reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Weź udział w konkursie i wygraj laktator SmartSense i wyprawkę dla mamy 💖 Kliknij Do wygrania super nagrody, które ułatwią codzienne życie rodziców.

    Wygraj grę z serii Słonik Balonik dla maluszka 💖 Wchodź Zadanie jest proste. Działaj i wygrywaj

reklama

Sierpień 2012

Olga - Bidulka:( Dobrze, że to tylko auto, a Ty jesteś cała! Szyba rzecz nabyta, a mężowi przjdzie. Może też się stresuje i nie umie tego inaczej okazać, ja też wczoraj dałam popalić rodzinie włącznie z rzucaniem mięsem:baffled:
A z szafa z dwojga złego lepiej, że nie przyjechał niż miałby Wam jakieś badziewie w domu stworzyć.
Trzymaj się malutka, wycisz się, zrób coś dla siebie bo potem może być ciężko z czasem

Mart ja byłam u siebie w przychodni i mi powiedzieli, że jak się mały urodzi to mam zadzwonić do położnej - dostałam numer i zgłosić i ona wtedy się do mnie wybierze.
 
Ostatnio edytowane przez moderatora:
reklama
Dziewczyny, a jak to jest z tą położną co przychodzi. Skąd ona się nagle bierze, skąd wie gdzie się mieszka, czy ona się jakoś umawia wcześniej? Po jakim czasie od porodu? Ja rodzę na mokotowie, zameldowana jestem zupełnie gdzieś indziej, mieszkam jeszcze gdzieś indziej, a do tego jest remont więc w miejscu docelowego zamieszkania tam gdzie będę zapisywać dziecko do przychodni będę dopiero mieszkać od października. Więc u nas to strasznie skomplikowane.
Mart81, wypisując noworodka musisz zadeklarować NZOZ gdzie zapiszesz młodego człowieka. Szpital wysyła tam kartę szczepień, której ten ośrodek ma pilnować. Tym samym wiedzą że jest nowy człowiek w ich rejonie :-)
Ja posłałam mojego M. jeszcze jak byliśmy w szpitalu żeby pozałatwiał te sprawy i umówił mi od razu wizytę położnej.

Asia85, najważniejsze że się Wami ktoś zajmuje! dasz radę - 12 godzin to nie koniec świata, ja odstawiłam i efekty są- bilirubina zaczęła spadać. Dzisiaj była położna - widziała Bruno tydzień temu i martwił ją ten żółty kolor - po tygodniu widzi kolosalna różnicę!
Asia, są jakieś magiczne sposoby na poprawienie laktacji? Muszę młodego dokarmiać wieczorem bo inaczej nie zaśnie. Mam albo za mało albo niezbyt treściwe to mleko:-(
 
Ostatnio edytowane przez moderatora:
ehh Mart - sorry, ja nawet posta porządnie nie mogę napisać i ciągle edytuję... o gościu od szafy dopisałam w poprzednim poście, a szybę musimy płacić sami, no i lipa że ta klapa wgięta, jak dla mnie to malutko - i nie wiem w końcu czy będzie sama szyba wymieniana czy cała klapa. mąż foch że to nie sama szyba tylko też klapa. a mąż to ma złe dni w takim razie często... ja za to nie mam takiego prawa...

Asia - trzymam kciuki za malutką, żeby szybko jej przeszło i żebyś mogła karmić, dobrze że nie została w szpitalu. Nie dołuj się nieporządkiem... najwyżej wyrzuć parę rzeczy, ulży ;) zresztą komu ja to mówię ;) jesteś moim wzorem Perfekcyjnej Pani Domu :) z tą nauką to Ci współczuję, że też masz głowę do tego w ogóle... przy dziecku to ja już w ogóle sobie żadnej edukacji nie wyobrażam, przynajmniej w moim wykonaniu... w ogóle po 25 roku życia do żadnej szkoły bym chyba chodzić nie mogła, nie cierpię się uczyć, niby mam to za sobą ale jako farmaceuta mam obowiązek się ciągle szkolić, mam zbierać punkty edukacyjne, 100pkt na 5 lat, niedługo kończy mi się pierwszy okres a ja punktów zero... nie wiem jak to ogarnę na ostatnią chwilę... bez złożenia prośby o przedłużenie tego okresu się nie obejdzie...
a ja się jeszcze w szkole jako prowadząca zajęcia zatrudniłam :p jeden semestr z kilkuosobową grupą tam przerobiłam i poszłam na L4, obiecałam kierowniczce że kiedyś tam wrócę - będę się musiała wywiązać, nie do tego września ale od następnego pewnie pójdę bo ja taka słowna jestem... i znów się będę męczyć, stresu przez te zajęcia miałam co nie miara :p

