reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Czy pomożesz Iwonie nadal być mamą? Zrób, co możesz! Tu nie ma czasu, tu trzeba działać. Zobacz
reklama

Przedszkole 2,5 latki

jo-anna90

Zaangażowana w BB
Dołączył(a)
17 Czerwiec 2020
Postów
127
Proszę o poradę. Moja córa 26 wrześnie skończyła 2,5 roku i poszła do przedszkola. Adaptacja nam szła cienko, bo 2 dni chodziła później choroba 4 dni. Później znowu 2 dni i znowu choroba. I jakoś nie mogła się przyzwyczaić.
Natomiast w końcu teraz przechodziła cały tydzień. I w poniedziałek był płacz podobno cały czas, czyli od 8 do 12: 30. Bo zawsze ja odbieram po obiadku. We wtorek też był cały czas płacz. W środę płakała do godz 12 a później już zadowolona, w czwartek i piątek też do 12 płakała. Ogólnie rzecz biorąc moja córa wychodząc z przedszkola mówi że było super, że rysowała, tańczyła. Jest bardzo zadowolona ze chodzi do przedszkola. Zawsze mówi że chce iść. Jak ja odbieram jest radosna I zawsze mówi że było super, mówi też że płakała za mną. Odkąd zaczęła przygodę z przedszkolem jest to pierwszy tydzień kiedy przechodziła go ciągiem. Natomiast dziś usłyszałam od Pani przedszkolanki że córa jeszcze nie nadaje się do przedszkola, bo cały czas placze i to bardzo głośno , inne dzieci się jej boją. Że nie placze tylko wtedy kiedy Pani się tylko nią zajmuje, natomiast jeśli musi zająć się już innym dzieckiem to już placze, dzieci też ja nie interesują i jie chce się z nimi bawić.
Natomiast jeszcze zaznaczę że moja córa od noworodka dala nam w kość. Zawsze płakała o wszystko, w wózku w ogóle nie jeździła, bała się wszystkiego i wszystkich. I zawsze wszystko wymuszała płaczem- ale to takim historycznym. Ale jak skończyła 2,5 roku nastąpiła jakaś zmiana, bo już jest mniej płaczącą, otwarta na ludzi dorosłych na dzieci też ale tylko te starsze, niestety mlodszych dzieci w jej wieku sie boi . Na placu zabaw, w salach zabaw wszystko robi sama i jak dziecko jest kolo niej to odrazu ucieka. Byłam nawet z nią u psychologa jak skończyła 2 latka, ale psycholog powiedział że poprostu jest uparta, i nie ma żadnych zaburzeń, natomiast muszę z nią cwiczyc i robić trening społeczny, czyli żeby miała kontakt z dziećmi w jej wieku.
I teraz jestem w kropce, bo nie wiem czy dalej ja posyłać do przedszkola, wbrew temu co Pani przedszkolanka mówi? Czy odpuścić?
W głębi serca widzę po córce duża zmianę na plus, jest bardzo radosna, dużo opowiada o przedszkolu, i ciągle śpiewa sobie pod nosem " jutro idę do przedszkola " . Boję się że jak ja nie będę posyłac to córka totalnie zniechęci się do dzieci.
 
