reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Czy pomożesz Iwonie nadal być mamą? Zrób, co możesz! Tu nie ma czasu, tu trzeba działać. Zobacz
reklama

Tatusiowie...

Tylko że twój mąż pali także w waszej obecności, a mój tylko i wyłącznie w pracy. Przede mną udaje, ze juz nie pali.....ostatnio jak go przyłapałam stwierdził "jak przestanę to ci powiem"
no jasne....:wściekła/y:słuszałam już tę kwestię sto razy, "jak przestanę" doprowadza mnie tym do szału:angry:, już nie wiem co robić, bo w końcu mnie nie truje, tylko siebie. I jakich tu argumentów użyć?:-(
tyton osłabia plemniki - jak facet ma słabe plemniki to to na niego tak działa ze niejeden jeden jest bliski depresji.Mój nie pali rpzy nas ale pali w domu i chocby drzwi były zakniete a okna pootwierane to ja wyczuje tej dym i tak.Zanim zaszlam w ta ciaże powiedziałm mu ze od chwili pozytywnego testu ma 9 miesięcy na rzucenie i nie obchodiz mnie jak to zrobi.ja go bede wspierac jak bede mogła ale wiem ze jesli nie zechce to nie rzuci.Już raz mu sie udało na 3 mieisace ale pewna nieprzyjemna sytuacja między nami sprawiła ze znów zaczał.wiem ze jest cieżąko bo sama kiedyś paliłam.Rzuciłam a własciwie odrzuciło mnie jeszcze zamin dowiedziałam sie o poprzedniej ciaży.taki system obronny.Od tej chwili (czyli 4 lata od zajścia w ciążę z Oliwią) nie palę.Mam nadzieję że i mój mężuś weźmie sie w garść.Co do arumentu za rzuceniem to raczej juz wyslę ci wiadomosc prywatną bo na frum sie troszkę wstydzę:zawstydzona/y:
 
reklama
Ja żałuję, że jak miałam robione pierwsze USG to nie poczekałam na mojego męża, tak mi się spieszyło do tego żeby samej zobaczyć dzidzię, a w zasadzie czy to prawda, że ona tam jest:-D, że chciałam - już, teraz.

Ale jestem zapisana na przyszły tydzień na drugie, i tak je planowałam, że Paweł też przy nim będzie. :-)
Jestem ciekawa jego reakcji. Dla mnie to było niesamowite przeżycie.
 
mam takiego lekarza ktory nawet przy kazdej wizycie zaprasza tatusia do gabinetu mnie się to bardzo podoba bo wtedy moj mąz nie czuje sie pominięty :) i wie ze np to moje lenistwo to rzecz naturalna ja polecam usg z tatusiem jestem szczęśliwa jak widze mojego uśmiechniętego meża słuchającego jak bije serduszko naszej dzidzi
 
Przy pierwszej ciąży mąż był na każdym USG i przy porodzie, teraz jest troche inaczej, jakoś mniej czasu, może na to usg uda mi się go wyciągnąć.
rozumie oczywiście jak źle się czuje, strasznie przeżywa jak mam zakaz sexu
 
Z moim menem to było na początku ciężko. Wydawało mi się że to tylko ja chce mieć dzidzie, choć ciąża była planowana. Z początku to nic mi się nie chciało, leżałam w łóżku do południa, jesteśmy w trakcie budowy domku i często mnie gonił żebym poszła choć posprzątać, że "miotła nie jest ciężka" i takie tam. Strasznie się na niego wściekałam za to, że to! Nie on nosi dzidzie i nie czuje tego co ja! Kiedys to go nawet zwysywałam od egoistów i rzuciłam blefa że lepiej by bylo jakby nie było dziecka :baffled: Oczywiście sie popłakałam strasznie przy tym i chyba dało mu to do zrozumienia.
Puźniej jak poszedł ze mną na USG to chyba to był punkt zwrotny, a teraz jak już brzuszek jest już dość spory i jak widzi i czuje jak Mała kopie ...... całuje mi brzuszek co jest ;-):-D chyba druga najwspanialszą rzeczą po kopaniu Małej :tak:
Ale facet to chyba musi dorosnąć żeby zrozumieć pewne rzeczy ....
 
A ja Wam powiem, że u nas w pierwszej ciąży, to mężula chodził na wszystkie wizyty, czytał masę książek, czasopism- że tak powiem w temacie, dokładnei wiedział co i jak! Od poczatku ciąży śmigał po necie w poszukiwaniu wózków, łożeczek i takich tam!
A teraz?
Teraz już wie czego się spodziewać, ma swoją ukochaną Melę, która uwielbia, chodzą ze mną oboje na wizyty i czekają...
Nie ma już tej niepewności, strachu, ale też takiego wielkiego zaciekawienia jakie było za pierwszym razem- tego mi szkoda!
No i już teraz nie skacze nase mną jak nad jajkiem, jak za pierwszym razem ,tego też mi szkoda:no::no::no:
 
reklama
Do góry