reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Czy pomożesz Iwonie nadal być mamą? Zrób, co możesz! Tu nie ma czasu, tu trzeba działać. Zobacz
reklama

Starania po straconej ciąży

Czesc dziewczyny jestem tu2 raz . Po raz kolejny stracilam ciaze w 8tyg . Lekarz kazał mi znalezc mądra stronkę o poronieniach nawykowych . Powiedział ze mój organizm nie dostarcza czegoś dla płodu .
dlatego plod ma problem z przetrwaniem ,ze traktuje je jak ciało obce . Czy któraś z was miała taki problem czy słyszała cos takiego ?? Dowiedziałam sie ze w takim wypadku po 2 poronieniach powodzenie na kolejna ciaze to tylko 60% :( . Tracę juz powoli nadzieje :(
 
reklama
Karolina- moja rada jest bardzo prosta- zmien lekarza. Co to za statystyki 60%? I jakie badanie on Ci zrobil zeby dac taka diagnoze? Popatrz na moje suwaczki. Mi lekarz puki n ie zrobil kompletu badań nie dawał żdanych "wyrokow". A i po nich byl ostrozny w formuowaniu wnioskow. Glowa do góry walcz, dwa poronienia to wielka strata, ogromna, ale żaden wyrok...
 
zgadzam się z madziorkiem w 100%...o tym samym pomyślałam jak tylko przeczytałam twój post... co to za lekarz? Z tego co piszesz to zrozumiałam, że on tak sobie po drugim poronieniu uznał to za nawykowe...a poza tym... co to za lekarz który karze Ci czytac o tym w internecie?????????? jeszcze szukać stronek!!!!!!!!!??????? szok po prostu... rozumiem jakby dał ci jakis dobry link... ale tak.... no nie wierzę! Normalnie lekarze zabraniają nam czytać "głupot" natomiast każą słuchać ich zaleceń...

Kochana idź do innego lekarza chociaż na konsultacje. Ja niestety Ci nie pomogę... ale są tu dziewczyny, które przeżywały podobne tragedie do twojej... może one coś podpowiedzą?

Trzymaj się! Mam nadzieję, że trafisz na dobrego diagnostę, który włączy jakieś leki po uprzednich badaniach i Twoja historia skończy się szybko i szczęśliwie.

...(*)(*)(*)(*) dle Twoich maleńkich aniołków...
 
Ostatnia edycja:
Karolina Ty dalej mieszkasz w UK? U jakiego lekarza byłaś? Jakiś polski Ci dał te zalecenia co do internetu czy tamtejszy? Udało Ci się zrobić w międzyczasie zestaw badań tak jak Ci radziły dziewczyny kilka miesięcy temu? Czasem powód może być bardzo błachy a czasem bardziej poważny ale nie można się poddawać. Ja też mieszkam na wyspach ~ w IE i gdybym nie trafiła na ginkę tę co mi zleciła badania i od razu trafiła w 10tkę to bym czekała do trzeciego poronienia tu w IE zanim zaczęli by mnie diagnozować. U mnie się okazało "jedynie" że to Hashimoto ale jak tu podawałam to jako wielkie prawdopodobieństwo mego poronienia to położna poddała to w wątpliość "może, ale niekoniecznie bo poronienia przy pierwszej ciąży się zdażają" owszem, ale jak się nie ma prawie tarczycy i hormonu wystarczającego dla siebie to jak miałam utrzymać jeszcze dziecko? Oni tu niestety mają selekcję naturalną więc musisz zadbać sama o siebie.

A ja właśnie zjadłam kilka tofifi i poprawiłam banoffee pie i mam taką dyskotekę w brzuchu że chyba już słodkiego nie tknę do końca ciąży. Auć:baffled::szok:
 
Witajcie
Dwa dni byłam nad jeziorkiem ale niestety jutro do pracy już czas wracać. @ się rozkręciła, chyba pierwsza taka normalna po zabiegu. Wizyta u gina umówiona na 18.08, no i będziemy działać w sierpniu także proszę o fluidki.
Nadrabiam czytanie ale odpisać nie mam siły Wszystkim wybaczcie!!!!
 
Witaj Karolinaa, współczuję kolejnej straty. Lekarz przynajmniej był szczery - nie ma pojęcia co dalej robić, pożegnaj się z nim i znajdż kogoś bardziej kompetentnego. Powinien Ci zlecić badania po drugim poronieniu, zasugerować nawet gdyby miały być odpłatnie, obok tych podstawowych jak toxo, cytomegalia, różyczka, TSH na pewno p/ciała w kierunku zespołu antyfosfolipidowego. Oznaczone powiny być do 6 tygodnia po poronieniu. U nas i tak prawie każda robiła odpłatnie, bo lekarze po drugim poronieniu nie za bardzo chcą czy też nie za bardzo mogą zlecać (w razie kontroli NFZ). A reszta? Jest cała długaśna lista, ja jeszcze bym zrobiła p/ciała p/plemnikowe i p/łożyskowe, p/jądrowe i kariotypy obojga.
A co dalej? Odczekać ze 2-3 cykle i działać. To forum nie pozwoli Ci tracić nadziei. Dołączają nowe dziewczyny , niestety, ale są kolejne ciąże, rodzą się dzieci. Wiele z nas jest nie po jednym a po dwóch, trzech a nawet więcej poronieniach i udaje się. To na pewno daje nadzieję. Ja- skończyłam 40 lat, czekam na pierwsze dziecko, które jeszcze jest w brzuszku i ma się dobrze, trzy straty w ciągu dwóch lat za mną, od drugiej ciąży na różnych zestawach leków i teraz się udało. Musisz trafić na dobrego lekarza, który Cię dalej pokieruje i który nie zostawi wszystkiego samej naturze, nie będzie bał się włączyć leków. Czasem przyczyny i tak nie udaje się znależć, jak np u mnie, a leki miałam włączone i jestem przekonana , że to one pomogły maluszkowi przetrwać pierwsze tygodnie.
Trzymaj się dzielnie, dasz radę. Nim się obejrzysz wskoczysz na listę staraczek.