reklama
Proszę o poradę. Moja córa 26 wrześnie skończyła 2,5 roku i poszła do przedszkola. Adaptacja nam szła cienko, bo 2 dni chodziła później choroba 4 dni. Później znowu 2 dni i znowu choroba. I jakoś nie mogła się przyzwyczaić.
Natomiast w końcu teraz przechodziła cały tydzień. I w poniedziałek był płacz podobno cały czas, czyli od 8 do 12: 30. Bo zawsze ja odbieram po obiadku. We wtorek też był cały czas płacz. W środę płakała do godz 12 a później już zadowolona, w czwartek i piątek też do 12 płakała. Ogólnie rzecz biorąc moja córa wychodząc z przedszkola mówi że było super, że rysowała, tańczyła. Jest bardzo zadowolona ze chodzi do przedszkola. Zawsze mówi że chce iść. Jak ja odbieram jest radosna I zawsze mówi że było super, mówi też że płakała za mną. Odkąd zaczęła przygodę z przedszkolem jest to pierwszy tydzień kiedy przechodziła go ciągiem. Natomiast dziś usłyszałam od Pani przedszkolanki że córa jeszcze nie nadaje się do przedszkola, bo cały czas placze i to bardzo głośno , inne dzieci się jej boją. Że nie placze tylko wtedy kiedy Pani się tylko nią zajmuje, natomiast jeśli musi zająć się już innym dzieckiem to już placze, dzieci też ja nie interesują i jie chce się z nimi bawić.
Natomiast jeszcze zaznaczę że moja córa od noworodka dala nam w kość. Zawsze płakała o wszystko, w wózku w ogóle nie jeździła, bała się wszystkiego i wszystkich. I zawsze wszystko wymuszała płaczem- ale to takim historycznym. Ale jak skończyła 2,5 roku nastąpiła jakaś zmiana, bo już jest mniej płaczącą, otwarta na ludzi dorosłych na dzieci też ale tylko te starsze, niestety mlodszych dzieci w jej wieku sie boi . Na placu zabaw, w salach zabaw wszystko robi sama i jak dziecko jest kolo niej to odrazu ucieka. Byłam nawet z nią u psychologa jak skończyła 2 latka, ale psycholog powiedział że poprostu jest uparta, i nie ma żadnych zaburzeń, natomiast muszę z nią cwiczyc i robić trening społeczny, czyli żeby miała kontakt z dziećmi w jej wieku.
I teraz jestem w kropce, bo nie wiem czy dalej ja posyłać do przedszkola, wbrew temu co Pani przedszkolanka mówi? Czy odpuścić?
W głębi serca widzę po córce duża zmianę na plus, jest bardzo radosna, dużo opowiada o przedszkolu, i ciągle śpiewa sobie pod nosem " jutro idę do przedszkola " . Boję się że jak ja nie będę posyłac to córka totalnie zniechęci się do dzieci.
Jeżeli płacze w przedszkolu cały czas może być poprostu na nie nie gotowa jest jeszcze mała. Może warto odpuści na jakiś czas i spróbować za pół roku
 
Ja bym zrezygnowała na jakiś czas z przedszkola. Panie nie będą ciągle zajmować się jednym dzieckiem, a wtedy córka będzie ciągle płakać. Z jednej strony cierpi ona, z drugiej cała grupa. Doświadczona pani nauczycielka z przedszkola też ma porównanie z innymi dziećmi, lepiej potrafi ocenić niektóre zachowania niż rodzic, który ma co najwyżej kilkoro dzieci.

W tym wieku brak zainteresowania innymi dziećmi nie jest czymś niespotykanym. Mój synek poszedł do przedszkola jak miał 2,5 roku i dopiero pod koniec roku zaczynał się bawić z innymi dziećmi. Teraz ma 3,5 i w przedzkolu z dziećmi się bawi. Synek jest "inteligent". Zamiast biegać, to wymyśla. Teraz się świetnie wpasuje w grupę, bo podobno najczęściej zabawy wymyśla i je "koordynuje", a to inni biegają 😅

Jak miał dni, że cały czas płakał, to pani dzwoniła do mnie i przechodziłam. Przez cały rok zdarzyło się to 3 razy, z czego 2 to były początki choroby. A tak to trochę się sam bawił, trochę z którąś panią. Początki były trudne, bo zawsze mówił, że nie chce iść. A jak już poszedł to szybko o mnie zapominał, bawił się ciągle. Płacz był rano. Nadal zdarza się marudzenie. A synek od urodzenia chyba podobny do Twojej córki, bo wózek też go uwierał i się nie dało jeździć, wymuszanie płaczem było na porządku dziennym. W dodatku synek mamusi. Ciągle muszę być przy nim. Przedszkole go tego trochę oduczyło. A chodził najpierw na 3 godziny, dopiero jak się przyzwyczaił to na 5,5-6.
 
A ja bym jeszcze zasięgnęła opinii innej osoby no bo co to znaczy że dzieci się jej boją..? Że płacze cały czas? No płacze bo być może nauczycielka ma za mało narzędzi nie umie sobie poradzić z tą sytuacją? Może jakiś przedszkolny psycholog? Nie twierdzę że wiem że jest gotowa czy coś ale bym jeszcze to zweryfikowała. Moja córka miała 2 i 5 miesięcy jak zaczęła przedszkole i była ekstremalnie nieśmiała i aspołeczna ale przedszkole super sobie z tym poradziło.
 