dobra, idę kawę robić i siądę do prasowania, mam jeszcze dwie ostatnie kapsułki Valusedu ale zostawię je sobie na wszelki wypadek bo w sumie na razie dość spokojna jestem w tym wszystkim - tylko smutna - a na to już melisa z walerianą nie pomoże...

MieMie, Mart, Milionka, Asia - bardzo Wam dziękuję za wszystkie miłe słowa :*
 
Ostatnia edycja:
Rozumiem, dzięki. Tylko ciekawe co ja mam zrobić, jak zamieszkam u siebie dopiero od października. Muszę zapisać dziecko tymczasowo do przychodni tu gdzie jestem teraz chwilowo? A potem przepisać jak się przeprowadzę? Bo chyba położna 40kilometrów z tamtej przychodni do mnie nie przyjedzie...?

Powiem Wam, że dobrze mi zrobiła ta dzisiejsza wizyta. Totalnie się wyluzowałam z tego ciśnienia że muszę natychmiast rodzić. Po prostu urodzę kiedy urodzę. Widocznie natura sobie to inaczej wyliczyła. Od razu zamówiłam almę, bo wiem że jeszcze kilka dni mogę sobie podjeść :-)
 
Ostatnia edycja:
Summerbaby, ja przez całą ciąże nie miałam ani kropli, jak mnie szyli po porodzie, to mówię do położnej, że martwi mnie czy mam pokarm. Ta bez pardonu wyjęła mi pierś i tak z całej siły ścisnęła mi sutka, wyleciała siara, a ona powiedziała: "już Pani ma":szok:
W każdym razie w pierwszej dobie nam nie szlo, poranione brodawki i te sprawy, nikt nic nie pokazał, a potem od nawału w 3 dobie jest z każdym dniem lepiej. To zapewne też nie moja zasługa ale tak mam, chociaż moja mama nie miała dużo pokarmu. Jaką różnicę zauważyłam: jem b .dużo, stosuję tą dietę ciężarnej, piłam herbatkę ziołową herbapolu na laktację ale już nie piję bo ja po 3 h bez opróżnienia piersi mam nawał. Pije za to z 3 l wody dziennie, inkę na mleku, z dwie herbaty, czasami sok ze świeżych jabłek, w sumie ciągle pije. Zawsze dużo piłam ale teraz non stop Karmiąc jedną ręką trzymam Ulę, a drugą cisowiankę no i przystawiać, przystawiać i jeszcze raz przystawiać to jedyny sposób. Moja Ula opróżniła pierś o 4, potem kolejną o 7, potem w szpitalu na kozetce u pielęgniarek o 9, potem 11, 14, i zaraz dam jej o 16. Co do nocy to zdarzało się i nawet 5 razy karmienie. Dziś było 20, 24, 4, 7 więc mało. Może problem tkwi gdzie indziej, może mu nie wygodnie w takiej, a nie innej pozycji?, może źle chwyta brodawkę? spróbuj sama mu wkładać, żeby na prawdę dobrze uchwycił. U mnie właśnie ten nocny chyba najlepszy bo przybiera w exspresowym tempie, aż się dziś pediatrzy w szpitalu dziwili, że tyle na samym cycku, dlatego też się stresuje tym odstawieniem. A jaki poziom bilirubiny miał Bruno przy początku fototerpii?

Marta, ja mam lekarza gdzie indziej, a położną sobie wybrałam w przychodni koło domu, nie musisz brać z jednego miejsca.