Dziewczyny, a Wy chodzicie/chodziłyście do szkoły rodzenia?

Agawa jak na zwolnieniu, przedłużasz sobie?
 
malgonia ja chodziłam do szkoły rodzenia z Zuzią - jak dla mnie strata czasu totalna i pieniędzy (chociaż niewielkie bo 160zł za oboje - ja+mąż, ale zawsze...) ALE!!! U mnie w mieście nie było i do tej pory nie ma szkoły rodzenia z prawdziwego zdarzenia... może jak na taka trafisz to bedziesz zadowolona?? U mnie nt. porodu były jedne zajęcia z których nic nie wyniosłyśmy!!! pokazała masaż...czyli zaciśnięta pięść męża tocząca okregi po plecach w miejscu bólu...:szok: KOOOONIECC. Pokazała nam trzy rodzaje oddechu...jeden oddech zajął jej ok minuty!!!!! A później pokazywała obrazki jak rodzi się dziecko...:confused2: Jak dla mnie beznadzieja...na pozostałych zajęciach jakieś pierdoły, pielegnacja noworodka (w szpitalu położne dokładnie to samo pokazywały i mówiły), jakaś logopedka ...najelpsze były ostatnie zajęcia był młody lekarz neonatolog...przez pół godzinki jego "wykładu" dowiedzieliśmy się więcej niż przez całą szkołę rodzenia!...Prowadziły ją dwie babki...jedna przez trzy godziny opowiadała o tym co mozna by powiedzieć w 30min!!! seerio!! była taaaaaaak rozwleeekła monotonna i powtarzała się po kilkanaście razy...że chyba nie bardzo wiedziała o czym mówić.

Ale pojechałam...:sorry2:...no niestety ale taka jest prawda!

Oczywiście mam nadzieję, że moje doświadczenie było odosobnione i inne dziewczyny skorzystały se swoich szkół rodzenia... bo może faktycznie warto...:confused:

A co do oddychania i aktywności...to podczas porodu te wszystkie złote rady i tak mi się nie przydały...może jakby inaczej nam przekazały tą wiedzę to byłoby inaczej...a tak działałam instynktownie :happy2:
 
Cześć Laseczki!

Witam nową koleżankę, dziewczyny dobrze radzą - zmień lekarza i do dzieła, nie poddajemy sie. &&&&&&&&&&

rurka - ales poleciala po tej szkole rodzenia. Większość dziewczyn jak sie czyta to raczej poleca szkole rodzenia. Szczególnie jak to jest pierwsze dziecko. Ja tam będę chodzić na pewni, bo uważam, ze zawsze mozna sie czegoś nowego dowiedzieć, a nóż widelec sie potem przyda.

Byłam wczoraj pobrać krew na test PAPPA, na USG genetyczne jestem umówiona na 22 sierpnia. Moze jakos dotrwam:)) poza tym moja mama przyjechała, jutro jedziemy na kilka dni w góry.

Caluje Was wszystkie.
 
reklama
carolllina ślicznie wyglądasz!

ewik dzieki za dobre słowo ale to chyba nie jest mój rok...

Madziorrek chyba w kazej rodzinie jest ktos taki że aż szkoda gadac... a to że miewasz wyrzuty sumienia to świadczy wyłacznie o tym że Ty jestes dobrą osobą :) musisz się na niego uodpornić... niestety

malgonia ja chodziłam do szkoły rodzenia i było fantastycznie - mieliśmy zajecia praktyczne z przewijania i kąpania, spotkania z pediatrą, rehabilitantką, dietetykiem, zwiedzaliśmy porodówkę... może popytaj znajomych jak to u Was wygląda....

Agawa bawcie się dobrze :)

W piątek moja beta wyniosła 0,1 stąd mój wpis... W sobote rozbolał mnie brzuch i zaczełam plamić. W niedzielę trochę się @ rozkręciła a wczoraj znikła... czyli trwała 1 dzień i 2 lekkiego plamienia. Nie wiem co mam o tym myśleć... Tzn. juz sobie wyobraziłam najgorsze. Zadzwoniłam do ginka i mam dziś wieczorem wizytę (ktos zrezygnował i mi się trafiło). Trzymajcie za mnie kciuki bo sie boję.

Do tego umówiłam sie do ortopedy bo kolano wciąz boli i chyba powinnam zrobic kontrole tej śledziony... mam wrażenie że sie rozpadam. Co jeszcze mnie w tym roku dopadnie? I skąd ja mam miec siły?

Sorki że tak o sobie i tak pesymistycznie ale nawet nie mam z kim pogadać.
 
Do góry