reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Czy pomożesz Iwonie nadal być mamą? Zrób, co możesz! Tu nie ma czasu, tu trzeba działać. Zobacz
reklama

Teściowe...

Martadelka - współczuję z całego serca... Ja bym nie zdzierżyła... :no: Zwariujesz z takimi Teściami i widzę, że niewiele rozumiejącym Ślubnym... :baffled:
Aestima, Andariel, Ja - Zołza, Traschka - ja myślę tak że każdy powinien wyznaczać sobie takie granice intymności na jakie się czuje, a co do zwierzania się z problemów z drugą połówką powinien się próbować znaleźć na miejscu tej osoby i wtedy podjąć decyzję czy mówić czy nie i komu - inne rzeczy można mamie, inne koleżance.
Co do mojej Mamy to należy mówić, otwierać ustaw artykułując słowa, jak najmniej bo wszystko, dokładnie wszystko co powiem kiedyś może zostać użyte przeciwko mnie o ile nie li tylko wypomniane. W związku z tym najlepiej milczeć, na każdy temat.
Mrsmoon - ja z powodów jak powyżej i aby mieć tzw. święty spokój nie nadaję Mamie na Mamie Taty Młodej - choć w sumie bym się nie nagadała specjalnie poza tym, że jest to osoba wręcz prosząca się swoją postawą życiową o to aby Ją w strusie jajo robić :-( -natomiast odwrotnie - ale staram się b. oględnie - a i owszem...:zawstydzona/y:
Mamusia czerwcowa 2011 - oj widzę, że nielekko Ci cały czas.... :-(
 
reklama
martadelka - ojjjjjjjj... zagotowałam się na samą myśl... i wiem jedno: ja bym tak nie potrafiła ich tolerować; stanęłoby na ostrzu noża jak nic;

a wracając do poprzedniej myśli powiem tak: gdybyśmy z M. mieli jakiś problem - problem, który oboje uznalibyśmy za dość ciężki wagowo (czyli nie błahostka) i być może zagrażający nawet naszemu związkowi, nam jako rodzinie, to jeśli bym się kiedyś dowiedziała, że dyskutował o nim (radził się/żalił) swojej mamie, to szlag by mnie trafił na miejscu i nie liczyłby się dla mnie efekt końcowy ani co dobrego mu matka doradziła; poczułabym się po prostu zdradzona;
 
Andariel, rozumiem i myślę podobnie, ale wcześniej pisłaś, że nie wyobrażasz sobie, że maż czy żona o drobnych kwestiach ( sprzątanie) radzą się rodzica... Chociaż tak sobie teraz myślę, że gdybym miała poważne małżeńskie problemy ( nie mogę sobie na chwilę obecną wyobrazić takowych, więc w sumie na 100% nie wiem co bym zrobiła) i np rozwód rozważała, to szukałabym wsparcia u mojej mamy:tak: Bo ona nigdy nie daje gotowych rozwiązań ale zawsze jakoś tak dzieki niej patrzę wielowymiarowo na problem, w końcu jest doświadczonym psychologiem:-)
 
Andariel, rozumiem i myślę podobnie, ale wcześniej pisłaś, że nie wyobrażasz sobie, że maż czy żona o drobnych kwestiach ( sprzątanie) radzą się rodzica...
nie: radzą (co tu w sumie można doradzić?) tylko totalnie negatywnym tonem nadają na połówkę, bo cyt. syf w chacie, a on w syfie pracować nie potrafi - to z życia wzięte niestety - dodam, że syfem został nazwany bałagan, ogólny rozgardiasz zrobiony przez dzieciaki (mają dwójkę), a chyba wiemy jak wiele szpargałów potrafią powyciągać dzieciaki, do tego co się posprząta (pozgarnia te szpargały do pudeł), to za chwilkę znów są na wierzchu; ale tam, w tym związku, jest więcej problemów, więc ten bałagan akurat to wierzchołek góry; pretekst do rzucania obelg pod adresem żony do kogo się da - matki, brata, sąsiadki... koszmar!
 
a wracając do poprzedniej myśli powiem tak: gdybyśmy z M. mieli jakiś problem - problem, który oboje uznalibyśmy za dość ciężki wagowo (czyli nie błahostka) i być może zagrażający nawet naszemu związkowi, nam jako rodzinie, to jeśli bym się kiedyś dowiedziała, że dyskutował o nim (radził się/żalił) swojej mamie, to szlag by mnie trafił na miejscu i nie liczyłby się dla mnie efekt końcowy ani co dobrego mu matka doradziła; poczułabym się po prostu zdradzona;
Dokładnie tak.
Edit:dziś podczas rozczesywania włosów napadła mnie jeszcze taka myśl - ja tak samo bardzo niewielu osobom opowiadam historię Taty Młodej i moją - teraz to właściwie już nie - albowiem stawia Go ona w zdecydowanie negatywnym świetle, a czuję pewnego rodzaju lojalność jako do Kogoś kogo kocham - i tu dodam niestety :zawstydzona/y: - i jako do Taty Młodej.
 
