reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Czy pomożesz Iwonie nadal być mamą? Zrób, co możesz! Tu nie ma czasu, tu trzeba działać. Zobacz
reklama

Szczepienie w ciąży! Dylemat

Ale przecież lekarze mówią ze przeciwciała spadają dosyć szybko i nie ma to większego znaczenia. Wytwarza się odpowiedź komórkowa i ta ma za zadanie pobudzić organizm do szybkiej produkcji w razie kontaktu z wirusem.po co zatem badać?
To jest zlepek półprawd, przekręceń i niedomówień. Czyli klasyczna dezinformacja.

Ponawiam pytanie - masz jakieś wykształcenie, które pozwala tworzyć takie teorie albo weryfikować jakoś łańcuszki, które dostajesz? Jesteś immunologiem, że stwierdzasz, że badanie przeciwciał nie ma sensu? Farmakologiem? Biologiem?
 
reklama
Ja jestem ozdrowiencem majowym i dodatkowo zaszczepiłam się, będę sprawdzać jak długo będę miała przeciwciała. Każdy organizm wytwarza inną ilość przeciwciał, jest to indywidualna sprawa i ciężko określić na jak dlugo każdy ozdrowieniec będzie miał odporność.
Partner mojej siostry tez ozdrowienie z grudnia i tez sie zaszczepił. Moja córka ma koleżankę i jej mama w kwietniu przechodziła. Była miesiąc w domu . Jest na lekach psychotropowych teraz. Ma ataki paniki tak ja przebyty COVID
U Nas Daja 6 MC. Tzn na ten czas masz certyfikat, w wielu przypadkach mowia tez, ze ozdrowiencowi wystarczy 1 dawka ale chyba to faktycznie dosc indywidualna kwestia.
Niedawno mielismy pania, ktora jako ozdrowieniec chciala poczekac ze szczepieniem do wrzesnia , niestety zlapala w sierpniu i zmarla.
Ale z tego co zrozumialam, to u niej bylo dluzej niz 6 miesiecy .
Tez słyszałam, ze 6 miesięcy. Osoby , które nie chcą sie szczepić wyśmiewają tych którzy sie zaszczepili , ze następne dawki 2 razy w roku zalecają. Pomijając fakt , ze osoby zaszczepione liczyły sie z takim stwierdzeniem. Wiec jak to jest ozdrowieniec posiada przeciwciała na pol roku wiec teoretycznie musiałby celowo sie zarażać aby utrzymać odpornosc na rok. Te same osoby wyśmiewają sie , ze 2 dawki w ciągu roku. Wiec ozdtowieniec 2 razy w roku musi sie zarażać celowo , a szczepiony 2 razy w roku mieć dawki wiec?
 
Wiesz, ja nigdy nie slyszalam, ze szczepieniem sie uodpornie Raz na cale zycie, owszem slyszalam, ze nawet szczepiac sie, sa minimalne szanse, ze nie bede miala przeciwcial. Dlatego nie bylam zdziwiona ewentualna 3 dawka , ktora wciaz nie sa pewni czy potrzebowac beda wszyscy czy tylko ci z oslabionym ukladem imunologicznym.
Rozumiem lek przed szczepieniem, ja drze przed kazdym , tak samo Jak podaje leki ... Za kazdym razem jest ryzyko, ze nie zadziala czy ,ze moga wystapic skutki uboczne. Jestem panikara POD tym wzgledem i staram sie mozliwie unikac. Ale Jak mam przed soba ryzyko choroby , ktora Ok ,mozna przejsc lekko ...albo cholernie ciezko z powiklaniami a nawet smiercia to ... Te 80 procent ochrony przed zakazeniem i 90( uogolniajac) przed ciezkim przejsciem i smiercia do mnie przemawiaja. Jednak ciezkie powiklania poszczepienne sa duuuuzo rzadsze.
Ktos nie chce sie szczepic? Ok , moge zrozumiec strach, trudniej mi zaakceptowac argumenty o nieplodnosci, kontroli, czipach, spisku , itp. Ostatnio gdzie ktos napisze , ze ktos umarl , zaraz komentarze , ze napewno przez szczepienia.
Mysle, ze kazdy powinien poczytac , posluchac specjalistow i podjac decyzje. Problem chyba w tym, kto dla kogo jest specjalista.
Wiecie, tak sobie kiedys pomyslalam, ze nigdy sie prawdy o skutecznosci szczepienia nie dowiemy. Skoro lekarze handluja lewymi zaswiadczeniami o szczepieniu. Przeciez to podobno na ogromna skale jest. A ci , ktorzy z falszywym zaswiadczeniami sie rozchoruja beda wliczani do tych , ktorych szczepienia nie ochronily.
 
