reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Bycie rodzicem to codzienna przygoda pełna wyzwań, ale też pięknych chwil. Chcemy poznać właśnie te momenty, które sprawiają Ci największą radość! Napisz w kilku zdaniach , co najbardziej cieszy Cię w rodzicielstwie, a możesz wygrać atrakcyjne nagrody ufundowane przez Bella Baby Happy 💛<

reklama

🍁🍂🎃 W październiku szykujemy dynie, ogrom dwóch kresek nas nie ominie! 🎃🍂🍁

reklama
Ja też tak to odbieram. Dokładnie jako porażkę. Może to podłe co napiszę, ale z serca - często na ulicy zadaję sobie pytanie jak to jest, że tacy brzydcy, ultra przeciętni ludzie pchają wózki. Albo ci, co tylko socjal ciągną. Albo patusy. A nam, nieskromnie mówiąc - niczego nie brakuje, a tyle trzeba się nacierpieć.
Ja mam to samo. Już nawet żartowałam z mężem że może trzeba zacząć żyć życiem menela. Może po prostu badania które potwierdzają że alkohol i narkotyki wspierają płodność nie istnieją ale nie znaczy że tak nie jest 😂
 
Muszę pracować ale mam wam tyle do powiedzenia w tym przybijającym na mnie dniu… miałam epizod z pracą w domu dziecka, dobrze że ten etap jest dawno za mną bo bym tego psychicznie nie przeżyła. Jedna podopieczna miała mamę, której stylem życia było posiadanie dziecka z absolutnie każdym nowym partnerem a dzieci miała na zasadzie „przyklei się albo nie” - trójkę miała w domu dziecka, z dwójką miała kontakt z jednym nie, a dwójkę w domu. Jedne porzucała w szpitalu, inne oddawała po czasie. Tego z którym nie miała kontaktu zostawiła w szpitalu bo jej związek się rozpadł w ciąży. Z niektórymi próbowała stworzyć rodzinę. I właśnie dziewczynka z domu dziecka jeździła do mamy na weekend i opowiadała jak to się super bawiła z rodzeństwem. Bo część dzieci było przy mamie i jej nowym facecie a część nie. I to było już dla niej normalne że tak świat i rodzina funkcjonuje. Że dla niej w domu nie ma miejsca bo teraz mama ma nową rodzinę ale mamę dalej kochała. Dzisiaj by mi wybuchło serce z żalu, bo takich dzieci jest mnóstwo, i żadne z nich nigdy nie było nie jest i nie będzie do adopcji. A ludzie tak postępują….
 
Muszę pracować ale mam wam tyle do powiedzenia w tym przybijającym na mnie dniu… miałam epizod z pracą w domu dziecka, dobrze że ten etap jest dawno za mną bo bym tego psychicznie nie przeżyła. Jedna podopieczna miała mamę, której stylem życia było posiadanie dziecka z absolutnie każdym nowym partnerem a dzieci miała na zasadzie „przyklei się albo nie” - trójkę miała w domu dziecka, z dwójką miała kontakt z jednym nie, a dwójkę w domu. Jedne porzucała w szpitalu, inne oddawała po czasie. Tego z którym nie miała kontaktu zostawiła w szpitalu bo jej związek się rozpadł w ciąży. Z niektórymi próbowała stworzyć rodzinę. I właśnie dziewczynka z domu dziecka jeździła do mamy na weekend i opowiadała jak to się super bawiła z rodzeństwem. Bo część dzieci było przy mamie i jej nowym facecie a część nie. I to było już dla niej normalne że tak świat i rodzina funkcjonuje. Że dla niej w domu nie ma miejsca bo teraz mama ma nową rodzinę ale mamę dalej kochała. Dzisiaj by mi wybuchło serce z żalu, bo takich dzieci jest mnóstwo, i żadne z nich nigdy nie było nie jest i nie będzie do adopcji. A ludzie tak postępują….
Boże, to takie przykre, nie wierzę w to co czytam.
 
reklama
Boże, to takie przykre, nie wierzę w to co czytam.
Tam były takie straszne historie, dzieci miały rodziców nawet w tym samym mieście i to nawet nie kompletnych degeneratów czy bezdomnych tylko chyba kompletnych socjopatów. Małe fajne dzieci traktowali jak szczeniaczki. A strasze jeździły do nich komunikacją miejską na weekend na wizyty…
 
Do góry