Moja córka też poszła do przedszkola jak miała 2,5 roku. Pierwszy dzień ani się nie obróciła za mną, poszła z panią za rękę do sali a ja całą drogę do domu płakałam 🤦 kolejne dni bardzo płakała przy rozstaniu (do tego stopnia, że pani zabiera ją siłą), kopala panią, mnie szarpała. Później były lepsze dni, ale poczatek przedszkola to ciągle choroby, przeziebienia itd. I dziecko będą tydzień w domu zaś się odzwyczajala od przedszkola i zaś później płacz przy rozstaniu i tak przez dobry rok.
W przedszkolu też płakała i często siedziała u pani na kolanach ale nikt z tego tytułu nie robił problemu. W tej najmłodszej grupie było więcej pań plus jedna pani taka pomoc jak ja to mówiłam od tulenia.

Ja na twoim miejscu nie rezygnowałam bym z przedszkola bo pani powiedziała, że dziecko nie jest gotowe. Tym bardziej, że dziecko przychodzi zadowolone i chce chodzic. Pierwszy raz się spotykam ze stwierdzeniem, że dziecko nie jest gotowe. Dużo rodziców odpuszcza przedszkole bo dziecko często choruje.
Jak pani dalej będzie nalegać poszłabym do dyrekcji.
Pani przedszkolanka powinna być przygotowana na takie sytuacje i umieć sobie poradzić
 
Pierwszy raz się spotykam ze stwierdzeniem, że dziecko nie jest gotowe. Dużo rodziców odpuszcza przedszkole bo dziecko często choruje.
Jak pani dalej będzie nalegać poszłabym do dyrekcji.
Pani przedszkolanka powinna być przygotowana na takie sytuacje i umieć sobie poradzić
Dziecko nie musi być gotowe do przedszkola w wieku 3 lat i wciskanie je na siłę w grupę nie pomoże nikomu. Roszczeniowe podejście do pań w przedszkolu też tylko zaszkodzi. Z przedszkolankami rodzice powinni współpracować - dla dobra dziecka. Jak jedna pani ma ciągle tulić jedno płaczące dziecko, to reszta dzieci na tym traci. A to tulone też nie wpasowuje się w rzeczywistość przedszkolną, bo ciągle ma kogoś dla siebie.

W przedszkolu, do którego chodzi mój synek, było jedno dziecko nie gotowe na przedszkole. Chodziło miesiąc, ciągle było źle. Rodzice wypisali - też za sugestią pań. A rok później zmiana o 180 stopni. Adaptacja to wiadomo, trochę płaczu, ale później wielka zmiana na plus. Dziecko zaczęło wchodzić w interakcje z rówieśnikami, korzystać z zajęć prowadzonych przez panią. Już nie potrzebowało uwagi dorosłego ciągle, tylko dla siebie.
Nie sądzę, żeby to był częste, ale na pewno się zdarza i to nie jest wymysł, bo "pani nie umie się zająć".
 
Dziecko nie musi być gotowe do przedszkola w wieku 3 lat i wciskanie je na siłę w grupę nie pomoże nikomu. Roszczeniowe podejście do pań w przedszkolu też tylko zaszkodzi. Z przedszkolankami rodzice powinni współpracować - dla dobra dziecka. Jak jedna pani ma ciągle tulić jedno płaczące dziecko, to reszta dzieci na tym traci. A to tulone też nie wpasowuje się w rzeczywistość przedszkolną, bo ciągle ma kogoś dla siebie.

W przedszkolu, do którego chodzi mój synek, było jedno dziecko nie gotowe na przedszkole. Chodziło miesiąc, ciągle było źle. Rodzice wypisali - też za sugestią pań. A rok później zmiana o 180 stopni. Adaptacja to wiadomo, trochę płaczu, ale później wielka zmiana na plus. Dziecko zaczęło wchodzić w interakcje z rówieśnikami, korzystać z zajęć prowadzonych przez panią. Już nie potrzebowało uwagi dorosłego ciągle, tylko dla siebie.
Nie sądzę, żeby to był częste, ale na pewno się zdarza i to nie jest wymysł, bo "pani nie umie się zająć".
jasne, zgodzę się że może być tak, że dziecko jest nie gotowe itd. Choć ja pierwszy raz spotykam się z takim czymś, nawet ze słyszenia.
Ale autorka pisze, że dziecko chętnie chodzi do przedszkola, że jest zadowolone.
To jest dopiero poczatek, coś nowego i dziecko ma prawo na takie emocje. Nie znam dziecka, które by na początku nie płakało w przedszkolu.
Dla przykładu podam córkę koleżanki, która do przedszkola poszła jako 6latka bo mama wcześniej uważala, że młoda się nie nadaje bo cały czas płacze.(zapisała ja jako dziecko 3 letnie ). Panie przedszkolanki jej tłumaczyły, że nie znają dziecka, które by płakało cały czas, tydzień w tydzień i to normalne,.że trochę płacze bo tęskni. Ale ona wypisała dziecko z przedszkola. Jako 6 latka cały rok w przedszkolu przeplakala i teraz ma 7 lat i w szkole też robi histerię.

