Kubusiowa tylko Wy żyjecie w bardziej cywilizowanym świecie pod względem szczepień i ogólnie cała Skandynawia przedstawiania jest jako wzór pod względem opieki zdrowotnej i niskiej zachorowalności społeczeństwa. U was szczepienia skojarzone są refundowane, dobrowolne i nie odbywają się od 1 doby życia. Wszystko jest rozsądniej poukładane. A Polska to Polska... Nie wnikałam nigdy szczegółowo w skład szczepionek, ale śmiem przypuszczać, że odbiega od standardów norweskich, zarówno wersja refundowana jak i skojarzona- jeśli producent sprzedający szczepionkę zarabia na niej przypuśćmy 300 zł za dawkę, a może wyprodukować ją za 100 zł ze składników wysokiej jakości lub za 50 zł ze składników słabszej jakości, to w PL wybierze wiadomo którą opcję
.
Ja nie jestem za tym, żeby się przepychać między wyższością skojarzonych nad darmowymi, żeby móc ocenić ich wpływ na rozwój dziecka i ryzyko wystąpienia odczynów trzeba byłoby sklonować dziecko i jedno zaszczepić jednymi, a drugie drugimi
Bardziej boli mnie to, że jesteśmy zmuszani do wykonywania szczepień w narzuconym terminie i na narzucone choroby. Słynne MMR dla przykładu (odra, świnka, różyczka) - ok. jestem za szczepieniem na odrę, ale dwie pozostałe wydają mi się na tyle błahe, że wolałabym "narazić" na nie swoje dziecko, niż dać je wmieszać w jedną strzykawkę podwyższając jej potencjalną szkodliwość.
Ostatnio robiłam wywiad w swojej przychodni rodzinnej jakie mają podejście do rodziców, którzy chcą odwlec terminy szczepień wzorując się na krajach cywilizowanych, czyli od 3-4 miesiąca życia dopiero, to usłyszałam tylko paplaninę z której wyłuskałam "kara", "sanepid", "sąd", "wezwanie", "głupia moda" i ot co