Olga, ja też ma takie odczucia co do nauki, ale wybrałam sobie takie dupne studia, że ciągle będę musiała się "doszkalać" uczyć i jeszcze płacić za to korporacji. Jak zdam te kolosy to jakimś cudem bo teraz ani red bullem anie kawą się nie wspomogę:no: A w ramach relaksu piorę dywaniki i odkurzyłam mieszkanie:-)
 
Ostatnia edycja:
A w ramach relaksu piorę dywaniki i odkurzyłam mieszkanie:-)

no widzisz, haha :) szkoda że mnie sprzątanie tak nie relaksuje :p jeszcze się nie wzięłam za prasowanie... za to wymyśliłam obiad typu "coś z niczego" - taki że będzie i dla nas i dla Natalii, ugotuję ziemniaki i zrobię marchewkę z groszkiem i jajko sadzone, dla Natalii mam do tego klopsiki z indyka zamrożone. Zaraz robię tylko umyję gary.

a moje szkolenia też oczywiście płatne, i w dodatku podobno są do niczego i chodzi tylko o to żeby zapłacić i zaliczyć. choć są też wersje internetowe z testem on line i te są darmowe, muszę to w końcu obadać jakoś jak się to robi...
 
Hej dziewczyny,

Nie nadrobię Was, nie ma opcji :(

W sumie od poniedziałku jesteśmy w domu i ogarniamy sie w temacie dziecka i wszelakich obowiązków...Niestety mieliśmy mały problem laktacyjny i przez to Nasz rytm dnia troszkę sie komplikował...
Naszczęście wczoraj przyszła położna i pomogła Nam z tymi cyckami...Mimo,że od porodu minął już tydzień to ja nadal ledwie siedze: okazało się,że tak mnie popruli,że ledwie daje sobie radę z raną i wdało się zakażenie :( powinnam mieć już szwy zdjęte a tu lipa (może w przyszłym tygodniu)...
Biaka jest cudowna,jesteśmy z Mężem w niej zakochani,ale daje mamusi troszkę popalić:tak:

Dziewczyny pozdrawiam Was wszystkie...te w dwupaku i te rozpakowane...Mam nadzieję,że niedługo Was ponadrabiam troszkę..
 
Olga- dołączam do Twojego takiego sobie nastroju.... Przykro mi,że z szafą nie wypaliło, ale może lepiej,że tak niż miałby zacząć robić, a później kombinował albo odwalił fuszerkę. Szkoda,że M taki nerwowy.... ech faceci. Mój ma katar i już słyszę jego jęczenie jaki to jest chory.... RATUNKU!
Weronika- za usg kciuki oczywiście zaciśnięte. Daj szybko znać jak wyszło.
MieMie- dobrze,że dziś samopoczucie już lepsze. Oby tak dalej. A mamą się nie przejmuj- niedługo ciche dni miną, a ona może potrzebuję przemyśleć odpowiednio sprawę.
Asia- aby wszystko szybko wróciło do normy. Trzymam kciuki za zbijanie żółteczka &&&
Ratina- to nie fajnie z tą Twoją raną. Współczuję.

K8- &&&&&&&&

A ja nie spałam prawie w nocy i dziś taka flakowata jestem. Byłam z dzieciakami siostry na spacerze, a później tylko słuchałam jaki to ja mam podły nastrój, i jak mi brzuch wywaliło i w ogóle,że siedzę taka sfochowana. I jak mówię,że po prostu jestem zmęczona to słyszę "a co to będzie później?"... nie ma to jak takie zaje**ste wsparcie... Nie wiem jak będzie, też się tego boję i nikt nie musi mnie dodatkowo nakręcać.
Najchętniej to ja ten okres przed porodem i kilka dni po spędziłabym w jakiejś pustelni...tak żeby nikt się mnie nie czepiał, nie dawał głupich rad i sypał uwagami w moim kierunku.
A jeszcze jak siostra do mnie "A to ty już we wrześniu pewnie urodzisz" to myślałam,że się popłaczę...
I chyba właśnie zaraz sobie popłaczę i tyle będzie tego pięknego dnia...
 
