Troszkę się jednak przejmuję, bo mimo wszystko nie chcę "jakiejś" pracy, ale póki co mój M nie zarobi sam na wszystkie nasze wydatki... a narazie podwyżka mu się nie szykuje ;-) więc muszę i to mieć na uwadze...Ty się pracą i firmą wogóle nie przejmuj. Zawsze jakąś pracę znajdziesz, a jak tej nie lubisz i nie musisz pracować, to po co masz się męczyć... albo inaczej, jak zajdziesz w ciążę to od razu na zwolnienie, a potem to wszystko jakoś się ułoży, bo przeciez musi się jakoś ułożyć!!!
A koleżanka się nie przejmuj, niedługo to tobie inni będą zazdrościć![]()
Pocieszam się, że okres zwolnienia + urlopu macierzyńskiego to jednak trochę czasu, może zdążymy wygrać w totka

Nie dziękuję, żeby nie zapeszyćMam nadzieje, że uda Ci się spełnić Twoje plany ;-);-)
Trzymam kciuki;-);-)

Ja już mam priorytetyPracą się nie przejmuj - jak się uda zajść szybko w ciążę, to pójdziesz na L4 z koleżanką a po porodzie to sama zobaczysz, że się priorytety zmienią![]()


Katarzynko, przykro mi z powodu Twojej sytuacji i tego, na jakiego chłopa trafiłaś; życzę Ci z całego serca, żeby wszystko się ułożyło - ale raczej bez niego, po tym, co piszesz, to w cudowną odmianę nie wierzę i lepiej abyś spotkała kogoś o niebo lepszegoJego to nie rusza że to ważne dla dziecka....

Faceci sa jak duze dzieci - niestety to okreslenie sie sprawdza. Sa nieodpowiedzialni i egoistyczni. Nic tego nie zmieni. Chyba dlatego nam kobietom jest z nimi ciezko, bo my staramy sie robic wszystko porzadnie, znamy wage ODPOWIEDZIALNOSCI, wiemy, ze nie mozna sobie pozwolic na totalna beztroske... Czasem chcialabym byc facetem i miec to wszystko gleboko w d, chlac alkohol, balowac i niczym sie nie przejmowac![]()
KASIULEC podpisuję się rękami i nogamisą też bardzo odpowiedzialni faceci.

No właśnie wczoraj odpuściłam nadrabianie bo mój M wcześniej wrócił i wolałam się nim zająć, bo w nocy musiał wyjechać i chciałam z nim posiedzieć. Ale już wrócił i właśnie trochę odsypia, to nadrabiam terazWolfheart, gdzie Ty byłaś jak Cie nie było????:-) Chyba nadal nadrabiasz bo się nie pojawiłas jeszcze. Sytuacją w pracy się nie przejmuj. Zawsze jest jakies rozwiązanie:-)

A myślałam, że tylko ja mam takiego ewenementa :-)No i niestety muszę Cię zmartwić- mój M jest inny:-)
Nie mam mu nic do zarzucenia. Jak chce się napić piwka to mnie pyta o zdanie.
Chodzi ze mną na wszystkie badania i to te zwykłe z krwi i na usg. Bierze wolne w pracy jak musi z tej okazji. Nie wyjeżdża na imprezy firmowe, które są wielką popijawą, bo twierdzi,że woli byc z nami. Jesli gdzieś musi już wyjechac zawsze najpierw karze mi ściągnąć kogoś np. siostrę żebym nie była sama w domu.
Po pracy on się zajmuje dzieckiem, ja sobie odpoczywam.
Na początku ciąży urywał się z pracy żebym ja mogła się położyć spać...Mogłabym tak długo wymieniać....Taki super okaz mi się trafił.
Olu, nie odbieraj tego źle, ale mi się robi trochę przykro jak czytam to, co piszesz o swoim M. Nie chciałabym Was oceniać, Waszych relacji, ale gdyby u mnie tak było, gdyby mój M tak się zachowywał, dostałby ode mnie ogromnego kopniaka (w przenośni) i nakaz zastanowienia się nad sobą, nad tym jak podchodzi do naszego związku, ja nie mogłabym tkwić w tym w takim stanie... poczucia nieszczęśliwości... bo tak to odbieram... jeśli nie starałby się nad tym popracować - rozważałabym życie bez niego...
Z nieukrywana przyjemnosci przeczytalam Twoj wpis.... I jakos przykro mi sie zrobilo, ze moj M nie byl ze mna na zadnym usg jak mialam monitoringi cyklu (tzn nigdy nie wchodzil, pod drzwiami siedzial ze dwa razy) i na zadnym pobraniu (tez pod drzwiami siedzial z raz czy dwa) - a tak to sama wszedzie jezdzilam i nigdy by mu nie przyszlo do glowy zeby sie zerwac z pracy zeby ze mna pojechac... Najgorzej bylo jak jezdzilam do lekarza w publicznej przychodni i musialam o 6:50 wychodzic z domu zeby byc w miare wczesnie i ustawic sie w kolejce do rejestracji a pozniej do gabinetu - NIGDY zada nie ruszyl zeby mi towarzyszyc tylko spal do 8, a pozniej jechal do pracy!!! Plakac mi sie chce :-(
Nie można nawet w imię miłości do drugiej osoby rezygnować ze swoich potrzeb, emocjonalnych i materialnych, bo w ten sposób nie osiągnie się szczęścia! a jeśli druga osoba nie dba o nasze dobre samopoczucie, ale myśli tylko o sobie, no to ja bardzo przepraszam, ale coś tu jest nie tak...
Loree a może my mamy tego samego faceta?JA PROTESTUJĘ!!! Ja się nie zgadzam!!!
A co on nie słyszał,ze sex jest dla dwojga? Chyba każda z nas miałaby problem z nawilzeniem bez gry wstępnej?
U mnie gra wstępna trwa czasem 15 minut, czasem pół godziny i dłużej. Zalezy od potrzeb. Dopóki nie jestem gotowa to nie ma szans na bzykanie- sorry.
My używamy różnych gadżetów i bawimy się sexem a nie skupiamy się tylko na tym,że M musi sobie włożyć. Jak ma takie potrzeby to niech sobie w kaloryfer wsadzi.
My oboje zawsze mamy orgazm. Jeśli nie w trakcie sexu to potem jakoś dokańczamy po....

Jestem w szoku...NIGDY mnie porzadnie nie wypiescil... nie no dobra, moze raz czy dwa... Ale zeby 15 minut??On sie kolo mnie uwali, poglaszcze pare razy po glowie i zadowolony...
![]()
Ahh! jednak nie jest taki zły ;-)M do mnie zadzwonil... wlasnie mu pobrali krew![]()
Właśnie ostrzę siekieręTak swoja droga to mysle, ze dziewczynki, ktore przyjda na forum pozniej, zamorduja nas za te 16 stron![]()


Ja też musiałam kiedyś o paru sprawach powiedzieć (wykrzyczeć, wypłakać - wszystko jedno). M wziął to sobie do serca i też w tych kwestiach jest już ok.Jak tak Ciebie czytam, to jak bym siebie widziała sprzed paru miesięcy, ale z czasem zaczęło to rzutować na nasz związek, zaczęło sie sypać.
Dopiero jak zaczęłam z siebie wyrzucać (dotyczyło to innych tematów) to się poprawiło i jest miodzio.
Faktycznie czasem facetem trzeba potrząsnąć, żeby coś zrozumiał, ale najważniejsze jest to - że zrozumie
