reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Znasz to? Dzień ledwo się zacznie, a Ty już masz na koncie przebieranie w półśnie, mycie części do laktatora i gorączkowe poszukiwania smoczka pod kanapą. Jeśli w tym chaosie marzysz choć o jednej rzeczy, która ułatwi Wam codzienność – weź udział w konkursie i wygraj urządzenia Baby Brezza, które naprawdę robią różnicę! Biorę udział w konkursie
reklama

Sierpień 2012

fakt Dzag, koleżanka chuda jak patyk a spodnie się na mnie mieszczą :) ale ona jest 10cm wyższa więc siłą rzeczy jest większa nawet jeśli wygląda na chudszą :p choć spodnie leżałyby jeszcze lepiej gdybym ostatnio nie przestała ćwiczyć - nie miałam kiedy i bolało mnie kolano. już przeszło więc jutro muszę jakąś chodakowską sobie zapodać :) tylko znaleźć jakoś na to dogodną chwilę spokoju i czas...
udało mi się złapać trochę moczu Natalii do woreczka, nakarmię dziewczynki i idziemy na spacer do laboratorium. Natalia w tym tygodniu przedszkole ma w czwartek i piątek, przełożyłam na koniec tygodnia z powodu tego pęcherza - choć u lekarza jeszcze nie byłam (bo nie miałam zrobionego moczu) a ona przestała się łapać za pieluchę i płakać przy sikaniu. po drodze w zielarskim kupię jej sok z żurawiny, zrobię jej kurację kilka dni i znów zrobię mocz. do lekarza pójdę jeśli w dzisiejszym coś wyjdzie
jutro z rana idziemy więc do przedszkola, biorę psa do weta, zostawię Natalię w przedszkolu i z Hanią i psem pójdziemy dalej - do weta. fajnie mam to przedszkole, w sumie stamtąd jest niedaleko do centrum, będę bez wózka to może się przejdę przez centrum na kolejną socjalizację z psem :) albo podjadę busem. wet jest też przy centrum ale dokładnie po drugiej stronie
no ale to jutro. dziś też chyba go wezmę ze sobą, chyba nikt mi go nie zwinie spod laboratorium i poczty (mąż sprzedał rzecz na allegro i muszę ją wysłać). na szczęście i tu i tu jest gdzie uwiązać psa tak że będę go widzieć przez okno
dzieci dziś od rana wesołe, grzeczne. nawet pospały, spałam prawie do 8 :) z małą przerwą po 5 na operacje moczowo-woreczkowe i na zabawę Hani (na szczęście potem zasnęła, ze mną w łóżku)

miłego dnia!
 
Ostatnia edycja:
reklama
Dzag rzeczywiście mój priori wygląda identycznie ;-) tylko tapicerka inna. Myśmy mieli wtedy znajomości w hurtowni dziecięcej i za 350zł kupiliśmy. Fart :-p
Mart najpewniej będzie Ci się udawało łapać te poranne siki. To nie jakaś większa filozofia. Jak to lubisz to czemu nie;-) Niech se Stas sika gdzie chce :rofl2: Mi ostatnio przyszło do głowy żeby Olce dawać nocnik na kupę ale to dlatego że mi sie tyłka myć nie chce :baffled: a robi zawsze 3 minuty po wstaniu :-) ale same kontrolować zwieracze i tak najwcześniej za rok sie te nasze dzieci nauczą. Oj nie chce mi się uczyć sikać do nocnika przez rok. Ma być jak z maksem w dwa dni :tak:
Na październikowkach mamy dziewczynę która uczy sikac od urodzenia. jest taka kontrowersyjna metoda i jej córa już jako miesięczne dziecko sygnalizowała sikanie. No ja tam jestem sceptyczna :-D

Sprzedałam moją nieużywaną kołyskę za 120zł :szok: biorąc pod uwagę fakt że kupiłam ją chyba za 150 to całkiem nieźle. W dodatku pani po nią sama przyjedzie więc załatwianie kuriera mi odpada :tak:
 
