reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

reklama

Strach przed porodem, depresja

Pola2212

Aktywna w BB
Dołączył(a)
27 Maj 2021
Postów
94
Pewnie nie byłam/nie jestem sama z takimi przemyśleniami. Osobiście leczę się, a raczej leczyłam (chorobę dwubiegunową + depresja lękowa) bo na rzecz ciąży zrezygnowałam z leków, co było z perspektywy czasu ogromnym błędem, chociaż zależało mi na tym by brać jak najmniej lekarstw, dzidziuś miał podejrzenie hipotrofii, a ja przy lekach miałam słabszy apetyt. Całą ciąże przeszłam dość ciężko, zagrożenie przedwczesnym porodem, ale też moje problemy zdrowotne, nocne wyjazdy do szpitala, ciągły strach o siebie i dziecko, w zasadzie jestem uwięziona w czterech ścianach od kilku miesięcy i bardzo pogorszyło to mój stan psychiczny, nie widzę nic więcej jak pokój/lekarz/szpital. Obecnie skończyłam 37 tydzień, czasu do końca zostało niewiele i do pewnego momentu byłam, że sobie poradzę, ale jednak jak zwykle mój lęk jest ponad to, ponad sytuacje, której nie znam, w której nie wiem czego mam się spodziewać, bo to mój pierwszy poród. Wiem, że wiele kobiet ma obawy, ale to już nie jest zwyczajny strach, a codzienna panika i nie poznaję samej siebie, jest mi zwyczajnie przykro, że to tak rzutuje na wszystko, na dziecko. W życiu codziennym, przed ciążą, byłam również osobą często chorującą, od dziecka miałam częste wizyty w szpitalu, w ciąży wiele dolegliwości przybrało na sile, fizycznie czuję się fatalnie, mam spore problemy z przejściem kilka kroków do łazienki i chyba to mnie lekko mówiąc „przerosło” ponieważ moje lęki każdą już dolegliwość biorą jako wypadek śmiertelny i chociaż świetnie sobie zdaje z tego sprawę to nie umiem nic z tym zrobić. Nie chciałabym nigdy w życiu tak myśleć i czuć, ale razem z ciążą przyszło mi tyle złego, ważne znajomości się zupełnie zatraciły, bo wcześniej byłam osobą, z którą można było wyjść, a odkąd leżę sama w pokoju i jestem w ciąży to nikt nie wyraził chęci, żeby mnie odwiedzić, chociaż rodzina wie jak obecnie ciężko mi psychicznie i jak ważna byłaby dla mnie rozmowa z drugim człowiekiem, ale momentami słyszę też, że inni jakoś sobie dają radę. Mam wrażenie, że wszyscy czekają tylko na dziecko, a nikt nie widzi w tym mnie i jak ważne jest to, że dla dziecka i ja muszę być w pełni sił psychicznie, mieć siłę aby urodzić. Codziennie budzi mnie płacz, ataki paniki, duszności, przez 2 tygodnie wypłakałam tyle, ile w całym swoim życiu i dalej ogromnie boli mnie serce, że odbija się to na moim dziecku. Przeraża mnie fakt, że nie wiem kiedy poród się zacznie, w jaki sposób, czy będzie z nami wszystko w porządku, jak sobie poradzę z porodem w obecnym stanie psychicznym, z dnia na dzień jest coraz gorzej, w głowie okropne scenariusze, które staram się od siebie odsuwać, a mimo to wraca. Dziś wiem, że z moimi problemami, nie nadaję się do tego, że jest to zbyt duże wyzwanie i szczerze podziwiam kobiety, które posiadają więcej dzieci, bo również zawsze myślałam nad nieco większą rodziną, ale nie podołałabym temu po raz kolejny. Wiem, że do porodu i tak będzie musiało dojść i tylko marzę o tym by mieć to już za sobą, napisać, że niepotrzebnie się bałam, że wszystko jest dobrze, nie chcę już czuć niepokoju, tak bardzo tęsknię za normalnością :( Dziękuję jeśli ktokolwiek przeczytał do końca.
 
reklama
Leczylas sie, nie masz kontaktu z psychologiem, psychiatra? Napewno bardzo potrzebujesz pomocy. Dobrze, ze zdajesz sobie z tego sprawe , Twoje obawy nie sa jakies wyssane z palca , kazda je ma , ok, ale Ty wyraznie sobie z nimi nie radzisz. Oczywiscie, musisz zadbac o siebie takze dla dobra dziecka.
Koniecznie szukaj specjalisty.
 
