Kochane, mam nadzieję, że uda mi się skończyć zanim zawiecha znowu dopadnie. Dopiero z zebrania wspólnoty wróciłam.
Lekarz przyjął mnie od razu jak poszłam. Nie wiem czemu on mnie tak lubi... może dlatego, że trafiłam do niego z ciężką chorobą w bardzo złym stanie... w windzie go spotkałam i szłam z nim do gabinetu i mimo że miał pacjentki na korytarzu to wziął mnie od razu do gabinetu, mimo, że do mojej wizyty było jeszcze półtorej godziny:-) wiem, że to nie fair wobec nich... no ale ja się wcale nie domagałam...
Więc powiedział, że usg ok, że endometrium trochę cienkie ale że zajmiemy się tym jak mi się troszkę cykle uregulują. Zrobił cytologię. Wyniki dopiero za 4 tygodnie, co do bólu to powiedziałam mu, że w czwartek po tym badaniu cierpiałam nieziemsko a on zaczął się śmiać, ze nie powinno tak być chyba że jakąś wielką sondę mi wsadzali

Powiedziałam mu, że w takim razie może po przeprowadzce, dźwiganiu ogromnych ciężarów itp a on, pokiwał głową... powiedział, że to możliwe i że jak przyjdę do niego za miesiąc i dalej będzie bolało to będziemy się zastanawiać... chociaż skoro na usg jest wszystko w porządku to on nie ma pomysłu co to może być... powiedział, że jest na moje bóle jeden sposób... ciąża.
A jak mnie pani pielęgniarka zapytała wypełniając papierki czy rodziłam, on powiedział "nie, JESZCZE nie... ale niedługo będzie"
