reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Czy pomożesz Iwonie nadal być mamą? Zrób, co możesz! Tu nie ma czasu, tu trzeba działać. Zobacz
reklama

Teściowa-szefowa

Dołączył(a)
10 Październik 2022
Postów
7
Jestem tu nowa więc wypadałoby się przedstawić. Mam na imię Patrycja i mam 32 lata. Jestem mamą czteroletniej Kornelii. Moim problemem są relacje z teściami, które zmieniły się z takich sobie kiedy urodziłam córkę na kiepskie odkąd pracuje w ich firmie. Od kiedy mała się urodziła słyszałam zewsząd „dobre” rady na temat pielęgnacji i wychowywania dziecka. Odkąd pamietam teściowa zawsze mi wytykała, ze dziecko powinno już umieć szereg rzeczy bo jej dzieci w tym wieku już umiały ( tutaj następowała długa lista umiejętności z ust teściowej). Kiedy córka już opanowała w swoim tempie wszystko moja teściowa znajdywala kolejne rzeczy do wytykania. A to ze mało je, ze dlaczego jeszcze nie ma kolczyków skoro ma już prawie dwa lata( swoją droga przeklulismy małej uszy dopiero miesiąc temu bo sama o to poprosiła) itp. Kiedy mała skończyła trzy lata moja mama zaproponowała ze się nią zajmie dopóki nie pójdzie do przedszkola a mi teściowa zaproponowała prace w swojej firmie gdzie tez pracuje mój mąż. Zgodziłam się bo i tak zamierzałam iść do pracy a to wydawał mi się korzystny układ. Wszystko było ok póki mała była z moją mamą bo gdy była przeziębiona nie musiałam iść na opiekę. Problem zaczął się gdy poszła do przedszkola i w razie choroby, która wymagała antybiotyków mała musiała być w domu a tym samym ja razem z nią. Teściowa gdy tylko słyszała,ze idę na opiekę to strzelała focha. Pracuje u niej już ponad półtora roku i przez ten czas byłam około trzy razy na opiece. Od dziś znów jestem bo mała ma zapalenie oskrzeli. Oczywiście jak mamusia usłyszała to znowu się nadąsała a teść, który nomen omen zawsze staje po jej stronie zrobił wykład jak mamy wzmacniać odporność dziecka choć lekarzem nie jest. Wiem,ze uzależniłam się idąc do pracy w ich firmie ale szczerze to była najkorzystniejsza opcja. Do tej pory to jakoś znosiłam ale myśle żeby to całkowicie olać. Mój mąż tez już ma dosyć tego ich zachowania. Przepraszam jeśli tym postem tylko zaśmiecam forum ale musiałam się wygadać.
 
reklama
Wspolczuje ci takiego traktowania. Swoja droga ci powiem, ze i tak malo jestes na opiece. W pewnym momencie, jak mi corka chorowala, byla tydzien w placowce i dwa tygodnie w domu i tak w kolko. Dziecko poprzez choroby tez sobie syrabia odpornosc, organizm trenuje zwalczanie infekcji. Moze rozejrzyj sie za inna praca. Czasem tak po rodzinnemu gorzej czlowiek wychodzi niz jak pracuje u "obcych".
 
Wspolczuje ci takiego traktowania. Swoja droga ci powiem, ze i tak malo jestes na opiece. W pewnym momencie, jak mi corka chorowala, byla tydzien w placowce i dwa tygodnie w domu i tak w kolko. Dziecko poprzez choroby tez sobie syrabia odpornosc, organizm trenuje zwalczanie infekcji. Moze rozejrzyj sie za inna praca. Czasem tak po rodzinnemu gorzej czlowiek wychodzi niz jak pracuje u "obcych".
Masz racje. Dziś jak mąż z nią rozmawiał i powiedział jaka jest sytuacja to powiedziała tylko Aha i się rozłączyła. W sumie to nie spodziewaliśmy się po niej innej reakcji.
 
Masz racje. Dziś jak mąż z nią rozmawiał i powiedział jaka jest sytuacja to powiedziała tylko Aha i się rozłączyła. W sumie to nie spodziewaliśmy się po niej innej reakcji.
Ona chyba myśli,ze my sobie wymyślamy te choroby u małej. Już sama nie wiem co jej w głowie siedzi. Może gdybyśmy zapieprzali oboje 7 dni w tygodniu to by zmieniła podejście. Ona swego czasu jak się dorabiali z teściem to mało zajmowała się swoimi dziećmi. Głównie babcia je wychowywała.
 