Leczylas sie, nie masz kontaktu z psychologiem, psychiatra? Napewno bardzo potrzebujesz pomocy. Dobrze, ze zdajesz sobie z tego sprawe , Twoje obawy nie sa jakies wyssane z palca , kazda je ma , ok, ale Ty wyraznie sobie z nimi nie radzisz. Oczywiscie, musisz zadbac o siebie takze dla dobra dziecka.
Koniecznie szukaj specjalisty.
Tak, dziś rozmawiałam z lekarzem przez telefon. Wie, że jestem w bardzo złym stanie, powiedział też, żebym zastanowiła się nad tym czy jestem w stanie urodzić naturalnie, czy nie lepiej będzie w tym wypadku zakończyć ciąży cesarką, być może z tyłu głowy byłoby może w jakiś sposób lżej, że przebiegłoby to szybciej, ale wiem, że to operacja, niełatwa, a chcę dobrze dla siebie i dziecka przede wszystkim. Powiedziałam o tym osobom w rodzinie, ale spotkałam się z niemiłymi komentarzami, przez co bardzo dziś płakałam i poczułam jeszcze bardziej brak zrozumienia i bezsilność, bo nie powiedziałam, że decyduje się ostatecznie na takie rozwiązanie, że w ogóle się na nie decyduje tylko powtórzyłam słowa lekarza, a mam wrażenie, że zostałam potraktowana jak najgorsza i jestem kompletnie ze wszystkim w kropce.
 
Mysl o sobie i dziecku, konsultuj to z lekarzem i razem podejmijcie decyzje. Rodzina czasem nie ogarnia ... A ojciec dziecka? Jak Z nim sie dogadujesz?
 
Mysl o sobie i dziecku, konsultuj to z lekarzem i razem podejmijcie decyzje. Rodzina czasem nie ogarnia ... A ojciec dziecka? Jak Z nim sie dogadujesz?
Dogadujemy się dobrze, ale wiem, że go też przerasta ta sytuacja i nie radzi sobie z tym, że z mojej strony to tak wygląda, nie potrafi mi pomóc. Dla nas obojgu to jest pierwsza taka styczność z ciążą i tym tematem, ale mam wrażenie, że czasem za bardzo słucha innych, ,,bo w pracy ktoś powiedział, że jego żona rodziła 5 razy i dla niej to nic takiego”. Często źle dobiera słowa i sprawia mi to przykrość, poniekąd również uważa, że skoro wszyscy sobie dają radę, to i ja też dam, bo wszyscy wokół rodzą, nikomu nic się nie dzieje i moje obawy są niepotrzebne.
 
Dasz radę , popatrz niedługo urodzisz , spójrz jak daleko zaszlas więc jesteś silna i taka pozostań . Nie myśl o tym co będzie , bo to nic nie zmieni . Ja też się bałam wielu rzeczy a jak przyszło co do czego to nie było się czego obawiać . To że będziesz myślała o tym non stop jaki będzie poród , czy będzie ciężki czy dasz radę zmieni coś ? Nic nie zmieni , co ma być to będzie . A może po porodzie będzie tak że pomyślisz Boże po co ja się tak martwiłam i na co mi to było , przecież nie było tak źle 🙂 i będziesz tuliła swoje maleństwo do siebie . Poza tym rozmawiaj ze swoim psychologiem najczęściej jak się da . Rodzina może nie rozumieć tego co czujesz a psycholog ma większe doświadczenie z takimi przypadkami. Pamiętaj myśl pozytywnie , myśl : "będę silna dla swojego dziecka " 🙂
 
