dzieci:Aniołek
[*]2.09.2010 9tydz



Również straciłam maleństwo swoja historie opisałam w ciaża po poronieniu.Tak bardzo sie cieszyliśmy za rok ślub dostalismy działke od rodziców mojego chłopaka.Wszystko niby idealnie tak jak chcieliśmy ale wystarczyła chwila i to wszystko przestało miec dla mnie jaki kolwiek sens.tak bardzo tesknie za swoją kruszynka!!!!!!!:-(
 
reklama
Imie;Renata
ur.11.10.1980
Miejsce zamieszkania;koło Łowicza
zawód;szwaczka
Stan cywilny;mężatka Od 26.08.2006
Dzieci;Bartuś ur.18-05-20007.Aniołek 8.07.2010,Aniołek 23.09.2010,

Ja o pierwszej ciązy wcale nie wiedziałam-wyjechałam na urlop-jak na urlopie;opalałam się,bawiłam i dostałam bardzo dziwną@-ale myślałam że to od upału...i od sierpnia staraliśmy się o dzidzie-zaszłam bardzo szybko i się cieszylismy bo 15-10 kończy mi się wychowawcze i miałam znowu iśc na zwolnienie...a tu 22 byłam u gin.i powiedział że to wczesna ciąza bo na USG nic jeszcze nie było widac.Rano 23-09 zrobiłam sobie badanie B-HCG a wieczorem dostałam bóli ja na @ i krwawienie-byłam załamana i przypomniałam sobie że w Lipcu takie same skrzepy mi schodziły ja teraz-i domyśliłam się że tamto też było poronienie.4-10 byłam u Gin.i powiedział że jest wszystko wporządku i niepotrzeba mi żadnych badań bo to były wczesne poronienia i że od następnego cyklu mogę się starac.Ale sama nie wiem-14-10 umówiłam się jeszcze z jednym lekarzem i zobacze co on mi powie...
 
Do góry