reklama
Oj Olga, podziwiam Cię mimo tych przygód to zachowujesz spokój - ja to pewnie bym się już dawno poryczała i sama nie wiem... Choć ciężko mi powiedzieć właściwie co bym zrobiła, bo samą siebie zaskakuję ostatnio, jestem dla siebie nieprzewidywalna. No właśnie z tym gościem od szafy to jakaś lipa trochę - wkurzają mnie tacy ludzie, co najpierw odbierają i się umawiają, a potem im się coś odwidzi i nie mają nawet odwagi odebrać telefonu, by o tym poinformować. Ale może dla Was to i lepiej. Bo gość mógłby się okazać zwyczajnym, beznadziejnym wykonawcą. A z tego, co pisałaś, to masz jeszcze namiary na innych?
Sytuacji i z remontem i z samochodem też nie zazdroszczę. Wiem, jak to jest, ostatnio tak intensywnie to przerabiałam, że doskonale Ciebie rozumiem. Myślę, że Twojego męża dopadła też jakaś presja czasowa, stres i dlatego tak się o to wszystko wkurza, w tym o niewybrane tapety. Pewnie chciałby, żeby one już były, dla świętego spokoju. Nerwy jednak swoje robią, każdy inaczej przeżywa nadejście nowego dziecka, zresztą nawet ostatnio pisałam o moim M, jaki zamyślony, zadumany i zupełnie momentami nieobecny. Też skarciłam go za to ostatnio - bo powiedziałam, że ja teraz potrzebuję innego rodzaju wsparcia. Żeby prędzej coś zażartował, rozmawiał ze mną, bo sama się boję. Może przydałby się Wam taki wieczór we dwoje? Jako przedłużenie rocznicy :tak:

Dzięki Olga za namiary na tę książkę - podoba mi się tytuł - wystarczająco dobrzy a nie idealni, super, czy perfekcyjni. Za duża ostatnimi czasy presja, by być jak najlepszym, a nie po prostu dobrym. Ja szukałam po moich Zwierciadłach, ale okazało się, że zaczęłam je zbierać dopiero od 2006 r. i nie rzuciło mi się nic w oczy.

Mart, dobrze, że zadałaś to pytanie o położną. Sama się ostatnio zastanawiałam, skąd ona się bierze i w magiczny sposób zjawia w domu :-D

Asia, dzielnie dajesz radę,powinnaś być z siebie naprawdę zadowolona. A to, że nie jest tak czysto jak byś chciała, to spokojnie. Ogarniesz kwestie opieki nad Ulą, naukę i wejdziesz z powrotem w swój standardowy rytm. Trzymam za Ulcię kciuki.

Ratina trzymam kciuki za coraz lepsze oswojenie się z tą sytuacją. Każdy dzień chyba bywa lepszy od poprzedniego,ale myślę, że nie mnie się jeszcze na ten temat wypowiadać. Jestem na razie daleko, daleko, daleko za Wami - mamami, które trzymają w rękach swoje maluszki.

Oj Gorgusia, takie rady bliskich to są najgorsze - niby chcą pomóc i pocieszyć, a zupełnie im to nie wychodzi. I to nie chodzi o to, co będzie później (bo później na pewno oswoisz się z sytuacją, pogodzisz z nawałem obowiązków, jakoś wejdziesz w cały kołowrotek), chodzi o to co tu i teraz, jak teraz się czujesz. Ja też nie raz się nasłuchałam, że nerwowa w tej ciąży jestem, że nic mi nie można powiedzieć, że jestem drażliwa. I najgorsze jest właśnie słuchanie - "To jak masz zamiar dać radę później".Najlepsze by było, gdyby te osoby powiedziały: "Rozumiem, już musi Ci być ciężko, boisz się i czekasz, nie wiesz jak to będzie, masz dużo wątpliwości itp." Ech marzenie ściętej głowy. Jeśli ktoś ma inny charakter i inne podejście do życie, to nigdy tego typu chandry i nastrojów nie zrozumie. Nawet od takiego pouczania lepsze byłoby milczenie i przytulenie. Trzymaj się Gorgusia, już tak naprawdę niedługo... A mama zadzwoniła, pogadałyśmy trochę, ale chyba wisi coś nad nami - takie nie do końca wyjaśnione... (ale nie chce mi się teraz roztkliwiać i wylewać żale do mamy, być może jestem dla innych nieznośna i tyle, ale czuję już sporą ciężkość i co mam na to poradzić).

A mi się co chwilę coś odmienia, jeśli chodzi o imię dla dziewczynki. Na stałe i takim pewniakiem jest Ania, ale ostatnio spodobało mi się imię Lilianna (lub Liliana), fajne,oryginalne, można ładnie skracać - Lila, Lilka, Lilunia... Co myślicie?
 
Ostatnia edycja:
Do góry