dzień dobry
Moj (jeszcze) nie raczkujący syn właśnie drzemie, więc mam chwilkę, żeby cos napisać...
Odnośnie raczkowania, oglądałam jakieś 2 tyg. temu na tnv style program ("m-dzy nami rodzicami"), i wg. tezy, jaka głosili goście programu (lekarz pediatra i psycholog), dzieci powinny raczkować, a jeśli nie nastapi to przed ukończeniem uwaga: 9ego miesiąca życia będzie to oznaczało, że takie dziecko (i tu powiedziane było z cała stanowczością
) BĘDZIE MIAŁO duże problemy w szkole, etc.
I powiem szczerze, że trochę mnie ten temat rozbił, bo jakby nie patrzec Tomek 10 miesięcy właśnie skończył, a do raczkowania się dopiero przymierza
Może gdybym wczęsniej dowiedziała się o tym, aby z nim ćwiczyć to raczkowanie, to mały by juz śmigał na czworakach, no ale juz po ptokach. W ogóle to musiałabym się cofnąć o jakieś 8 miesięcy, kiedy to zaczęło się ulewanie, które to właśnie zakłóciło nam cały schemat
rozwoju motorycznego, bo każda próba podniesienia Tomka do zwykłego odbicia kończyła się mega cheftem, o kładzeniu na brzuszku juz nie wspomnę:-( Tak więc przygodę z brzuszkowaniem rozpoczęliśmy dopiero, jak mały miał 6 mcy
:-(
I mam nadzieję, że to opóźnienie da się nadrobic, i nie będzie to rzutowało na przyszły rozwój mojego dziecka, tak intelektualny jak i sensoryczny...
Żałuję, że nie mogę się dowiedzieć, czy ja jako niemowlę raczkowałam, bo moja Mama niestety zmarła, a tato po prostu nie pamięta, ale mogę powiedziec, że w szkole nigdy problemów nie miałam, a jeśli juz to wynikały tylko z lenistwa hihihi
gimnastyka, gra na pianinie, i inne tego typu rzeczy nigdy nie sprawiały mi problemu. Więc jeśli jednak nie raczkowałam, to nie jest źle