reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Znasz to? Dzień ledwo się zacznie, a Ty już masz na koncie przebieranie w półśnie, mycie części do laktatora i gorączkowe poszukiwania smoczka pod kanapą. Jeśli w tym chaosie marzysz choć o jednej rzeczy, która ułatwi Wam codzienność – weź udział w konkursie i wygraj urządzenia Baby Brezza, które naprawdę robią różnicę! Biorę udział w konkursie
reklama

🌈☀️⛱️💜W sierpniu z urlopów powoli wracamy i na dwie kreski na testach czekamy! 💜⛱️☀️🌈

Ja chcę odstawić, młoda robi cycki a on że mam jej dać bo ona jeszcze potrzebuje . Mój nie ogarnia ani dzieci ani domu o 17 wychodzi do pracy
Wiesz, coś za coś. Skoro Ty nie pracujesz, to on musi. Ma na utrzymaniu dwójkś dzieci, to jest naprawdę duże obciążenie. Plus więcej go nie ma niż jest. Skoro o 17 wychodzi, to faktycznie średnio ma czas na to, żeby Ciebie odciążyć. Tutaj masz jedynę drogę w przedszkole, powrót do pracy i może wtedy rozmowę z nim, żeby pracował krócej lub w innych godzinach.
 
reklama
Wiesz, coś za coś. Skoro Ty nie pracujesz, to on musi. Ma na utrzymaniu dwójkś dzieci, to jest naprawdę duże obciążenie. Plus więcej go nie ma niż jest. Skoro o 17 wychodzi, to faktycznie średnio ma czas na to, żeby Ciebie odciążyć. Tutaj masz jedynę drogę w przedszkole, powrót do pracy i może wtedy rozmowę z nim, żeby pracował krócej lub w innych godzinach.
No niby tak, ja
Wiesz, coś za coś. Skoro Ty nie pracujesz, to on musi. Ma na utrzymaniu dwójkś dzieci, to jest naprawdę duże obciążenie. Plus więcej go nie ma niż jest. Skoro o 17 wychodzi, to faktycznie średnio ma czas na to, żeby Ciebie odciążyć. Tutaj masz jedynę drogę w przedszkole, powrót do pracy i może wtedy rozmowę z nim, żeby pracował krócej lub w innych godzinach.
No y .....
 
Ostatnia edycja:
No niby tak, ja

No tak ale ja sama się utrzymuje i dzieci nie z jego wypłaty .....
Z 800+ i aktywnie w domu?
Bo skoro mówisz, że będziesz wracać do pracy? Czy masz jakieś dodatkowe źródło dochodu?

Bo jak tak to czemu z nim po prostu nie porozmawiasz? Posadź go w weekend przy stole (jak dzieci już śpią) i normalnie powjedz wprost, że Ci ta sytuacja nie odpowiada. I porozmawiajcie o tym, jak ja zmienić.
 
Z 800+ i aktywnie w domu?
Bo skoro mówisz, że będziesz wracać do pracy? Czy masz jakieś dodatkowe źródło dochodu?

Bo jak tak to czemu z nim po prostu nie porozmawiasz? Posadź go w weekend przy stole (jak dzieci już śpią) i normalnie powjedz wprost, że Ci ta sytuacja nie odpowiada. I porozmawiajcie o tym, jak ja zmieni
 
Ostatnia edycja:
@WIKTORIA93 ale to już 2,5 letnie dziecko 🫣poradziłby sobie z dziećmi i domem, tylko Ty nie pozwalasz i trochę idzie na łatwiznę jak każdy facet 🤷‍♀️
Chyba musisz pomyśleć o sobie i swoich potrzebach i przedyskutować bo się zajedziesz 🫣
A facet jak facet, bawi się z kumplami to zapomniał o świecie..
 
@WIKTORIA93 ale to już 2,5 letnie dziecko 🫣poradziłby sobie z dziećmi i domem, tylko Ty nie pozwalasz i trochę idzie na łatwiznę jak każdy facet 🤷‍♀️
Chyba musisz pomyśleć o sobie i swoich potrzebach i przedyskutować bo się zajedziesz 🫣
A facet jak facet, bawi się z kumplami to zapomniał o świecie..
Chyba rzeczywiście muszę zacząć myśleć o sobie...
 
