reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Czy pomożesz Iwonie nadal być mamą? Zrób, co możesz! Tu nie ma czasu, tu trzeba działać. Zobacz
reklama

Starania na NFZ, niepłodność wtórna (?)

Dołączył(a)
9 Lipiec 2019
Postów
4
Witam - to mój pierwszy post na forum. Powiedzcie mi proszę, czy te z Was, którym starania zajmują dłużej niż kilka cykli, które potrzebują badań hormonów, jakiejś diagnostyki - czy robicie to u lekarzy państwowo czy prywatnie?

Moja historia jest taka:
Mam 29 lat. 13 miesięcy temu urodziłam synka. Przed porodem regularne cykle, średnio co 30 dni. Do gin chodziłam dość rzadko, nigdy nie miałam problemów ginekologicznych, hormonalnych (tylko jako nastolatka stwierdzone Hashimoto - brałam jakiś czas Letrox50, potem chyba się unormowało, TSH, fT3, ft4 w normie). Zaszłam w pierwszą ciążę po ok 5 miesiącach - bez wyliczania, stosunków co 2 dni itp.
Teraz staramy się już 9 miesięcy, bez skutku. (Wiem, że to jeszcze nie powód do paniki, ale przeczytajcie proszę do końca - nic dziwnego, że efektu brak i jak nic się nie zmieni to nadal nic z tego nie będzie). Karmiłam piersią tylko tydzień, okres dostałam ok. 6 tyg po porodzie więc wydawało mi się, że płodność powinna wrócić dość szybko. Niestety moje cykle po porodzie trwały 2 miesiące, potem 3, ostatnio jak okres nie przychodził po ponad 100 dniach poszłam do lekarza i wyprosiłam Duphaston na wywołanie. Dotarło do mnie, że nasze starania są na marne, coś się dzieje z moimi hormonami i zamiast być lepiej, jest coraz gorzej. Podejrzewam, że nawet nie miewałam owulacji, no bo jak, przy tak długich cyklach.
Myślałam, że lekarz (państwowo, ale b.dobre opinie) coś mi wyjaśni, tymczasem po 2 wizytach jestem bardziej skołowana i...dobita.

Na obrazie USG gin stwierdził liczne pęcherzyki, powiększone jajniki (widzę je nawet przez brzuch). Zapytał czy ktoś mi kiedyś stwierdził PCO (nie) - bo teraz obraz USG na to wskazuje.
Ja dodałam, że cykle ponad 90 dni, mlekotok do tej pory mimo, że nie karmiłam prawie wcale (!!), w ciążę nie udaje się zajść, niedługo wyłysieję (dopiero teraz się to zaczeło, rok po porodzie), strasznie sucha skóra. Waga ok.
Mimo tych wszystkich objawów i pesymistycznego USG, gin zlecił mi tylko poziom prolaktyny. Wynik 628 przy normie 637. Stwierdził, że przecież się mieści w normie. Moim zdaniem jest dość wysoki, może jak na mój organizm z wysoki? Może powinnam zbadać prolaktynę czynnościową, może ona jest podwyższona i blokuje owulację oraz jest przyczyną mlekotoku?
Sama zrobiłam sobie hormony tarczycowe (w normie), pełną morfologię (ok).

Gin odmawia zlecenia jakichkolwiek innych badań, jak się upieram to proponuje mi skierowanie do endokrynologa (i tak musiałabym iść prywatnie bo czeka się strasznie długo, poza tym ewidentnie to ginekologicznie jest coś nie tak!). Gin przy obecności wszystkich powyższych objawów i PCO na USG jednocześnie stwierdza PCO i to, że "może samo się unormuje", "poczekajmy do jesieni", "jeśli zaszła pani w pierwszą ciążę naturalnie to wszystko jest ok". Inny gin, u którego byłam raz rzucił hasłem "niepłodność wtórna", ale również nie rozwinął tematu, nie zlecił żadnych badań, nie wypisał żadnych leków. Ja się załamuję coraz bardziej.

