marand
pełna szczęścia
- Dołączył(a)
- 6 Luty 2012
- Postów
- 1 508
Akuku – jeśli już to raczej raczkami mi tam wierci bo lezy glowka w dol, nozki czuje wyzej, no nie wiem, dziś już troche lepiej choc brzuch nadal pobolewa, ale to chyba rosnaca macica bo mam wrazenie jakby dziś większy brzuch był niż wczoraj
martuszka – ja przez swoj brzuchol to nie jestem w stanie zapomniec, choc muszę przyznac ze w pierwszej ciazy to ciagle o tym myslalam ze siedzi tam bobas i wszystko co robilam było pod mojego malca, natomiast teraz Krzys dostarcza mi tylu atrakcji ze jakos ciaza schodzi na drugi plan i nie mam czasu na celebrowanie tego stanu i przez to czasem mam wyrzuty sumienia ze zaniedbuje drugiego synka, ech nie dogodzisz babie w ciazy
magdus – ja tez się balam porodu, tylko ja zawsze myslalam o naturalnym, a kiedy na dzien przed akcja bylam jeszcze w szkole rodzenia i polozna wymacala mój brzuch i powiedziala ze maly się zle wstawia i ona nie wie czy urodze naturalnie to jakbym obuchem dostala, caly dzien o tym myslalam no bo jak to cesarka , choc cala ciaze sobie mowilam ze może się tak zdarzyc ze w kazdej chwili mogą ciac itd., ale jak to uslyszalam to się podlamalam, ale ciesz się ze tak mi powiedziala bo przez caly wieczor o tym myslalam i troche przestawilam swoje myslenie i faktycznie sytuacja przy porodzie była taka ze do konca nie było wiadomo czy się uda
a bedac w ciazy z calego porodu najbardziej przerazalo mnie naciecie krocza, nie wiem czemu ale tego balam się najbardzie (no oczywiscie nie liczac jakiś powaznych komplikacji zagrazajacych mi lub dziecku) ale im było blizej tej daty to przestalo mnie to przerazac
lunera – my na swieta jedziemy do rodzicow, w niedziele do moich a w poniedzialek do tesciowej, więc będzie zjazd rodzinny, ja w zasadzie na gotowe bo robie tylko dwa ciasta, no i jutro jak synek będzie na chodzie to ze swieconka idziemy
pupui – ladnie tam u ciebie, a tak serio to w maju będę miala to samo w domu, lacznie z wyrywaniem drzwi z futrynami i podlogi, no i przesuwaniem scian,
beata – zazdroszcze takiego porodu, ale się nie nastawiam na taka latwizne po swoim pierwszym, licze tylko na to ze nie będzie gorzej
co do strachu to ja się balam porodu ale nie jako bolu lub czy dam rade ale czy nie będzie jakiś komplikacji zagrazajacych zyciu lub zdrowiu tylko to mnie przerazalo bo wiedzialam ze na to nie mam zadnego wplywu, moje kolezanki mialy dużo obaw zwiazaych z zajmowaniem się noworodkeim, jak takich w ogole nie mialam, wiedzialm ze sobie poradze, może to wynikalo z tego ze w mojej rodzinie było już sporo dzieci i bylam obyta w przebieraniu, zmianie pieluszek itp.
i to co już pisalyscie najwazniejsze to dac sobie pomoc kiedy ktos nas chce wesprzec, ja tego wsparcia nie mialam, bardzo zawiodlam się na najblizszej osobie na która liczylam i niestety to odcisnelo pietno na naszych relacjach i trwa do tej pory, tego się nie da cofnac i te bolesne chwile niestety wracaja i chyba tego czego boje się teraz najbardziej ze sytuacja się powtorzy i urosnie do takich rozmiarow ze nie będzie czego ratowac, na szcescie ja jestem teraz troche madrzejsza i mam zamiar bardziej egoistycznie patrzec na to co się będzie dzialo i mieć gdzies czy jest obiad na stole i czyste skarpety w szufladzie
martuszka – ja przez swoj brzuchol to nie jestem w stanie zapomniec, choc muszę przyznac ze w pierwszej ciazy to ciagle o tym myslalam ze siedzi tam bobas i wszystko co robilam było pod mojego malca, natomiast teraz Krzys dostarcza mi tylu atrakcji ze jakos ciaza schodzi na drugi plan i nie mam czasu na celebrowanie tego stanu i przez to czasem mam wyrzuty sumienia ze zaniedbuje drugiego synka, ech nie dogodzisz babie w ciazy
magdus – ja tez się balam porodu, tylko ja zawsze myslalam o naturalnym, a kiedy na dzien przed akcja bylam jeszcze w szkole rodzenia i polozna wymacala mój brzuch i powiedziala ze maly się zle wstawia i ona nie wie czy urodze naturalnie to jakbym obuchem dostala, caly dzien o tym myslalam no bo jak to cesarka , choc cala ciaze sobie mowilam ze może się tak zdarzyc ze w kazdej chwili mogą ciac itd., ale jak to uslyszalam to się podlamalam, ale ciesz się ze tak mi powiedziala bo przez caly wieczor o tym myslalam i troche przestawilam swoje myslenie i faktycznie sytuacja przy porodzie była taka ze do konca nie było wiadomo czy się uda
a bedac w ciazy z calego porodu najbardziej przerazalo mnie naciecie krocza, nie wiem czemu ale tego balam się najbardzie (no oczywiscie nie liczac jakiś powaznych komplikacji zagrazajacych mi lub dziecku) ale im było blizej tej daty to przestalo mnie to przerazac
lunera – my na swieta jedziemy do rodzicow, w niedziele do moich a w poniedzialek do tesciowej, więc będzie zjazd rodzinny, ja w zasadzie na gotowe bo robie tylko dwa ciasta, no i jutro jak synek będzie na chodzie to ze swieconka idziemy
pupui – ladnie tam u ciebie, a tak serio to w maju będę miala to samo w domu, lacznie z wyrywaniem drzwi z futrynami i podlogi, no i przesuwaniem scian,
beata – zazdroszcze takiego porodu, ale się nie nastawiam na taka latwizne po swoim pierwszym, licze tylko na to ze nie będzie gorzej
co do strachu to ja się balam porodu ale nie jako bolu lub czy dam rade ale czy nie będzie jakiś komplikacji zagrazajacych zyciu lub zdrowiu tylko to mnie przerazalo bo wiedzialam ze na to nie mam zadnego wplywu, moje kolezanki mialy dużo obaw zwiazaych z zajmowaniem się noworodkeim, jak takich w ogole nie mialam, wiedzialm ze sobie poradze, może to wynikalo z tego ze w mojej rodzinie było już sporo dzieci i bylam obyta w przebieraniu, zmianie pieluszek itp.
i to co już pisalyscie najwazniejsze to dac sobie pomoc kiedy ktos nas chce wesprzec, ja tego wsparcia nie mialam, bardzo zawiodlam się na najblizszej osobie na która liczylam i niestety to odcisnelo pietno na naszych relacjach i trwa do tej pory, tego się nie da cofnac i te bolesne chwile niestety wracaja i chyba tego czego boje się teraz najbardziej ze sytuacja się powtorzy i urosnie do takich rozmiarow ze nie będzie czego ratowac, na szcescie ja jestem teraz troche madrzejsza i mam zamiar bardziej egoistycznie patrzec na to co się będzie dzialo i mieć gdzies czy jest obiad na stole i czyste skarpety w szufladzie