Jestem tu nowa więc wypadałoby się przedstawić. Mam na imię Patrycja i mam 32 lata. Jestem mamą czteroletniej Kornelii. Moim problemem są relacje z teściami, które zmieniły się z takich sobie kiedy urodziłam córkę na kiepskie odkąd pracuje w ich firmie. Od kiedy mała się urodziła słyszałam zewsząd „dobre” rady na temat pielęgnacji i wychowywania dziecka. Odkąd pamietam teściowa zawsze mi wytykała, ze dziecko powinno już umieć szereg rzeczy bo jej dzieci w tym wieku już umiały ( tutaj następowała długa lista umiejętności z ust teściowej). Kiedy córka już opanowała w swoim tempie wszystko moja teściowa znajdywala kolejne rzeczy do wytykania. A to ze mało je, ze dlaczego jeszcze nie ma kolczyków skoro ma już prawie dwa lata( swoją droga przeklulismy małej uszy dopiero miesiąc temu bo sama o to poprosiła) itp. Kiedy mała skończyła trzy lata moja mama zaproponowała ze się nią zajmie dopóki nie pójdzie do przedszkola a mi teściowa zaproponowała prace w swojej firmie gdzie tez pracuje mój mąż. Zgodziłam się bo i tak zamierzałam iść do pracy a to wydawał mi się korzystny układ. Wszystko było ok póki mała była z moją mamą bo gdy była przeziębiona nie musiałam iść na opiekę. Problem zaczął się gdy poszła do przedszkola i w razie choroby, która wymagała antybiotyków mała musiała być w domu a tym samym ja razem z nią. Teściowa gdy tylko słyszała,ze idę na opiekę to strzelała focha. Pracuje u niej już ponad półtora roku i przez ten czas byłam około trzy razy na opiece. Od dziś znów jestem bo mała ma zapalenie oskrzeli. Oczywiście jak mamusia usłyszała to znowu się nadąsała a teść, który nomen omen zawsze staje po jej stronie zrobił wykład jak mamy wzmacniać odporność dziecka choć lekarzem nie jest. Wiem,ze uzależniłam się idąc do pracy w ich firmie ale szczerze to była najkorzystniejsza opcja. Do tej pory to jakoś znosiłam ale myśle żeby to całkowicie olać. Mój mąż tez już ma dosyć tego ich zachowania. Przepraszam jeśli tym postem tylko zaśmiecam forum ale musiałam się wygadać.
Ja bym zrezygnowała z pracy u nich...to po pierwsze, nie ma sensu patrzeć na ciągle ich fochy...
Po drugie...powiedz jej delikatnie żeby się odczepiła,jeśli ma jakiś problem do ciebie to niech powie wprost....albo to taki typ, one zawsze wiedzą lepiej ...
A co na to mąż? Mógłby stanąć w twojej obronie o powiedzieć kilka słów mamusi!
 
Ja bym zrezygnowała z pracy u nich...to po pierwsze, nie ma sensu patrzeć na ciągle ich fochy...
Po drugie...powiedz jej delikatnie żeby się odczepiła,jeśli ma jakiś problem do ciebie to niech powie wprost....albo to taki typ, one zawsze wiedzą lepiej ...
A co na to mąż? Mógłby stanąć w twojej obronie o powiedzieć kilka słów mamusi!
Mąż już nieraz pokłócił się i z teściem i teściowa. Nie chce powielać stereotypów ale od zawsze był najgorszy w rodzeństwie. Ma starszego i młodszego brata, którzy są ukochanymi synkami. Wszystko robią najlepiej i wiedza a ich żony to najcudowniejsze synowe na świecie. My z mężem zawsze byliśmy traktowani jak życiowe kaleki,którym trzeba mówić jak żyć bo sobie nie poradzą. Tyle szczęścia,ze mieszkamy sami a nie z nimi choć był taki okres czasu i to był koszmar.
 
Mąż już nieraz pokłócił się i z teściem i teściowa. Nie chce powielać stereotypów ale od zawsze był najgorszy w rodzeństwie. Ma starszego i młodszego brata, którzy są ukochanymi synkami. Wszystko robią najlepiej i wiedza a ich żony to najcudowniejsze synowe na świecie. My z mężem zawsze byliśmy traktowani jak życiowe kaleki,którym trzeba mówić jak żyć bo sobie nie poradzą. Tyle szczęścia,ze mieszkamy sami a nie z nimi choć był taki okres czasu i to był koszmar.
No jeszcze tego by brakowało....żebyście z nimi mieszkali...dajcie spokój. Tylko współczuć
 
No jeszcze tego by brakowało....żebyście z nimi mieszkali...dajcie spokój. Tylko współczuć
Mieszkaliśmy przez 7 miesięcy jak wykanczalismy nasz dom i żałowałam ze nie wynajęliśmy czegoś sobie na ten czas. Przeszkadzało im wszystko np. o której godzinie się kapiemy bo oni chodzą spać z kurami, ze zawsze robie pranie wtedy co teściowa chce, czemu nie prasuje wszystkiego od razu, teść potrafił wyciągać nam zakupy i czytać składy podsumowując,ze jemy syf….jeździmy tam raz w tygodniu na godzinę na kawę ze względu na córkę. Tyle jestem w stanie wytrzymać z tymi starymi pierdzielami.
 
reklama
reklama
Do góry