Ufff mam chwilę tylko dla siebie. M. jeszcze nie wrócił z pracy, a mama zabrała Tymka na spacer. Szybko ogarnęłam kuchnię po obiedzie i teraz muszę siebie jakoś ogarnąć. Jak byłam przed południem na spacerze to kupiłam sobie bluzeczkę. Dzisiaj spotykamy się z ludźmi z pracy u koleżanki, a że ostatnie dwa spotkanie ominęłam ze względu na Tymka to dzisiaj postanowiłam się wyrwać chociaż na godzinkę. Jadę na 18.30 ale na 20 pewnie będę już z powrotem, żeby Tymka spać położyć. Trochę tak głupio że tylko na chwilę, ale chcę się z nimi wszystkimi spotkać,bo przez ten wychowawczy trochę się nam popsuły kontakty i nie chcę żeby myśleli że ich olewam i teraz tylko dzieciak i nic więcej.
Ehh jakaś zmęczona jestem tym dzisiejszym dniem mimo że wcale nie był ciężki i Tymek też nie jakiś uciążliwy. Nawet się ładnie sam bawił przez pół godziny i mogłam spokojnie obiad zrobić.
No dobra to lecę się doprowadzać do stanu w którym mogę się ludziom pokazać ;-)
 
Kakakarolina kupę też łapiemy. niech się przyzwyczaja i oswaja się z tym przedmiotem. Tyle w mojej filozofii na ten temat. Tylko czy nasze zwieracze 30 lat temu pracowały inaczej niż zwieracze współczesnych niemowląt? Czemu ja łaziłam bez pieluchy jak miałam rok i dwa miesiące? Nie piszę tego żeby się spierać, tylko się zastanawiam. Wołałam i komunikowałam że chcę się załatwić i było ok. Myślę więc jednak, że to zależy od dziecka. Choć wcale nie zakładam że u Stasia tak będzie. Żeby nie było że się na coś fiksuję. Tylko sobie działamy.
 
Ostatnia edycja:
Dziewczyny, trzymajcie krzesła po których wspinają się Dzieciaki. To jasne, wiem. Sama to robię, ale dzisiaj akurat kiedy nie trzymałam, a stałam ledwo pół metra od Tymka, Tymek poleciał razem z krzesłem. On na plecy a krzesło oparciem na niego. Strasznie się rozpłakał, od razu go przytuliłam mocno ale się nie uspokajał. Jak mi się go udało po chwili ode mnie odkleić i zobaczyłam pełno krwi na mnie, na jego brodzie i bodziaku to prawie zeszłam :(. Nie dał sobie nawet obejrzeć tylko się przytulał, mocno trzymał i ryczał. Ah szkoda gadać. Teraz jest ok, nie ma ani guza na głowie, nie wymiotował, nie miał zachwianej równowagi, więc mam nadzieję, że wszystko jest w porządku. No, może poza przygryzioną buzią pomiędzy brodą a wargą i spuchniętą wargą z małym krwiakiem wewnątrz ust :/. To się stało koło 16:30, zasnął o 19:40 i przez ten czas nic się nie działo niepokojącego. Kurcze no... Stałam tuż obok i tylko widziałam jak się trzyma tego szczebelka w oparciu i z otwartą zdziwioną buzią leci na plecy :(. Ja chyba nie przeżyję tych wszystkich upadków, skaleczeń, otarć, siniaków, zadrapań, guzów. Psychicznie wysiądę, a to się dopiero rozkręca. I tak przez następnych kilka lat. A tak ogólnie to dalej nie mogę normalnie z forum korzystać i już mnie szlag trafia :[. Nie chce mi się już pisać, skoro nie mogę tego robić po ludzku :[. Wszystkiego już próbowałam, włącznie z przeinstalowaniem przeglądarki i kasowaniem całej historii co kilka minut.
 
dzag, wiem, że się przeraziłaś, ja po samym opisie wysiadłam. Ja też się boje jak to będzie, ten upadek z łóżka... teraz bardo się pilnuje ale...tyle kobiet przeżyło te upadki to i my damy radę. Na pewno nic mu nie jest, a jak chcesz się uspokoić to przejdź się do lekarza jutro.
 
Dzag współczuje przeżyć, te nerwy niestety znam z autopsji bo krzesło zaliczyliśmy jak pełzać zaczynał, najgorsze że żadne z nas nie widziało jak to się stało ale odpukać na wizycie u lek się skończyło a skierowanie do szpitala w koszu wylądowało uffff dobrze, że te nasze dzieciaczki takie wytrzymałe są. Laura uczy się teraz jeździć na hulajnodze i za każdym razem jak się wywraca mnie kolana bolą a ona wstaje i jedzie dalej mimo że siniaków już pełno, chyba my to bardziej przeżywamy.
 