Nie znam się kurczę, ale wydaje mi się, że gin mówi bzdury, zwłaszcza z tym, że "samo przyszło, samo minie" i, że zajście w ciążę raz gwarantuje dalsze sukcesy. Przecież jest masa rzeczy, ktore mogą pójść nie tak później. Hormony mogą zaszaleć. Chociażby te liczne pęcherzyki na USG, to pewnie skutek zaburzonych cykli i braku owulacji. Czy można tak pacjentkę olać? Czy ja muszę się na to godzić czy wymusić działanie? Z kilku różnych powodów nie chcę za długo zwlekać, czekać na niewiadomo co, nie wierzę już, że wszystko samo wróci do normy.

Idę do innego gin w przyszłym tygodniu. Dziś mój 2dc, wreszcie dostałam okres, ostatni miałam późną zimą. (Ale czy okres po odstawieniu Duphastonu to taki prawdziwy okres?).
Dlatego też zwracam się do Was po radę:

1. czego mogę oczekiwać/wymagać od gina państwowo w takiej sytuacji? Jaki jest plan działania po stwierdzeniu w/w objawów?

2. czy którakolwiek z Was miała stymulację owulacji (Clo) prowadzoną przez lekarza na NFZ? Wiem, że potrzebne jest wtedy dużo wizyt i monitoring. Miałam tylko nadzieję, że lekarz na NFZ mógłby być tym "głównym koordynatorem", a prywatnie chodziłabym w razie czego na dodatkowy monitoring. W moim mieście ceny wizyt z USG są zabójcze (180zł, monitoring 90zł za 1 wizyte)

3. do dziewczyn, które dostały Clo na stymulację - ile wizyt poprzedzało taką decyzję gina i przepisanie leku? Czy mogę po prostu iść prywatnie do gina, powiedzieć, że mam dość czekania i poprosić o Clo?


Z góry dziękuję za wszelkie podpowiedzi. W razie czego chętnie odpowiem na dodatkowe pytania.
Pozdrawiam i życzę powodzenia wszystkim starającym się!
 
reklama
Ja potrafię nie mieć miesiączki 3 msc.
Biorę clo. Lekarz stwierdził że tym mnie będzie leczył.
Poszłam Do innego lekarza i mam skierowanie na prolaktyne czynnościowa.

Niepłodność wtórna jest gdy ponad rok nie możesz zajść.
 
Witam - to mój pierwszy post na forum. Powiedzcie mi proszę, czy te z Was, którym starania zajmują dłużej niż kilka cykli, które potrzebują badań hormonów, jakiejś diagnostyki - czy robicie to u lekarzy państwowo czy prywatnie?

Moja historia jest taka:
Mam 29 lat. 13 miesięcy temu urodziłam synka. Przed porodem regularne cykle, średnio co 30 dni. Do gin chodziłam dość rzadko, nigdy nie miałam problemów ginekologicznych, hormonalnych (tylko jako nastolatka stwierdzone Hashimoto - brałam jakiś czas Letrox50, potem chyba się unormowało, TSH, fT3, ft4 w normie). Zaszłam w pierwszą ciążę po ok 5 miesiącach - bez wyliczania, stosunków co 2 dni itp.
Teraz staramy się już 9 miesięcy, bez skutku. (Wiem, że to jeszcze nie powód do paniki, ale przeczytajcie proszę do końca - nic dziwnego, że efektu brak i jak nic się nie zmieni to nadal nic z tego nie będzie). Karmiłam piersią tylko tydzień, okres dostałam ok. 6 tyg po porodzie więc wydawało mi się, że płodność powinna wrócić dość szybko. Niestety moje cykle po porodzie trwały 2 miesiące, potem 3, ostatnio jak okres nie przychodził po ponad 100 dniach poszłam do lekarza i wyprosiłam Duphaston na wywołanie. Dotarło do mnie, że nasze starania są na marne, coś się dzieje z moimi hormonami i zamiast być lepiej, jest coraz gorzej. Podejrzewam, że nawet nie miewałam owulacji, no bo jak, przy tak długich cyklach.
Myślałam, że lekarz (państwowo, ale b.dobre opinie) coś mi wyjaśni, tymczasem po 2 wizytach jestem bardziej skołowana i...dobita.