Ostatnia edycja:
myslalam, ze nie bede udzielac sie w tym watku, do tega sa dzis swieta ale moa tesciowa tak mnie dzis zdolowala ze siedze i sie zstanawiam czy to ona jest dziwna czy ze mna jest cos nie tak....i tak mi smutno, bo wku....nie juz minelo. otoz pojechalismy dzis od niej, zdazylam sciagnac kurtke a ta podchodzi do mnie i mowi: Koniec. Koniec powiedzialam, to osttanie swieta ktore szykowalam. nigdy wiecej. nastepnym razem ja gdzies ide. po pierwsze poowiedziala to do mnie a nie do K- jejsyna, po drugie tak mnie zamurowalo, ze nawet nic nie powiedzialam. wyobrazacie sobie ze idziecie do kogos w gosci i od wejscia slyszyci takie cos......moglam sie tak zdenerowowac ze poszlam z norbertem spac a pozniej sie nie ozdywalam do konca pobytu. jedzenie nie moglo przejsc mi przez gardlo. nie moglam nic jesc skoro wszytsko bylo pozalowane. na zakoczenie dnia zostalam wysmiana przez jej meza- ale nie mojego tescia, ze chce dac gosciom po chrcinach po kawalku ciasta....bo tylko dziwni ludzi i glupi ludzie KULTYWUJA taki zwyczaj. wrocilam do domu to sie powylam u mojej mamy.dziki Bogu, ze ja mam taka kochana......ja na te swieta nawet nie mialam jak w domu posprzatac, ogarnelam tylko, nobert zaczal chodzic wiec laze tylko za nim, do tego sie pochorowalam i nawet mojej mamie nie pomoglam bo nie mialam jak......
 
marta24 wspolczuje kochana i sciskam!
nie wiem co Ci naspisac wiecej... tulę :*** i nie przejmuj sie proszę, nie warto... jej sprawa że tak Was traktuje (Cię). Co komu dajesz to tyle dostajesz, więc będzie jeszcze plakac... Kochana nie przejmuj sie proszę! Masz kochaną rodzinkę swoją, męża dzieci... a to najważniejsze :-) Nos do góry, cycki do przodu i miej ja w 4 literach :tak: Nie pozwol by babsztyl Ci humor psuł :tak:
 
Martuś , Larvunia ma rac ję! Szkoda, że nie odpaliłaś czegoś od razu - i jej i jemu - debile, k-wa! Nie przejmuj się, bo nie ma czym. Nie chce, niech nie bierze ciasta [sam jest głupi! jak można w ten sposób powiedzieć?? cham nieokrzesany :/] a ona niech więcej nie szykuje - kto jej każe?! No. Olać ich. Cycki do przodu, jak pisze Larvunia i miej ich w 4 literach [boskie teksty ;-)]. Tulam! :*
 
Zołza temat - baaaardzo trafiony :-)
Zadałam sobie leciutki trud przeczytać go od początku (tak mnie zaciekawił:-):-D)

Marta - masakra ja kiedyś też bym była cicho ale teraz bym swoje odpowiedziała, kulturalnie, spokojnie coś w stylu: skoro takie coś słyszę na wstępie to sie w ogóle nie zamierzam rozbierać, dziękuje za wspaniałe święta i do widzenia - a może i nie.
A ja sie pytam gdzie twój K. był? bo jakby powinien zabrać głos w tej sprawie...

A o mojej teściowej to napisze tak, najbardziej mnie wkurzała przed ślubem, po ślubie też ale mniej, jak byłam w ciąży miałam stosunek olewatorski, a jak sie Mateusz urodził to miała pare dziwnych akcji/tekstów ale ja sie zrobiłam lwica ;-)
nie dałam sobie żadnego złego/dziwnego słowa powiedzieć na małego. I podziałało.
Teraz są (teście) z malym i jestem póki co zadowolona, ale wiadomo wolałabym sama go wychowywać i być przy nim, tylko, że ten cudowny kraj nie daje takich możliwości....
Ogólnie to większy problem miałam - o dziwo - z wytłumaczeniem pewnych rzeczy mojej mamie :sorry2: - to jej pierwszy wnuk i mógłby jej wleźć na głowe i kupiłaby mu wszystko!!!!! A zarzekała sie że tak nie będzie....
A teściowa raczej ostrożna ma już 3 synową (mnie) i 4 wnuka więc słucha i nie daje mu nic poza to co jej karze :biggrin2:
A Mateusz uwielbia i babcie i dziadków, i jak któregoś z nich widzi to od razu chce na ręce i sie wtula w nich.
I tym pozytywnym akcentem skończę ten post :-)
 
reklama
u nas sytuacja jak u kati - babcia by dała sobie wejsc na głowe zeby tylko wnusiu był zadowolony, a jak zakwili albo sie wkurzy to już leci z chrupkami, bułką i herbatką :nerd: mówie wam dom wariatów heeh ... :-D
 
Do góry