Olga, też bym chciała taką koleżankę mieć, mi czasami siostra podrzuca jakieś ciuchy ale mało z tego nadaje się na mnie, niby ważymy podobnie ale kompletnie inne proporcje...

dzag, znam ten stres, nie zazdroszczę, młody jeszcze nic nie wykombinował ale starszak już nieraz miał krwawe akcje, nie wszystko da się przewidzieć i nie wszystko zabezpieczyć.
Jak starszak miał 8 miesięcy wzywałam do niego karetkę, do dziś jak widzę karetkę neonatologiczną na sygnale to rośnie mi taka gula w gardle i walczę ze sobą żeby się nie rozbeczeć.
kiedyś, jak byłam w drugiej ciąży, rozwalił głowę przy skroni na zabezpieczonym (!) kancie a wczoraj wsadził nogę jak otwierałam drzwi, darł się niesamowicie a ja zanim ściągnęłam mu pantofel oczami wyobraźni widziałam całą zakrwawioną stopę; na szczęście tym razem obyło się na strachu, oczywiście do następnego razu...
Mam nadzieję że Tymusiowi też nic poważniejszego się nie stało, ale ten "matkowy" strach zostanie nam już pewnie na zawsze.

a mnie jak zwykle ostatnio zebrało się na wspomnienia
Wczoraj był 16, moja kolejna rocznica zaręczyn, ach jaka ja byłam wtedy młoda:)
Wczoraj rok temu dowiedziałam się że będę miała drugiego synka, ważył 480 gramów i położyli mnie na patologię a ja odliczałam kolejne dni i gramy żeby w razie czego dało sie go ratować.
Dokładnie wczoraj, 16., rok później, mój drugi synuś, który waży teraz prawie 11 kg więcej po raz pierwszy powiedział MAMA, nie był to dzwięk powstały przy płaczu, tylko tak spokojnie siedział mi na kolanach i powiedział cichutko prawie szeptem MAMA, a potem powtórzył a mnie stanęły łzy w oczach. Dziś nie powiedział ani razu ale wczoraj to było po prostu piękne! Mój mały cud!
 
reklama
Oj mAtma jak miło czyta się o takich wspomnieniach. Ja też często wracam myślami do miesięcy z czasów ciąży, to wszystko jest cudowne po prostu, mimo, że bywały trudne chwile, chwile stresu, zmęczenia fizycznego i psychicznego. To niezapomniane, to rzeczy, które wspomina się bardziej lub mniej w różnych momentach życia.

Dzag, wyobrażam sobie, jakie chwile grozy musiałaś przejść jak widziałaś tą sytuację. Lila ostatnio ma ulubioną zabawę, jak jest w kojcu. Wspina się na kolana i trzepie na wszystkie strony. Ostatnio jak się wspięła, to straciła równowagę i poleciała do tyłu. Na całe szczęście na materacyk, ale i tak zdążyła się zdziwić, popłakać, bo się wystraszyła. I teraz takich akcji jest i będzie coraz więcej, bo ona już czworakuje, zapiernicza po pokoju i niełatwo za nią nadążyć. Ech taki już chyba nasz los teraz - być blisko, a nawet jak się jest blisko, to czasem właśnie nie zdąży się dobiec. Mam nadzieję, że Tymek ma się już lepiej.

Karolina ale mi się śmiać chciało, jak przeczytałam Twojego posta odnośnie nocnika i tego, że Ola ma się nauczyć, jak Maks w 2 dni :) Oby tak było, ale jak pomyślę o sobie i swojej siostrze i o tym, jak mimo licznych podobieństw się różnimy i od czasu niemowlęcego się różniłyśmy, to niesamowite. Ale może nie zawsze dwójka dzieci aż tak się różni. Zobaczę, mam nadzieję, za jakiś czas :)

A tak poza tym to ostatnio nie ogarniam forum. Wpadam na chwile, bo dzień teraz wypełniają mi głównie przygotowania do chrzcin, załatwianie różnych kwestii organizacyjnych, ubioru dla Lili, planowania spraw zawodowych. Moja siostra dziś, a już właściwie wczoraj skończyła 30 lat. Niby to zwykłe 30 lat, a jednak aż 30 lat. Nowa dekada życia.... Planuję upiec z tej okazji coś pysznego dla niej - mam nadzieję, że mi wyjdzie. Nie mam nadzieję - wyjdzie i już - nie ma innej opcji. Poza tym czas mi tak niesamowicie pędzi, z Lilą u boku. Ostatnio zrobiła się z niej straszna przylepa. Wszędzie gdzie jestem ja lub M i ona ma nas na oku jest spokój. Jak tylko znikniemy, ryk jakby największe nieszczęście się zdarzyło. Musimy to przetrwać, zresztą wiem, że jej to minie. Ale obecne chwile i tak są niezapomniane. Uwielbiam ten wspólny czas z nią. Wiem, że tak szybko zleci, a jest mi z nią tak dobrze... Ech, jak zwykle siedzę do późna, czas spać.
 
Do góry