reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Czy pomożesz Iwonie nadal być mamą? Zrób, co możesz! Tu nie ma czasu, tu trzeba działać. Zobacz
reklama

Rosnąca beta HCG a poronienie

Angiee

Fanka BB :)
Dołączył(a)
7 Listopad 2020
Postów
1 959
Hej! Część z Was może mnie już kojarzyć, bo prosiłam o poradę w innym wątku, ale sytuacja ciągle się nie wyjaśniła, a ja już odchodzę od zmysłów...
W skrócie: 02.10 (w dzień spodziewanej miesiączki) zrobiłam test ciążowy - pozytywny. 05.10 poszłam na betę, która wyszła 36. Dwa dni później powtórzyłam i wyszło tylko 38, więc praktycznie nie miałam już nadziei i czekałam na poronienie, ale nic się nie działo. 12.10 poszłam do ginekologa, który skierował mnie do szpitala z podejrzeniem pozamacicznej (na USG nic nie było widać). Tam miałam codziennie badaną betę i wyniki były takie:
12.10 - 79
13.10 - 81
14.10 - 108
15.10 - 143
16.10 - 183
Ucieszyłam się, bo beta nagle zaczęła ładnie przyrastać, chociaż to już w sumie był 6tc. 15.10 dostałam plamienie - po wizycie w WC na papierze zobaczyłam krew, najpierw żywą czerwoną z takimi jakby skrzepami, później zmieniła się na brunatną. Nie krwawiłam, nawet na wkładce nie było śladu. 16.10 wypisali mnie ze szpitala, twierdząc, że może to była ciąża biochemiczna, albo po prostu spóźnia mi się okres. Miałam za tydzień iść na kontrolę. Nie wytrzymałam, bo ciągle miałam to plamienie i zaczął mnie boleć brzuch i plecy. 18.10 poszłam do ginekologa, który podczas badania zobaczył, że faktycznie ciągle plamię i to taką czerwoną krwią. Znowu skierowanie do szpitala. Tam znowu beta:
18.10 - 191
19.10 - 218
20.10 - 318
Dostałam luteinę i plamienie praktycznie się uspokoiło.
Proponowali mi zabieg, ale odmówiłam. Znowu mnie wypisali, twierdząc, że prawdopodobnie już poroniłam, bo niby coś było widać podczas USG na szyjce. Plamienie wróciło (bo nie brałam luteiny). Dzisiaj, czyli 23.10 miałam znowu zbadać betę. Wyniki? 613.
Już sama tego nie ogarniam! Lekarze wykluczają pozamaciczną, chociaż oczywiście mam być czujna. Jutro mam zadzwonić do szpitala i zobaczymy, co dalej, ale strasznie mnie męczy ta sytuacja :( Jestem już 3 tygodnie po terminie spodziewanej miesiączki. Czy to możliwe, żeby beta po poronieniu jeszcze przez jakiś czas rosła? Może powinnam się zgodzić na ten zabieg? Bardzo nie chciałam, bo jednak po tym trzeba czekać z kolejnymi staraniami i zawsze jest jakieś ryzyko powikłań... Błagam, jeżeli któraś z Was miała podobną sytuację, podzielcie się swoją historią.
 
reklama
Rozwiązanie
Nie rozumiem jak można robić łyżeczkowanie na oko gdzie ciąży nie uwidoczniono a pomijać sprawdzanie jajowodów albo chociaż nie informować pacjentki że tego pilnują. Też mi się wydaje że inne miejsce byłoby teraz lepsze dla Ciebie, gdzie na poważnie podejdą do sprawy a nie co chwila wpis i wypis bo nie wiedzą co robić, gdzie szukać itd. Strasznie współczuję całej sytuacji przez którą przechodzisz.
:( Jeszcze słabe jest to, że jak próbuję o coś zapytać, to mnie traktują jak gówniarę, która się czegoś naczytała w internecie. Dzisiaj podczas wizyty spróbuję ich trochę przycisnąć, żeby coś konkretnego powiedzieli
Dzwoniłam do szpitala, powiedzieli, że mam przyjść na zabieg. Zapytałam, czy od razu łyżeczkowanie i odpowiedzieli, że tak. To jak to będzie wyglądać? Myślałam, że najpierw dostaje się jakieś tabletki...
Hej, przykro mi, że cię to spotkalo, niestety, moim zdaniem przyrosty bety są za niskie... Sama wysokość bety nie mówi za wiele, ale przyrosty powinny być minimum 66% w 48 godzin.

Jesli bierzesz luteinę, bo o tym wspominałaś, to, oczywiście po konsultacji z lekarzem, odstaw.

Jesli chodzi o poronienie to powinno przyjść samo. Nie zawsze, ale najczęściej. Beta nie spada, a rośnie, jest to niepokojące. Dobry lekarz na pewno znajdzie rozwiązanie.
Są kobiety, które chcą mieć to za sobą i decydują się na zabieg, a są takie, które wybierają poronienie naturalne.
Niestety przeżyłam 2 poronienia. Jedno w szpitalu i z zabiegiem, a drugie w domu, umówiłam się tak z moim ginekologiem. On cały czas trzymał rękę na pulsie. Oba nie bolały bardzo. Ilość krwi była w pierwszym poronieniu duża, ale w drugim przyszedł normalny okres.

Ja bym wybrała poronienie w domu. Próbowałabym uniknac zabiegu. Oczywiście pod stałą kontrolą ginekologa. Jeśli się nie da, I lekarz powie, że zabieg jest konieczny to zrobiłabym zabieg.

