jjustyna, w naszym żłobku, nie ma czegoś takiego jak okres adaptacyjny i siedzenie z rodzicami. To żłobek państwowy

. Z resztą, nawet nie mielibyśmy takiej możliwości :/. Ale mnie to akurat nie przeszkadza. Ciężko tym maluszkom, ale tego się po prostu nei przeskoczy. A mamy naprawdę fajne ciocie. Takie rzeczywiście ciocie a nie panie

. Nie wiem jak to faktycznie wygląda w trakcie dnia, ale przy przyjmowaniu dzieciaczków rzeczywiście się bardzo starają, na ręce biorą, zagadują od razu, uwagę odwracają. Jak dzisiaj odbierałam Tymka to uśmiechnięte, znowu z dziećmi na rękach (a niby nie noszą

).
Asia, przedziwne. Prywatny żłobek, dopiero drugi dzień, a im się już nie chce? Ciekawe jak będzie później. Oby nasze ciocie zostały takie jakie są teraz. Mój Tymek mleka w dzień nie pije. Rano i wieczorem przed spaniem. W dzień ma dorosłe jedzenie

. U nas dzisiaj chyba lepszy dzień w żłobku. Rano jak go pani zabrała to jeszcze zdążył przez szparę w zamykających się drzwiach na mnie spojrzeć i słowo daję, miał minę kota ze Shreka. Tyle, że buzia się w podkówkę układała. Drzwi się zamknęły i słyszałam jak zaczyna płakać, a pani go zagadywała i coś pokazywała

. Na chwilę przestał, potem znowu, potem odebrałam jego książeczkę zdrowia i już nie słuchałam, bo do pracy leciałam

. W południe go odbierałam to pani podała mi go z gilem pod nosem i zaczerwienionymi oczami i chlipiącego, ale jak zobaczył mnie i obrazki na korytarzu to zaraz zaczął gadać i pokazywać wszystkie obrazki. Dzisiaj się już nie porzygał, odebrałam go w ubranku z rana, nawet calutki obiad zjadł

. Jeszcze żeby szybko zrozumiał, że to nei za karę, tylko w nagrodę takie miejsce do zabaw, żeby płakać przestał...