reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Czy pomożesz Iwonie nadal być mamą? Zrób, co możesz! Tu nie ma czasu, tu trzeba działać. Zobacz
reklama

Przedszkole

Ja Patrycje pocieszam i dopinguje jak mogę z przedszkolem.Jak na razie jest z powrotem na tak.Autko na ścianie pomogło.:-)Tylko,ze od wczoraj leci jej ciurkiem z nosa.I nie wiem czy powinnam ja zaprowadzać.Pójdę jednak i najwyżej wrócimy do domu jak będzie im to przeszkadzało.:eek:
 
reklama
U nas dziś tragedia. Ola od rana płakała, że nie chce do przedszkola. Po drodze była spokojna, ale co chwila mówiła "mama tylko nie idź do pracy". W przedszkolu wszystkie dzieci zaryczane, niektóre wchodziły, niektóre musiały być wniesione i prawie siłą odczepiane od rodziców. Wychowawczyni wzięła Olę na ręce, a ja uciekłam, bo nie chciałam się przy Oli rozryczeć. Teraz chodzę po domu jak jakaś obłąkana i miejsca sobie znaleźć nie mogę.
U nas przy leżakowaniu nie ma problemów, wszystkie dzieci grzecznie leżą, Ola tylko raz usnęła.
Ola boi się takiej jednej pani, która jest trochę ostrzejsza i zdarza jej się podnieść głos i zawsze jak pytam dlaczego nie chce iść do przedszkola to mówi, że pani będzie krzyczeć.
 
Z moja dziś spokojniej.Tez w domu przez chwile mówiła ze niechce iść.Ale powiedziałam,że jak wróci,bedzie autko i babcia moze do nas przyjdzie,albo my do babci.Dzieci ponoc wszystkie przeziebione.Weszłam z nia do sali,wtuliła sie we mnie.Podeszłam do stolika gdzie dziewczynki bawiły sie puzzlami,powiedziałam,zeby spojrzała co robią,jakie to fajne ,no i sie odkleiła sama i poszła.Odbiór po spaniu i podwieczorku.
 
U nas tez tragedia...Macio wstal chetnie, zjadla kasze na gesto i chetnie sie ubral. Ale jak mial zaklaane buciki to go olsnilo i spytal sie gdzie idziemy. No i zaczelo sie. Ja nie chce do przedszkola, chce z Toba mamusiu do pracy itd...dobrze, ze dzis ze mna byl maz. Przed przedszkolem zaczal sie juz placz, nie chcial wejsc po schodach, w szatni juz krzyk, placz i nie chcial sie odkleic. Dobrze, ze spodnie ubrane juz mial przedszkolne bo bysmy nie dali rady, tylko kapcie mial zmienione "w powietrzu" prawie. Po chwili wyszla pani, odkleila go od mojego M, wziela do sali a my wyszlismy i jeszcze na schodach bylo slychac jego lament: ja chce do mamy i taty!!! Serce mi krwawilo...Nawet przekupywanie nic nie daje...Ma obiecana nagrode na koniec tyodnia za dzielne chodzenie do przedszkola, ale on gotow z nagrody zrezygnowac...Mam nadzieje, ze potrwa to jeszcze gora tydzien lub dwa, bo nie dam rady psychicznie...Czuje sie okropnie, bo ja jestem w domu a on w przedszkolu-przynajmniej na poczatku-przezywa traume...
 
No a my dziś byliśmy u lekarza:wściekła/y::no: Adaś ma byc w domu do środy. Po waszych relacajach boję się czwartku. Cały czas mu mówię, że za dwa dni już pójdzie i będzie odpoczywał. Co chilkę mu opowiadam co dzieci teraz robią itp. Raz jest na tak, a raz na nie. Ale już wiem że nie pojadę we czwartek sama tylko z mężem. Strasznie mi żal tych naszych dzieci, no ale przecież w końcu przywyknom. :confused2:
Royanna czuję to co ty. W zeszłym tygodniu płakałam bo ja w domu a on musi tam płakac o mamę. Dziś jestem wściekła, że nie poszedł, choc pewno nie było by łatwo. Rozdarte serce...
 