Na obrazie USG gin stwierdził liczne pęcherzyki, powiększone jajniki (widzę je nawet przez brzuch). Zapytał czy ktoś mi kiedyś stwierdził PCO (nie) - bo teraz obraz USG na to wskazuje.
Ja dodałam, że cykle ponad 90 dni, mlekotok do tej pory mimo, że nie karmiłam prawie wcale (!!), w ciążę nie udaje się zajść, niedługo wyłysieję (dopiero teraz się to zaczeło, rok po porodzie), strasznie sucha skóra. Waga ok.
Mimo tych wszystkich objawów i pesymistycznego USG, gin zlecił mi tylko poziom prolaktyny. Wynik 628 przy normie 637. Stwierdził, że przecież się mieści w normie. Moim zdaniem jest dość wysoki, może jak na mój organizm z wysoki? Może powinnam zbadać prolaktynę czynnościową, może ona jest podwyższona i blokuje owulację oraz jest przyczyną mlekotoku?
Sama zrobiłam sobie hormony tarczycowe (w normie), pełną morfologię (ok).

Gin odmawia zlecenia jakichkolwiek innych badań, jak się upieram to proponuje mi skierowanie do endokrynologa (i tak musiałabym iść prywatnie bo czeka się strasznie długo, poza tym ewidentnie to ginekologicznie jest coś nie tak!). Gin przy obecności wszystkich powyższych objawów i PCO na USG jednocześnie stwierdza PCO i to, że "może samo się unormuje", "poczekajmy do jesieni", "jeśli zaszła pani w pierwszą ciążę naturalnie to wszystko jest ok". Inny gin, u którego byłam raz rzucił hasłem "niepłodność wtórna", ale również nie rozwinął tematu, nie zlecił żadnych badań, nie wypisał żadnych leków. Ja się załamuję coraz bardziej.

Nie znam się kurczę, ale wydaje mi się, że gin mówi bzdury, zwłaszcza z tym, że "samo przyszło, samo minie" i, że zajście w ciążę raz gwarantuje dalsze sukcesy. Przecież jest masa rzeczy, ktore mogą pójść nie tak później. Hormony mogą zaszaleć. Chociażby te liczne pęcherzyki na USG, to pewnie skutek zaburzonych cykli i braku owulacji. Czy można tak pacjentkę olać? Czy ja muszę się na to godzić czy wymusić działanie? Z kilku różnych powodów nie chcę za długo zwlekać, czekać na niewiadomo co, nie wierzę już, że wszystko samo wróci do normy.

Idę do innego gin w przyszłym tygodniu. Dziś mój 2dc, wreszcie dostałam okres, ostatni miałam późną zimą. (Ale czy okres po odstawieniu Duphastonu to taki prawdziwy okres?).
Dlatego też zwracam się do Was po radę:

1. czego mogę oczekiwać/wymagać od gina państwowo w takiej sytuacji? Jaki jest plan działania po stwierdzeniu w/w objawów?

2. czy którakolwiek z Was miała stymulację owulacji (Clo) prowadzoną przez lekarza na NFZ? Wiem, że potrzebne jest wtedy dużo wizyt i monitoring. Miałam tylko nadzieję, że lekarz na NFZ mógłby być tym "głównym koordynatorem", a prywatnie chodziłabym w razie czego na dodatkowy monitoring. W moim mieście ceny wizyt z USG są zabójcze (180zł, monitoring 90zł za 1 wizyte)

3. do dziewczyn, które dostały Clo na stymulację - ile wizyt poprzedzało taką decyzję gina i przepisanie leku? Czy mogę po prostu iść prywatnie do gina, powiedzieć, że mam dość czekania i poprosić o Clo?


