Dzień doby, drogie Panie! W końcu w pracy! Można pisać ze służbowego komputera, bo nie lubię pisać na telefonie!

Melduję, że przed chwilą ściągnęli mi szwy po laparoskopii i że chyba kończę się oczyszczać, bo dziś jeszcze ani jednej plamki nie było, jak wspaniale po prawie miesiącu plamienia i krwawienia.
Jak co roku w styczniu nachodzi mnie chęć na zmiany i nowe plany. Jak wspaniale, że styczeń wypadł teraz, bo inaczej nie mogłabym się pozbierać i wrócić do codzienności. Nie wiem czego chcę na ten rok, w głowie kompletny bałagan, ale zaraz zacznę go sprzątać. Nie mogę z całą pewnością stwierdzić, że chcę zajść w ciążę, bo targają mną sprzeczne nastroje w tej kwestii.
Ale nie ma obecnie rzeczy, którą mogłabym się martwić! A to mi się rzadko na co dzień zdarza. Nawet sprawy służbowe trzymają się kupy, choć je zaniedbałam już w listopadzie.
Tak więc, to co było zamykam w grudniu i upita nadziejami zaczynam Nowy Rok! Aloha!