Wiesz, ja nigdy nie slyszalam, ze szczepieniem sie uodpornie Raz na cale zycie, owszem slyszalam, ze nawet szczepiac sie, sa minimalne szanse, ze nie bede miala przeciwcial. Dlatego nie bylam zdziwiona ewentualna 3 dawka , ktora wciaz nie sa pewni czy potrzebowac beda wszyscy czy tylko ci z oslabionym ukladem imunologicznym.
Rozumiem lek przed szczepieniem, ja drze przed kazdym , tak samo Jak podaje leki ... Za kazdym razem jest ryzyko, ze nie zadziala czy ,ze moga wystapic skutki uboczne. Jestem panikara POD tym wzgledem i staram sie mozliwie unikac. Ale Jak mam przed soba ryzyko choroby , ktora Ok ,mozna przejsc lekko ...albo cholernie ciezko z powiklaniami a nawet smiercia to ... Te 80 procent ochrony przed zakazeniem i 90( uogolniajac) przed ciezkim przejsciem i smiercia do mnie przemawiaja. Jednak ciezkie powiklania poszczepienne sa duuuuzo rzadsze.
Ktos nie chce sie szczepic? Ok , moge zrozumiec strach, trudniej mi zaakceptowac argumenty o nieplodnosci, kontroli, czipach, spisku , itp. Ostatnio gdzie ktos napisze , ze ktos umarl , zaraz komentarze , ze napewno przez szczepienia.
Mysle, ze kazdy powinien poczytac , posluchac specjalistow i podjac decyzje. Problem chyba w tym, kto dla kogo jest specjalista.
Wiecie, tak sobie kiedys pomyslalam, ze nigdy sie prawdy o skutecznosci szczepienia nie dowiemy. Skoro lekarze handluja lewymi zaswiadczeniami o szczepieniu. Przeciez to podobno na ogromna skale jest. A ci , ktorzy z falszywym zaswiadczeniami sie rozchoruja beda wliczani do tych , ktorych szczepienia nie ochronily.
Zle mnie zrozumiałaś ja jestem za szczepieniem . Ale niech osoby które z nas drwią wytłumaczą zależność ozdrowieniec na pol roku , a 3 dawki zaszczepionych ?
 
Ja odnoszę wrażenie, czytając posty z grupy Facebooku dotyczące, dotyczące odczynów poszczepiennych, że wiele osób łączy dosłownie wszystko ze szczepionką. I od razu robią różne badania profilaktyczne.
Co z tych wypowiedzi wywnioskowałam?
Jakaś osoba pisze, np. że nie może spać, inna że ma koszmary senne. I takie tam. Sorry ale to nie są odczyny poszczepienne. Raczej ich lęk.
Co do badań profilaktycznych. Może warto zauważyć, że jak ktoś w końcu po wielu latach idzie się przebadać i coś wychodzi, to nie po szczepieniu, a przez to, że w końcu poszedł się przebadać. To dobrze, że ta osoba w końcu poszła, bo jest teraz leczona, a tak czekałaby jeszcze i byłoby za późno.
Łączenie wszystkiego ze szczepionką jest lękiem.
Pewien znajomy lekarz z którym rozmawiałam jakiś czas temu wspominał, że dużo osób teraz ma różne problemy ze skórą dłoni, z atakami paniki i takie tam. Jest wiele osób, które podczas pandemii zaczęło się dosłownie szorować w wannie po kilka razy dziennie, dezynfekować ręce non stop nawet w domu. Ludzie tak panicznie boją się.
 
Ja odnoszę wrażenie, czytając posty z grupy Facebooku dotyczące, dotyczące odczynów poszczepiennych, że wiele osób łączy dosłownie wszystko ze szczepionką. I od razu robią różne badania profilaktyczne.
Co z tych wypowiedzi wywnioskowałam?
Jakaś osoba pisze, np. że nie może spać, inna że ma koszmary senne. I takie tam. Sorry ale to nie są odczyny poszczepienne. Raczej ich lęk.
Co do badań profilaktycznych. Może warto zauważyć, że jak ktoś w końcu po wielu latach idzie się przebadać i coś wychodzi, to nie po szczepieniu, a przez to, że w końcu poszedł się przebadać. To dobrze, że ta osoba w końcu poszła, bo jest teraz leczona, a tak czekałaby jeszcze i byłoby za późno.
Łączenie wszystkiego ze szczepionką jest lękiem.
Pewien znajomy lekarz z którym rozmawiałam jakiś czas temu wspominał, że dużo osób teraz ma różne problemy ze skórą dłoni, z atakami paniki i takie tam. Jest wiele osób, które podczas pandemii zaczęło się dosłownie szorować w wannie po kilka razy dziennie, dezynfekować ręce non stop nawet w domu. Ludzie tak panicznie boją się.
Stawiam ostrożną hipotezę, że możesz mieć sporo racji. Moja kumpela jest lekarzem rodzinnym i pracuje przy kwalifikacji do szczepień i robi to na serio - wywiad, osłuchanie, pomiar ciśnienia. Opowiadała mi, że bardzo wiele osób powinna odsyłać tak naprawdę natychmiast do szpitala, bo są w przedzawałowym stanie, mają nieleczone nadciśnienie olbrzymie, lekceważoną cukrzycę... Wiele osób nie dba o swoje zdrowie, a potem szuka kozła ofiarnego, na przykład w postaci szczepienia :(
Osób z zaburzeniami lękowymi, które nigdzie tego nie leczą, też niestety znam sporo. Bo przecież pójście do psychiatry to jak przyklejenie sobie na czoło etykietki "wariat". Stygmatyzacja i mity wokół zdrowia psychicznego świetnie się u nas mają.
 