A ja na Twoim miejscu poważnie rozważyłabym CC. Sama nie miałam wskazań do CC, rodziłam naturalnie- mam bardzo niski próg bólu i ogólnie pobyt w szpitalu sam w sobie już mnie bardzo stresował (przy okazji porodu po raz pierwszy w życiu byłam w szpitalu).
Oczywiście, zdarzają się kobiety wprost stworzone do rodzenia dzieci, ale w moim przypadku tak nie było. Sam wysiłek w czasie porodu był dla mnie tak duży że później zemdlałam. Urodziłam tylko dlatego że był ze mną mąż i położna była bardzo pomocna. Ale miałam taki moment że już serio nie dam rady, chciałam żeby wyjęli synka bez tych męczarni. Do dziś jak o tym myślę to radość z narodzin dziecka przysłania sam poród. Po połogu rozmawiałam jeszcze z lekarzami i mówili że strach przed porodem (chciałabym drugie dziecko, ale nie wyobrażam sobie drugiego porodu sn) jest jak najbardziej wskazaniem do cięcia, bo może tak sparaliżować że kobieta się zablokuje.

Przegadaj jeszcze ten temat z Twoim lekarzem, ale pamiętaj że niezależnie czy zdecydujesz się na sn czy CC będziesz najlepszą mama dla swojego dziecka :) sam sposób porodu nie ma tu żadnego znaczenia :)
 
Tak, dziś rozmawiałam z lekarzem przez telefon. Wie, że jestem w bardzo złym stanie, powiedział też, żebym zastanowiła się nad tym czy jestem w stanie urodzić naturalnie, czy nie lepiej będzie w tym wypadku zakończyć ciąży cesarką, być może z tyłu głowy byłoby może w jakiś sposób lżej, że przebiegłoby to szybciej, ale wiem, że to operacja, niełatwa, a chcę dobrze dla siebie i dziecka przede wszystkim. Powiedziałam o tym osobom w rodzinie, ale spotkałam się z niemiłymi komentarzami, przez co bardzo dziś płakałam i poczułam jeszcze bardziej brak zrozumienia i bezsilność, bo nie powiedziałam, że decyduje się ostatecznie na takie rozwiązanie, że w ogóle się na nie decyduje tylko powtórzyłam słowa lekarza, a mam wrażenie, że zostałam potraktowana jak najgorsza i jestem kompletnie ze wszystkim w kropce.

Rozważ uważnie słowa lekarza. Możesz nawet otwarcie porozmawiać o porodzie z ginekologiem. Tak jak pisała przedmowczyni, jeśli twój stan umysłu miałby stwarzać większe zagrożenie podczas porodu to CC nie musi tu być złym rozwiązaniem. Jeśli się obawiasz, to w szpitalu są psychologowie. Możecie przed porodem usiąść we troje, i przegadać formę rozwiązania ciąży tak, by wybrać opcję najlepsza dla ciebie i maluszka. Troszczysz się o dziecko, mimo, że cała ciąża, była dla ciebie trudna. Słychać to w twoich wypowiedziach. To piękne, że ta brzydka choroba nie zniszczyła w tobie wrażliwości. Rodząc CC nie będziesz gorsza matka. Wybierasz to, co jest dla was bezpieczne, a to jest najważniejsze.
 
A ja na Twoim miejscu poważnie rozważyłabym CC. Sama nie miałam wskazań do CC, rodziłam naturalnie- mam bardzo niski próg bólu i ogólnie pobyt w szpitalu sam w sobie już mnie bardzo stresował (przy okazji porodu po raz pierwszy w życiu byłam w szpitalu).
Oczywiście, zdarzają się kobiety wprost stworzone do rodzenia dzieci, ale w moim przypadku tak nie było. Sam wysiłek w czasie porodu był dla mnie tak duży że później zemdlałam. Urodziłam tylko dlatego że był ze mną mąż i położna była bardzo pomocna. Ale miałam taki moment że już serio nie dam rady, chciałam żeby wyjęli synka bez tych męczarni. Do dziś jak o tym myślę to radość z narodzin dziecka przysłania sam poród. Po połogu rozmawiałam jeszcze z lekarzami i mówili że strach przed porodem (chciałabym drugie dziecko, ale nie wyobrażam sobie drugiego porodu sn) jest jak najbardziej wskazaniem do cięcia, bo może tak sparaliżować że kobieta się zablokuje.