Z góry dziękuję za wszelkie podpowiedzi. W razie czego chętnie odpowiem na dodatkowe pytania.
Pozdrawiam i życzę powodzenia wszystkim starającym się!,
miałam chyba podobne przeboje jak Ty, ale z tym, że przy staraniach o pierwsze dziecko,
po odstawieniu antykoncepcji, okresy co 3-4 miesiące, od razu leciałam do lekarza, zeby sprawdził o co chodzi, bo czułam że przecież nie tak to powinno działać, plus to że jestem niecierpliwa, ale na dobre mi wyszło.

wszystkie hormony przebadałam, wsio okej, ale dalej cyrki z cyklami, na usg "niby" PCOS, bo sporo pęcherzyków, bez żadnego dominujacego, w każdej porze cyklu, aczkolwiek ciężko to było określic jak miałam cykle po 90 dni.. lekarz raczej był bez pomysłu, faszerował mnie sztucznie duphastonem, no ok, cykle były jak w zegarku, ale przy "robieniu dzieci" nie chodzi przecież o okres, ale o to aby była owulacja, olałam lekarza, znalazłam drugiego, który po wysłuchaniu mojej historii, dał nam jeden cykl, faktycznie wyszło, że brak owulacji, poczekałam te 3 miesiące do naturalnego okresu, dostałam CLO, plus monitoringi by co kilka dni sprawdzac jak działam na ten lek, owulacja zaczęła występować, a jak i owulacja to i okres bez wywoływania był w 14 po owu, i w trzecim cyklu się udało :)

całośc "zabawy" z lekarzami trwała prawie 1,5 roku, szkoda ze od początku nie trafiłam do takiego, który dał mi CLO. jak widać, dla mnie lek zbawienie
 
1. Ja miałam pcos i chodziłam na nfz. Badania hormonów robiłam prywatnie jeszcze przed 1 wizytą. Masz prawo wymagać na nfz takiego samego leczenia jak prywatnie. Przy pcos leczeniem jest stymulacja owulacji.
2. Pierwszy cykl miałam stymulowany clo. Fakt miałam dużo wizyt ale doktor przyjmował od pon do pt więc nie było z tym problemu. Jeśli Twój lekarz przyjmuje rzadko to oczywiście możesz też chodzić w inne miejsce na usg, wszystkim i tak kieruje ten lekarz.
3. U mnie były 2 wizyty przed i potem stymulacja. Możesz od razu a nawet powinnaś powiedzieć lekarzowi jakie masz oczekiwania i o jaki lek Ci chodzi.
 
Skąd jesteś? Po pierwsze możesz iść prywatnie i prosić o monitoring cyklu clistybegyt i ovitrelle. Po drugie możesz się starac o przyjęcie na oddział ginekologiczno endokrynologiczny i tam zrobią Ci wszystkie wyniki. Byłam w podobnej sytuacji. My staraliśmy się 1,5 roku i drugą ciążę. Z tym że ja mam dobrą ginekolig endokrynilog która nie lekceważyła problemu napisała niepłodność wtórna i Dała mi skierowanue na drożność i to okazało się przyczyną niepowodzeń. Po drożności w 2 cyklu zaszłam w ciążę.
 
Dziękuję Wam bardzo za odpowiedzi! :yes:

Wiem, że o problemie można mówić dopiero po roku starań, ale chodzi mi o to, że tak naprawdę te minione 9 miesięcy zmarnowaliśmy bo nie ma nawet szansy przy takich cyklach. I, w przeciwieństwie do lekarza, nie mam nadziei, że wszystko samo magicznie się unormuje.

Czyli miałam słuszne wrażenie, że zostałam przez lekarza olana. Zdziwiło mnie to - ja przyszłam ze swoimi obawami, on do tego dodał policystyczne jajniki, a mimo wszystko kazał czekać. Ani badań, ani leków. Nawet ten Duphaston to ja wyprosiłam w aptece, a potem na drugiej wizycie mu powiedziałam, że go wzięłam i muszę oddać receptę. Masakra.
I wiecie, ja powiedziałam mu na drugiej wizycie sama, że nie chcę czekać, chciałabym Clo, jestem świadoma, że na monitoring cyklu musiałabym chodzić prywatnie. To gin stwierdził, że po co już takie mocne leki, że grozi hiperstymulacja, a nawet zgon (!!), że może samo zaskoczy. A jak do jesieni nie, to "pomyślimy może o Bromergonie". A jak się upieram przy Clo to musi mój lekarz prowadzący (?!) zadecydować..... A ja głupia myślałam, że on był moim prowadzącym na tę chwilę... Nie wiem jakim cudem ma same dobre opinie.