Ja uważam, że autorka nie powinna wypisywać córki z przedszkola bo dziecko chodzi raptem miesiąc i jeszcze z przerwami. Poobserowalabym jeszcze dziecko bo to jest za krótki okres na adaptację. I wtedy podjęla decyzję.
 
jasne, zgodzę się że może być tak, że dziecko jest nie gotowe itd. Choć ja pierwszy raz spotykam się z takim czymś, nawet ze słyszenia.
Ale autorka pisze, że dziecko chętnie chodzi do przedszkola, że jest zadowolone.
To jest dopiero poczatek, coś nowego i dziecko ma prawo na takie emocje. Nie znam dziecka, które by na początku nie płakało w przedszkolu.
Dla przykładu podam córkę koleżanki, która do przedszkola poszła jako 6latka bo mama wcześniej uważala, że młoda się nie nadaje bo cały czas płacze.(zapisała ja jako dziecko 3 letnie ). Panie przedszkolanki jej tłumaczyły, że nie znają dziecka, które by płakało cały czas, tydzień w tydzień i to normalne,.że trochę płacze bo tęskni. Ale ona wypisała dziecko z przedszkola. Jako 6 latka cały rok w przedszkolu przeplakala i teraz ma 7 lat i w szkole też robi histerię.

Ja uważam, że autorka nie powinna wypisywać córki z przedszkola bo dziecko chodzi raptem miesiąc i jeszcze z przerwami. Poobserowalabym jeszcze dziecko bo to jest za krótki okres na adaptację. I wtedy podjęla decyzję.
No właśnie moją uwagę też zwróciło że córka Twoja (autorki;) chce chodzić do przedszkola co jest w ogóle fundamentalne czyli jakby jakaś straszna krzywda się nie dzieje. Sama pracowałam jako nauczyciel,nie wiem czy powierzałabym decyzję o totalnym wypisaniu dziecka z przedszkola bazując na opinii jednej osoby? Kurcze no poczekalabym,skonsultowała bym,może rozejrzała się za innym przedszkolem? A dopiero potem przesuwała bym rozpoczęcie przedszkola o rok. Pamiętaj że przedszkola prócz tego płaczu tesknienia to może być bardzo rozwojowy czas też dla Twojego dziecka.
 
reklama
jasne, zgodzę się że może być tak, że dziecko jest nie gotowe itd. Choć ja pierwszy raz spotykam się z takim czymś, nawet ze słyszenia.
Ale autorka pisze, że dziecko chętnie chodzi do przedszkola, że jest zadowolone.
To jest dopiero poczatek, coś nowego i dziecko ma prawo na takie emocje. Nie znam dziecka, które by na początku nie płakało w przedszkolu.
Dla przykładu podam córkę koleżanki, która do przedszkola poszła jako 6latka bo mama wcześniej uważala, że młoda się nie nadaje bo cały czas płacze.(zapisała ja jako dziecko 3 letnie ). Panie przedszkolanki jej tłumaczyły, że nie znają dziecka, które by płakało cały czas, tydzień w tydzień i to normalne,.że trochę płacze bo tęskni. Ale ona wypisała dziecko z przedszkola. Jako 6 latka cały rok w przedszkolu przeplakala i teraz ma 7 lat i w szkole też robi histerię.

Ja uważam, że autorka nie powinna wypisywać córki z przedszkola bo dziecko chodzi raptem miesiąc i jeszcze z przerwami. Poobserowalabym jeszcze dziecko bo to jest za krótki okres na adaptację. I wtedy podjęla decyzję.
Oj są dzieci, które nie płaczą na początku, a wręcz płaczą jak mają iść do domu, bo nie chcą. 🤣🤣🤣
 
Do góry