poszło o chrzestnego. miał byc kuzyn Krzyśa, bo jego rodzony brat się NIE ZGODZIŁ. lecz teściowa zadzwoniła do nich i powiedziała, że jest to nieaktualne bo brat będzie jednak chrzestnym. działąła za naszymi plecami. dosrtaliśy nerwó jak sie o tym dziśdowiedzieliśmy. potem zadzwonil brat że w sumie to jak nie będziemy mieli kogo wziąc na chrzestnego to on sie zgodzi nim bć. pipeprzony łaskawca. powiedziałam, że choćby człeka z ulicy wezmę, ale na pewno nie jego. i Piotrek od dziś ma tylko jedną babcię, a praktycznie to jest tak od początku. skończyło się, nikt mną nie będzie manipulował i Piotrek nie bedzie na pewno kartą przetargową. poza tym powiedziała, że my się nie kwapimy chrzcić Piotrka i ona sie tym musi zając - od naszego ślubu to chyba raz czy dwa była na mszy w kościele - więc jest to dla mnie conajmniej śmieszne.
no dobra wyżaliłąm się, ale mnie cholera po południu ogarnęła.