Hejka. U mnie mała przespała pieknie noc, więc to chyba nie kolki

Nogi mi jeszcze nie odtęchły z opuchlizny, a myślałam, że zaraz po porodzie woda zejdzie. Też mam kompleks na punkcie swojego wyglądu. Brzuch, jakbym nie urodziła i do tego tak w nim pusto, dźwięk kiszek odbija się w pustej przestrzeni. Zakupił mi mój M kochany pas, jak go wczoraj nosiłam 3 godziny to nagle złapał mnie straszliwy ból nad pępkiem. Starszy syn zdzierał szybko ze mnie tę gumę. Ale zaczęło ze mnie znowu lecieć, z dołu, to może w końcu zwinie mi się ta macica. Położna powiedziała na pon. wizycie, że macica mi się słabo obkurcza,( za to ten wielki brzuch), ale to normalne po 4 porodzie. Ogólnie to b się pocę i myślę wypocić te moje kilogramy. Do porodu ważyłam 92 kg, teraz ważę 82,4kg. Jestem na diecie przy karmieniu, ale nie aż tak drastycznej, bo nie chcę zawrotów głowy. Biorę też witaminy, te co w ciąży. Ogólnie to mam pałera do życia, robię w domu obiady, piekę ciasta dla siebie drożdżowca, a dla rodzinki inne, takie na szybko, sprzątam, zaraz muszę szorować schody w ganku, bo mąż jeszcze teraz po nardzinach malował klatkę.
Trzymam kciuki za Kruszki i kakarolinę, żeby pięknie urodziły.
Olga wczoraj w nocy Ci moi nieszczęśni sąsiedzi pojechali. Przyszli się pożegnać, i ani słowem nie weszli na temat przewozu psinki, a tylko narzekali, że nikt ich nie zaprasza, nie gości, nawet własne rodzeństwo. Jak ja przyszłam, jeszcze z brzuchem na poranną kawę do nich,(jednego razu) to Agnieszka, że jest tak zarobiona, że nie ma czasu usiąść, no to się zawinęłam na pięcie. A wczoraj jak byli to męża nie było, bo pojechał po rynne na wymiane, to ja mówię, że M przyjdzie się z wami porzegnać, a oni, że "powinni być w domu". A wcześniej mówiła, że przecież jeszcze nie dopakowana na wyjazd. Nie mam do nich sił. Mam nadzieję, że psiak pojechał i wszystko się ułożyło.
Przepraszam, że zaśmiecam.
Całuję mocno.