oj tak dużo nowości na raz... moja po białych szparagach tylko prykała po pierwszym dniu dawania, teraz codziennie musi zupke na szparagaCH WCINAĆ, BO MA 7 SŁOICZKÓW
mam kłopot z mamą, która wszystkie swoje sprawy spycha na mnie, a raczej na mojego M, jakby był jej służącym; teraz na przykład złozyła pismo do urzędu miasta o przekształcenie prawa użytkowania wieczystego miejsca, w którym mieszkamy, ona w innym budynku, ale na tej samej działce , w prawo własności(do 2005 roku takie przekształcenie było darmowe, ale moja mama to przespała, wmawiając mi, że to moja wina) teraz rzeczoznawca ocenił tę nieruchomośc na kwote 34.000, ale to przekształcenie ma kosztować 15.000, może to zostac rozłozone nawet na 20 lat płatnośc w ratach; jest tez tam nadmienione, tzn. w piśmie któe otrzymałam, moi rodzice i brat takowe tez dostali, że użytkownicy wieczyści wnioskujący o przekształcenie prawa użytkowania w prawo własności nieruchomości zobowiązani są pokryć koszty sądowe z tytułu dokonania, wpisu w księdze wieczystej, no ale to chyba oczywiste
więc przyszła do mnie i mówi, że jest 7 dni na odwołanie od pisma i że niby ja i M musimy coś z tym zrobić, bo ona słyszała, że prezydent miasta może anulować tę opłatę, a ja nie mam pojęcia o co jej chodzi
podnosiła głos na mnie i w ogóle, że to jej nie zależy tylko nam powinno, a ja jej powiedziałam, że na pieniądzach nie leże, żeby to płacić, a ona pprostu wyszła
nie wiem jak mam to rozumieć, ale boję się , ojciec wielokrotnie mi mówił, że od kąd mam inne nazwisko to juz do tej rodziny nie należe, i jakby mi łaskę robił, że mogę mieszkać na jego działce w jego domu
wszystko mi się przewraca, przypomina mi się stan zaraz po ślubie, kiedy to byłam w zaawansowanej ciąży, matura przede mną i zero wsparcia od strony matki, tylko wyrzuty, że zmarnowałam sobie życie, że jak sobie teraz życie wyobrażam, robiła wszystko, żebym zamieszkała w domu obok, nawet jak ja chciałam iśc do kamienicy, to się rzuciała, ja i M nie pracowaliśmy przecież, a dom trzeba było z czegoś wykończyć, obciążali moich teściów finansami z remontu, gdzie teściowa chora na stwardnienie rozsiane, teściu z pracy zrezygnował dla niej, zero normalnej rozmowy, tylko na chama, kłótnie, nieszczęscie, bo ja się czułam pomiędzy młotem a kowadłem, że jestem ich córką to musze robić jak karzą, ale przecież już byłam żoną M i wydawało mi się, że nie mogę iśc do tej kamienicy jak m chciał, więc chciałam uciec, w dosłownym i przenośnym tego słowa znaczeniu; niby się ułożyło, boM dostał pracę, ja zdałam co miałam zdać, zdobyłam zawód i mieszkamy w tym domu, jak oni chcieli, ale ciągle się za mną ciągnie to że nic od nich nie chcę, ten bunt, jakby młodzieńczy, bo wiem, że wszystko zawdzęczam M, a nie im; jeśli któakolwiek z Was słyszała o takich przekształceniach i żeczywiście można tej opłaty jakoś uniknąć, to prosze napiszcie, no w sumie ja tez coś powinnam zrobić, może pójde do tego urzędu zapytam o co w tym chodzi