Niestety opieka psychiatryczna w Polsce leży i kwiczy. Terminy na NFZ są bardzo odległe, a nie każdego stać na leczenie prywatne.
To prawda, ale powtarzana tak często, że niektórych powstrzymuje (i usprawiedliwia) od zrobienia czegokolwiek. Lepiej poczekać miesiąc i zrobić jakiś krok, niż nie robić nic. Poza tym jest dużo NGOsów i fundacji, w których można uzyskać wsparcie w zakresie zdrowia psychicznego. To nie usprawiedliwia dramatu systemu, ale jest jakimś rozwiązaniem dla ludzi w kryzysie. Wiele osób nie poszłoby do lekarza psychiatry nawet gdyby wizyta była od ręki, niestety.
 
Pierwszą dawką zaszczepiłam się przed ciążą. Drugą juz nie zdążyłam. Tez miałam ten sam dylemat. Moje dwie ginekolog zalecały szczepienie, nawet niezależnie od t.c. szczepionkami mrna, które nie mają totalnie wpływu na dna, płód itp. Argumentowały to ciężkim przebiegiem covid u ciężarnych i dużym ryzykiem nawet śmierci. Mimo to chcialam zaszczepić się na spokojnie po pierwszym trymestrze, bez pośpiechu.
 
reklama
Ja odnoszę wrażenie, czytając posty z grupy Facebooku dotyczące, dotyczące odczynów poszczepiennych, że wiele osób łączy dosłownie wszystko ze szczepionką. I od razu robią różne badania profilaktyczne.
Co z tych wypowiedzi wywnioskowałam?
Jakaś osoba pisze, np. że nie może spać, inna że ma koszmary senne. I takie tam. Sorry ale to nie są odczyny poszczepienne. Raczej ich lęk.
Co do badań profilaktycznych. Może warto zauważyć, że jak ktoś w końcu po wielu latach idzie się przebadać i coś wychodzi, to nie po szczepieniu, a przez to, że w końcu poszedł się przebadać. To dobrze, że ta osoba w końcu poszła, bo jest teraz leczona, a tak czekałaby jeszcze i byłoby za późno.
Łączenie wszystkiego ze szczepionką jest lękiem.
Pewien znajomy lekarz z którym rozmawiałam jakiś czas temu wspominał, że dużo osób teraz ma różne problemy ze skórą dłoni, z atakami paniki i takie tam. Jest wiele osób, które podczas pandemii zaczęło się dosłownie szorować w wannie po kilka razy dziennie, dezynfekować ręce non stop nawet w domu. Ludzie tak panicznie boją się.
A ja znowu zauważyłam, że wszystko po szczepieniu to zbieg okoliczności.

Stawiam ostrożną hipotezę, że możesz mieć sporo racji. Moja kumpela jest lekarzem rodzinnym i pracuje przy kwalifikacji do szczepień i robi to na serio - wywiad, osłuchanie, pomiar ciśnienia. Opowiadała mi, że bardzo wiele osób powinna odsyłać tak naprawdę natychmiast do szpitala, bo są w przedzawałowym stanie, mają nieleczone nadciśnienie olbrzymie, lekceważoną cukrzycę... Wiele osób nie dba o swoje zdrowie, a potem szuka kozła ofiarnego, na przykład w postaci szczepienia :(
Osób z zaburzeniami lękowymi, które nigdzie tego nie leczą, też niestety znam sporo. Bo przecież pójście do psychiatry to jak przyklejenie sobie na czoło etykietki "wariat". Stygmatyzacja i mity wokół zdrowia psychicznego świetnie się u nas mają.
A na stadionie narodowym i w wielu miejscach lekarz nawet nie bada.
Z nerwicą to trochę cięższy temat i mało kto nie chce się leczyć, bo nie chce łatki wariata. A psychatrzy najczęściej wypisują leki i tyle. A tu potrzeba psychoterapii nie leków.
 
Do góry