reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

reklama

Uciazliwe objawy

Podziwiam Was pracujące do tej pory przyszłe mamusie :tak:
Ja jestem na L4 (skracająca się szyjka) od stycznia, ale i tak przy mojej pracy nie wyobrażam sobie żebym mogła jeszcze pracować.
 
reklama
Dzięki Dziewczyny za wsparcie.
Niuni, pracuję w biurze przy kompie, więc teoretycznie robota miła, łatwa i przyjemna. Ale jestem tzw. specem od logistyki i polega to na tym, że wszyscy chcą ode mnie wszystko i to od razu. Ja się już do tego przyzwyczaiłam i wiem co mogę zostawić a co robić na już, ale zajęło mi to lata. No i niestety w nieprzewidzianych sytuacjach (czyli średnio kilka razy tygodniowo) stres mi podnosi ciśnienie - a teraz okazało się że cukier też. Moja zastępczyni, młoda dziewczyna nie radzi sobie z takim rozdarciem i jak coś robi a ktoś dzwoni i chce coś od niej to już zaczyna histerii dostawać. Nawet mi mówiła że się zastanawiała czy nie zrezygnować z tego zastępstwa i się nie zwolnić bo nie daje rady. Więc teraz jak ja przyszłam po miesiącu przerwy a ona dostała zapalenia krtani to skorzystała i poszła na zwolnienie. W efekcie zostałam z furą nieuporządkowanego papieru i niewiedzą o tym co się dzieje. A ludzie dzwonili i pytali - a ja nic nie wiem, bo jeszcze się nie dogrzebałam do danego tematu. No i problem.
Wróciłam z tego zwolnienia, bo miałam je tylko do 12tego, a jak się miesiąc temu zapisywałam do gina, to pierwszy wolny termin był na 19tego, czyli jutro. Pomyślałam sobie, że w najgorszym razie posiedzę w robocie te 3 dni (z czego większość i tak jestem na badaniach) i pójdę dalej na wolne. Ale byłam pewna że już do końca ciąży pochodzę do pracy. Tymczasem nie dość że mnie te chore sytuacje dobijają, to jak wychodzę z roboty to jestem zmęczona jak diabli, brzuch mnie boli i ciągnie, a do tego dietę diabli biorą i cukier mam trochę ponad normę. W efekcie dziś pani diabetolog kazała mi iść na zwolnienie, znowu zrobić badania i przyjść do niej za tydzień. Jak mój gin mi odmówi jutro zwolnienia (bo niestety nie jest za chętny), to za tydzień dostanę skierowanie do ginekologa szpitalnego, z tym że wymagają wtedy rodzenia w Bródnowskim, a mnie to się nie uśmiecha.
 
Jola, Dzagud nie ma co się przejmować pracą i pracodawcą, bierzcie gina za fraki i jak nie da po dobroci zwolnienia to szantażem że będzie miał was na sumieniu jeśli pewnego dnia nie uda wam się dotrzeć bezpiecznie do pracy, poza tym to wam a nie ginowi wasz organizm najlepiej mówi kiedy i ile możecie pracować..
 
Popieram Szopkę.
Odpoczywajcie teraz, kiedy jeszcze macie taką możliwość, bo potem przy dzidzi będzie tyle roboty, że jeszcze zdążycie się narobić :tak: ;-) .
 
Mój gin raczej nie robi problemów ze zwolnieniem (koleżanka chodziła do niego i prawie całą ciążę na zwolnieniu), ale mi głupio tak samej się dopominać :zawstydzona/y:
 
popieram, ja też jestem na L4. stres fatalnie na mnie wpływa, a jestem bankowcem więc stresu jest dużo.
 
No ja tez mysle, ze karierze przez te kilka tygodni nic sie nie stanie, a jesli dziecku wlos z glowy spadnie to nie wybaczymy sobie do konca zycia. Ja od stycznia siedze w domciu. Moja pracva to juz calkiem nie pasuje do ciazy-praca naukowa w labie toksykologicznym, jeszcze mniej sympatyczne miejsce dla dziecka niz zaganiane biura i banki.
 
reklama
Jolka nie wygłupiaj się i normalnie pogadaj z lekarzem o zwolnieniu :-) Przecież dla niego to żadne wielkie halo - na pewno bez problemu Ci da, zwłaszcza jeśli wcześniej proponował. Nie przejmuj się! :-)

Dzagud łaski Ci nie robi - zażądaj zwolnienia i tyle. Przecież masz zupełnie obiektywne wskazania - sam cukier... No ja nie rozumiem tych lekarzy...:baffled:

Moja praca też "niby" lekka i przyjemna, a pokonało mnie samo siedzenie przy biurku... Brzuch zaczął boleć, ale i tak najgorsze było puchnięcie nóg - odkąd jestem w domu, przeszło jak ręką odjął.
Ale zaczęło mi się takie dziwne coś w dłoniach - potrafi mnie w nocy obudzić, najgorsze jednak jest rano. Pojęcia nie mam co to - ale "pachnie" jak to u agik :baffled: W piątek mam gina, powiem mu. Niefajne to - i jeszcze po nocy mam jakby napuchnięte dłonie i mooocno obolałe, przechodzi najdalej 1h po obudzeniu. Miałyście coś podobnego?
 
Do góry