(...) Raz jest na tak, a raz na nie. Ale już wiem że nie pojadę we czwartek sama tylko z mężem. Strasznie mi żal tych naszych dzieci, no ale przecież w końcu przywyknom. :confused2:
Royanna czuję to co ty. W zeszłym tygodniu płakałam bo ja w domu a on musi tam płakac o mamę. Dziś jestem wściekła, że nie poszedł, choc pewno nie było by łatwo. Rozdarte serce...
Macka odebralam w dobrym humorze. Nawet nie pisnal, ze jutro nie pojdzie. Porozmawiam z pania i pomoca, i dowiedzialam sie od pomocy, ze rano plakal, ale krotko. Pani z ktora rozmawialam przyszla na 11:30 i mowi, ze Macio byl w dobrej formie, z tym, ze caly czas jeszcze o mnie pyta. Ale stwierdzila, ze to minie, trzeba troszke czasu, ale bedzie dobrze. Podczas lezakowania nie spal, ale grzecznie lezal, na koncowce probowal wstawac. Tradycyjnie zupki nie jadl, czyli nie liczac II dania ok 12tej(ktorego pewnie tylko skubnal)do powrotu do domu byl glodny. Jak on wytrzyma do 18:30??? Pewnie w domu nadrobi.
W domu Macio wybral sobie nawet poduszke, ktora ma wziasc do przedszkola do lerzakowania. I opowiadal, ze bawil sie klockami i samochodami i spiewali inna piosenke niz ostatnio oraz ze fajnie bawili sie na ogrodzie. Rano pewnie znowu sie zacznie, ale trzeba byc silnym. Z tym, ze zapowiedzialam mojemu M ze od jutra on sam go zawozi, bo jemu lzy w oczach nie staja, a mi tak, a Macio to wyczuwa.
 
Mnie też panie mówiły w piątek że większośc dzieci płacze tylko rano przy rozstaniu, a potem cały dzień generalnie są fajne i nie płaczą :cool2: musi byc dobrze.
 
Ola dziś też z płaczem do przedszkola. Potem w ciągu dnia też zdarza jej się popłakiwać. Na razie będę odbierała ją zaraz po obiadku, bo na razie te 8 godzin to dla niej chyba za dużo i stopniowo będę jej wydłużać czas. Zwłaszcza, że tak naprawdę to nie wiem jak to jest z tym jedzeniem, niby pani ją chwaliła, że ładnie sama je, ale jak to jest tak naprawdę. Dziś jak usiadła z nami do obiadu to tak się rzuciła na jedzenie, zjadła swoją porcję, powyjadała mojej, chwilę potem banana i potem jeszcze wyjadła mi pół puszki szprotek (zachciankę miałam:-p). Wygląda na to, że pół dnia nic nie jadła.
Moja ciotka jest emerytowaną przedszkolanką i mówiła, żeby nie wierzyć w te zapewnienia, że dzieci zjadły, bo takiej 100% prawdy nigdy nie powiedzą.
 
Dzis moj M wiozl Macia i znowu byl placz i krzyk: ja chce do taty. Ja go odbieralam i bylo dobrze, nawet opowiadal mi co mu sie podobalo, i jak sie sam na tym zlapal to zrobil swoja smuna minke i rzekl: "ja wole z Toba do pracy chodzic, dlaczego nie moge? Ja wole...". Wiem, ze na lezakowaniu sobie poplakuje-jak wiekszosc dzieci jak mowil. Mysle, ze bedzie dobrze.

Nastepnego posta napisze tu, jak Macio po raz pierszy nie bedzie znowu plakal rano :) Bedzie to jakas odmiana:)
 
reklama
Nie wiedzialam, ze to tak szybko bedzie:-D:-D:-D
Wczoraj odwiedzil nas moj brat na godzinke(mieszka w Irlandii) i od razu wkupil sie Maciowi bo przyniosl mu zestaw narzedzi z pila elektryczna:szok:(dowiedzial sie od naszego najmlodszego brata, ze Maciowi "brakowalo" pily do kompletu do wiertarki ktora dostal na urodzinki), i ta pila podziala cudownie na przedszkole. Dzis w domu jak mu lezki stanely w oczach na mysl o przedszkolu, to ja powiedzialam, ze musi isc do przedszkola przeciez, aby powiedziec dzieciom o swoim wujku i prezemcie. Macio spytal, czy moze wziasc pile. Ja odp, ze tak, ze moze miec ja w samochodzie, ale w przedszkolu musi oddac ja tacie aby nie zginela i pila poczeka na niego w aucie, i jak tata skonczy prace to przyjedzie po niego z ta pila:-). Macio sie ucieszyl, oczywiscie spytal dlaczego ja nie przyjade, ja odp, ze nie moge bo nie bede miec pily, bo bedzie u taty w aucie. No i moj M zadzwonil do mnie po 9tej-jak odstawil szkraba i powiedzial ze dzis nie bylo placzu:szok::-):-):-). Ze odprowadzil go do sali, Macio spytal: a pila? A moj M odp: jest, czeka w aucie. I Macio poszedl do pani bo go akurat chwycila za rece! Jestem dobrej mysli!!! I mam wolna chate do 18:30, bo moj M dopiero o 18tej konczy prace i odbierze Macia:-D
Mam nadzieje, ze jutro bedzie rownie pozytywnie, tymbardziej, ze coraz czescie opowiada co mu sie w przedszkolu podoba, a dzis rano nawet spiewal nam piosenke o przedszkolaczku:tak::-)
 
Do góry