Fasolka, Ewelinko...ja szczerze powiedziawszy nie dziwię się, że tak odczuwasz. Masz w domu kruszynkę, która tak wcześnie urodziłaś. Jak minie planowany termin wtedy będziesz niuni liczyć korygowany wiek. Może wtedy się uspokoisz, bo psychicznie w końcu byłaś nastawiona na ustalony termin.
Będziesz się bała bo to naturalne. Każdy dzień to walka, nawet dzieciaczków które urodziły się w terminie.
To się nazywa instynkt macierzyński. Każda z nas go przecież posiada, mniej czy bardziej okazały.
U Ciebie ten instynkt, jest niesamowicie duży.
Ale Łucja zwyciężyła, dałyście obie rady, teraz jesteście w trójkę w domu, mąż bardzo Cię wspiera i pomaga. Tylko się cieszyć trzeba. Wystarczy uśmiech by Ci było lżej na duszy, więc jak najczęściej patrz na malutką.
Każdego dnia po przebudzeniu dziękuj, losowi że obdarował Cię takim cudem jak Twoja córeczka. Odrzuć na bok troski i malutką przytul, wycałuj. Zobaczysz jaka ulga na Ciebie spłynie.
Masz strach bo jesteście od niedawna w domku, wszystko jest nowe dla Ciebie dla małej, dla tatusia, dla całej rodziny. Trzeba czasu by wszystko się unormowało, przetrwasz to. To tylko zwykłe załamanie przed strachem czy dasz radę. A ja wiem, że dasz. Dałaś radę jeździć z mężem co 2 dni ok 300 km do Łucji, dałaś radę będąc sama w domu, dałaś po prostu radę. Przetrwacie i wkrótce będziecie się malutką cieszyć jak urosła, jak ładnie je, uśmiecha się, bawi, guga, leży na brzuszku, nawet jakie ładne kupki robi.
Siła nie bierze się z tego co zrobisz raz, ale z tego jak codziennie walczycie o zdrówko małej, jak codziennie jesteście razem dla Łucji.
Mam nadzieję, że poklepałam Cię i wytuliłam chociaż internetowo :*