Przegadaj jeszcze ten temat z Twoim lekarzem, ale pamiętaj że niezależnie czy zdecydujesz się na sn czy CC będziesz najlepszą mama dla swojego dziecka :) sam sposób porodu nie ma tu żadnego znaczenia :)
Dziękuję za zrozumienie. Dla mnie to na pewno ostatnia ciąża, wyobrażałam sobie to inaczej, może dlatego, że „z boku” wszystko wygląda tak pięknie, a takim nie jest. Od początku mnóstwo dolegliwości, jakby książkowa ciąża, mdłości, anemia, później poważniejsze problemy zdrowotne, ale najbardziej chyba przybiło mnie leżenie w łóżku i brak kontaktu ze światem odkąd tylko dostałam nakaz leżenia, musiałam zrezygnować z pracy, jak i wiele innych czynności, a jestem osobą bardzo aktywną, w domu i poza, tu nagle zostałam sama ze sobą. Wiem, że nie jestem jedyna i wiele kobiet przechodzi to w podobny sposób, radzi sobie mniej lub bardziej, tu niestety mam spore problemy z psychiką i to jest w zasadzie ich zapalnik. Dużo złego stało się przez cały ten czas, ciągły stres i zmartwienia, a jeszcze przede mną poród, chociaż jestem już tak bardzo wykończona... :( nikt bliski mnie nie rozumie i nie widzi jak jest mi ciężko, każdy patrzy z oddali i czeka na rozwój wydarzeń, jakbym była aktualnie tylko po to by urodzić dziecko. Chciałabym mieć pewność, że to jak się czuję obecnie, pozwoli mi mieć tyle siły w sobie, żeby urodzić naturalnie, przejść przez to, ale nie mam, bo sama ciąża mi dużo zabrała.
 
reklama
Rozważ uważnie słowa lekarza. Możesz nawet otwarcie porozmawiać o porodzie z ginekologiem. Tak jak pisała przedmowczyni, jeśli twój stan umysłu miałby stwarzać większe zagrożenie podczas porodu to CC nie musi tu być złym rozwiązaniem. Jeśli się obawiasz, to w szpitalu są psychologowie. Możecie przed porodem usiąść we troje, i przegadać formę rozwiązania ciąży tak, by wybrać opcję najlepsza dla ciebie i maluszka. Troszczysz się o dziecko, mimo, że cała ciąża, była dla ciebie trudna. Słychać to w twoich wypowiedziach. To piękne, że ta brzydka choroba nie zniszczyła w tobie wrażliwości. Rodząc CC nie będziesz gorsza matka. Wybierasz to, co jest dla was bezpieczne, a to jest najważniejsze.
Niestety mój ginekolog, który prowadzi ciąże jest absolutnie na nie, bo uważa, że najpierw trzeba spróbować, a w ostateczności jeśli się nie uda to zakończy się cesarką. Boję się tego, że nie wiem ile mój poród tak naprawdę może trwać, czy dwie godziny czy dwadzieścia i ledwo żywa po tym czasie usłyszeć, że i tak trzeba wykonać cięcie, bo nie ma postępu, że przez to, gdyby mnie zblokowało coś się może stać dziecku. Na początku ciąży byłam tak dobrze nastawiona i myślałam, że uda mi się to zachować, może jakby wiele przykrych rzeczy dotąd nie miało miejsca to dalej by tak było. Mogłabym próbować w inny sposób, prywatnie, ale do tego trzeba dwojga, wsparcia, a nikt nie popiera tego wyboru, bo dalej jestem porównywana do innych, bo inni sobie dali radę, a ja wymyślam. Przecież nie chciałam usłyszeć, że to dobry pomysł, chciałam wybrać coś, co będzie najlepsze dla nas w tej chwili. Zawiodłam się, że w tym wszystkim jestem tak nieistotna, a po nagle każdy będzie chciał widzieć dziecko i moje cierpienie nie będzie już miało znaczenia, bo widząc mnie na ziemi zapłakaną, potrafią zamknąć drzwi, nie chce się nikomu już tego słuchać. Mam w sobie dosłownie resztki sił i mam nadzieję, że to wystarczy by pomóc dziecku przyjść na świat... :(
 
Do góry