Po zabiegu, jeśli wszysko jest okay, można się już w następnym cyklu starać (niektórzy lekarze mówia, że trzeba 3 cykle odczekac, moj ginekolog też tak mówił, I ja czekałam 3 cykle), po poronieniu samoistnym można starać się od razu.

Życzę Ci powodzenia [emoji110]
 
reklama
Hej, przykro mi, że cię to spotkalo, niestety, moim zdaniem przyrosty bety są za niskie... Sama wysokość bety nie mówi za wiele, ale przyrosty powinny być minimum 66% w 48 godzin.

Jesli bierzesz luteinę, bo o tym wspominałaś, to, oczywiście po konsultacji z lekarzem, odstaw.

Jesli chodzi o poronienie to powinno przyjść samo. Nie zawsze, ale najczęściej. Beta nie spada, a rośnie, jest to niepokojące. Dobry lekarz na pewno znajdzie rozwiązanie.
Są kobiety, które chcą mieć to za sobą i decydują się na zabieg, a są takie, które wybierają poronienie naturalne.
Niestety przeżyłam 2 poronienia. Jedno w szpitalu i z zabiegiem, a drugie w domu, umówiłam się tak z moim ginekologiem. On cały czas trzymał rękę na pulsie. Oba nie bolały bardzo. Ilość krwi była w pierwszym poronieniu duża, ale w drugim przyszedł normalny okres.

Ja bym wybrała poronienie w domu. Próbowałabym uniknac zabiegu. Oczywiście pod stałą kontrolą ginekologa. Jeśli się nie da, I lekarz powie, że zabieg jest konieczny to zrobiłabym zabieg.

Po zabiegu, jeśli wszysko jest okay, można się już w następnym cyklu starać (niektórzy lekarze mówia, że trzeba 3 cykle odczekac, moj ginekolog też tak mówił, I ja czekałam 3 cykle), po poronieniu samoistnym można starać się od razu.

Życzę Ci powodzenia [emoji110]
Czy robiłaś jakieś badania po tych dwóch poronieniach?
 
No dokładnie ja też chciałam jak najszybciej działać dalej. Miałaś już miesiączkę po?
Tak, nawet jestem w trakcie drugiej. Pierwszej dostałam po 35 dniach od zabiegu. Ale wydłużył mi się cykl, z 29-30 do 34 dni. Po jutrze zaczynam clostilbegyt brać. Beta hcg dzień przed zabiegiem miałam 1100. Przyrosty po 200 co 48h. Może dlatego że niskie, szybko zeszło i szybko okres wrócił. Udało mi się nawet owu uchwycić testami po zabiegu. Jestem dobrej myśli, ale chciałabym już [emoji6]
 
Tak, wszystkie [emoji1787]

Naprawdę ogromną ilość badań robiłam.
Z zakresu immuno, hormonów, diabetologii, czeka mnie jeszcze Laparoskopia diagnostyczna (może się uda w tym roku [emoji110]). Mąż również się badal.

Po nowym roku podchodzimy do in vitro.
No ja właśnie idę w piątek do mojego gina i zobaczę co mi zleci za badania. A in vitro z jakiego powodu, jeśli oczywiście mogę wiedzieć. Z badań wyszło coś ,że sami nie próbujecie?
 
No ja właśnie idę w piątek do mojego gina i zobaczę co mi zleci za badania. A in vitro z jakiego powodu, jeśli oczywiście mogę wiedzieć. Z badań wyszło coś ,że sami nie próbujecie?
Staramy się już prawie 3 lata, po półtora roku zaszłam w ciążę i poroniłam, potem pół roku później byłam znowu w ciąży, niestety rowniez się nie utrzymała.

Z badań wyszło, że mam nietolerancje glukozy i wysokie ryzyko cukrzycy ciążowej. Dostałam metformine. Schudłam i zdrowo się odżywiam, ale nadal się nie udaje.

Partner ma słabe parametry nasienia. Je suplementy, powtarza badanie nasienia na początku grudnia. Mam nadzieję, że się poprawily.

Niby nic strasznego narazie nie znaleźli, nie mam mutacji,trombofilii, ani aps, ale no nie udaje się. Czekamy jeszcze na parę wyników (m. in. pogłębiona immuno) i spróbujemy sobie pomoc, bo psychicznie jest mi bardzo ciężko.

Czytałam twoja historie na ciąża po poronieniu, przykro mi..
 
Staramy się już prawie 3 lata, po półtora roku zaszłam w ciążę i poroniłam, potem pół roku później byłam znowu w ciąży, niestety rowniez się nie utrzymała.

Z badań wyszło, że mam nietolerancje glukozy i wysokie ryzyko cukrzycy ciążowej. Dostałam metformine. Schudłam i zdrowo się odżywiam, ale nadal się nie udaje.

Partner ma słabe parametry nasienia. Je suplementy, powtarza badanie nasienia na początku grudnia. Mam nadzieję, że się poprawily.

Niby nic strasznego narazie nie znaleźli, nie mam mutacji,trombofilii, ani aps, ale no nie udaje się. Czekamy jeszcze na parę wyników (m. in. pogłębiona immuno) i spróbujemy sobie pomoc, bo psychicznie jest mi bardzo ciężko.

Czytałam twoja historie na ciąża po poronieniu, przykro mi..
Nom rozumiem Cię, też mi ciężko. Trzymam kciuki za Was, wiesz ja wierzę, że jak się mocno chce to musi się udać w końcu. Ja zwyczjanie nie widzę innej opcji. ♥️
 
reklama
Do góry