Wiem, że prywatnie załatwiłabym wszystko (nie wiem czy musi być to jakaś klinika niepłodności czy wystarczy po prostu klinika ginekologiczna?). Obawiam się tylko kosztów na jakie muszę się przygotować. Wizyty wstępne, potem monitoring i tak być może 3 cykle, a moze wiecej, to kupa kasy. Wkurza mnie to bo przecież jestem ubezpieczona. Oczywiście jak będzie trzeba to pójdę, lepiej to, niż zwlekać.

Ale zrozumiałam, że Ania0306 załatwiłaś wszystko na NFZ? Łącznie nawet z monitorowaniem? Czyli jest to do zrobienia, potrzeba tylko gina, któremu się chce i który przyjmuje codziennie.

Jestem z Krakowa. Bardziej południe Krakowa wchodzi w grę bo póki co na wizyty jeżdzę z dzieckiem. Jeżeli któraś z Was zna kogoś fajnego na NFZ (bądź prywatnie, ale żeby nie kazał mi czekać) to bardzo proszę o porady.

Póki co w przyszłym tygodniu idę jeszcze do tej samej przychodni, ale prosiłam o zmianę lekarza. Stanowczo poproszę o skierowanie na badanie hormonów płciowych. Tego nie może mi chyba odmówić jeżeli są powody do wykonania badania. Poproszę jeszcze raz o wypisanie Clo, ale w kwestii leków chyba wszystko zależy od lekarza, ma prawo odmówić.
 
Idź prywatnie do lekarza który przyjmuje w jakimś szpitalu ginekologucznym. Wtedy on Ci da wszystkie skierowania. U mnie tak to zadziałało. Zapisz się państwowo do kliniki leczenia niepłodności. W Warszawie działa taka na karowej. Poproś lekarza o wypisanie że masz niepłodność wtórna. Powiedz że się staracie ponad rok i Ci wypisze
 
Olala90 tak wszystko załatwiłam na nfz. Dużo kobiet z podobnymi problemami chodziło do tego doktora bo on był specjalistą od leczenia niepłodności.
 
Polecam wizyty prywatne, sama starałam się 1,5 roku. Od lekarza na NFZ nigdy nie usłyszałam nic sensownego, mają Cię gdzieś, zlewają temat. Od lekarza prywatnego tak naprawdę zaczęła się diagnostyka, wdrożenie leczenia i ciąża. Dla mnie lekarze na NFZ to wyrobnicy niestety...
 
reklama
Idź prywatnie do lekarza który przyjmuje w jakimś szpitalu ginekologucznym. Wtedy on Ci da wszystkie skierowania. U mnie tak to zadziałało. Zapisz się państwowo do kliniki leczenia niepłodności. W Warszawie działa taka na karowej. Poproś lekarza o wypisanie że masz niepłodność wtórna. Powiedz że się staracie ponad rok i Ci wypisze

Od lekarza do którego chodziłam prywatnie otrzymałam skierowanie na hsg na karowa oczywiście na NFZ. Przed badaniem musiałam zrobić posiewy na grzyby i bakterie ważne miesiąc. W dniu spodziewanego badania zgłosiłam się na izbę przyjęć ok 7. Gdy czekałam na klasyfikacje zostałam poproszona wraz z inna dziewczyną do pokoju, w którym otrzymałyśmy wiadomość, ze oni robią tylko 2 hsg dziennie i nas nie przyjmą i musimy czekać kolejny miesiąc. Jakie było nasze zdziwienie, ja jestem z Warszawy, a ta dziewczyna długo jechała żeby ją tak olali... tak wyglada leczenie na karowej, wkurzylam się i zrobiłam prywatnie od ręki.
 
Do góry