Mam duże oszczędności i z tego żyje. Opłacam rachunki mieszkanie i zakupy dla mnie i dzieci. Jak chce rozmawiać to ciągle słyszę że jest zmęczony albo znowu to samo gadam.... Że przesadzam i mam nie narzekać.... Nie ma kiedy pogadać bo albo ja padam albo on pije i już wtedy się złoszczę.
No ale wiesz, oszczędności się kiedyś skończą, to też nie jest normalne, że on zarabia, a Ty żyjesz z oszczędności :/

Powiem Ci, jak ja mam. I podobnie i nie podobnie. Mój mąż zajmuje się dzieckiem jak go poproszę. Ale nigdy go nie nakarmił, nigdy go nie położył spać, przewinął pierwszy raz po 1,5 roku, a do tej pory ma problem z ubraniem, bo mu się dziecko rusza (syn 2,5 roku). Nie jestem w stanie zostawić ich razem i wyjść na paznokcie czy na zakupy. Uważam, że dziecko nie byłoby w 100% bezpieczne zostając na dłużej z tatą (alergia, a kilka razy prawie mu dał coś z alergenem, bo nie sprawdzil albo nie wpadł na to, że w deserze śmietankowym jest mleko). Nie interesuje go przedszkole, musze ja wybrac. Tylko ja wróciłam do pracy po roku, ale wybór żłobka/niani też go nie interesuje.
I to nie jest kwestia zostawienia i wyjścia, tylko kwestia bezpieczeństwa dziecka.

Plus mój mąż w domu nie bardzo ogarnia. Zarabianie większej kasy też go nie interesuje, więc wszystko jest na mojej głowie.
Tylko u nas jest już tak, że ja proszę o starcie kurzu, a on się na mnie drze, że on nie będzie nic w somu robił, bo ja tylko wymagam. Albo mnie okłamuje, że coś zrobił, chociaż ja widzę, że warstwa kurzu jest już kilkudniowa.

No i ja po prostu już się pogodzilam z tym, że tego nie zmienię. Jakbym miala drugie dziecko, to wiem, że musiałabym je ogarniać sama. No i ja kieruję się raczej w stronę rozwodu za kilka lat, jak syn będzie sam ogarniał swoją alergię.

W Twoim przypadku rozważyłabym czy jest Ci na tyle z tym źle, że nie lepiej byłoby Ci samej, skoro i tak ogarniasz wszystko, czy mimo tego jednak chcesz z nim dalej żyć.
 
No ale wiesz, oszczędności się kiedyś skończą, to też nie jest normalne, że on zarabia, a Ty żyjesz z oszczędności :/

Powiem Ci, jak ja mam. I podobnie i nie podobnie. Mój mąż zajmuje się dzieckiem jak go poproszę. Ale nigdy go nie nakarmił, nigdy go nie położył spać, przewinął pierwszy raz po 1,5 roku, a do tej pory ma problem z ubraniem, bo mu się dziecko rusza (syn 2,5 roku). Nie jestem w stanie zostawić ich razem i wyjść na paznokcie czy na zakupy. Uważam, że dziecko nie byłoby w 100% bezpieczne zostając na dłużej z tatą (alergia, a kilka razy prawie mu dał coś z alergenem, bo nie sprawdzil albo nie wpadł na to, że w deserze śmietankowym jest mleko). Nie interesuje go przedszkole, musze ja wybrac. Tylko ja wróciłam do pracy po roku, ale wybór żłobka/niani też go nie interesuje.
I to nie jest kwestia zostawienia i wyjścia, tylko kwestia bezpieczeństwa dziecka.

Plus mój mąż w domu nie bardzo ogarnia. Zarabianie większej kasy też go nie interesuje, więc wszystko jest na mojej głowie.
Tylko u nas jest już tak, że ja proszę o starcie kurzu, a on się na mnie drze, że on nie będzie nic w somu robił, bo ja tylko wymagam. Albo mnie okłamuje, że coś zrobił, chociaż ja widzę, że warstwa kurzu jest już kilkudniowa.

No i ja po prostu już się pogodzilam z tym, że tego nie zmienię. Jakbym miala drugie dziecko, to wiem, że musiałabym je ogarniać sama. No i ja kieruję się raczej w stronę rozwodu za kilka lat, jak syn będzie sam ogarniał swoją alergię.

W Twoim przypadku rozważyłabym czy jest Ci na tyle z tym źle, że nie lepiej byłoby Ci samej, skoro i tak ogarniasz wszystko, czy mimo tego jednak chcesz z nim dalej żyć.
No właśnie chyba nad tym się muszę zastanowić
 
reklama
No ale wiesz, oszczędności się kiedyś skończą, to też nie jest normalne, że on zarabia, a Ty żyjesz z oszczędności :/

Powiem Ci, jak ja mam. I podobnie i nie podobnie. Mój mąż zajmuje się dzieckiem jak go poproszę. Ale nigdy go nie nakarmił, nigdy go nie położył spać, przewinął pierwszy raz po 1,5 roku, a do tej pory ma problem z ubraniem, bo mu się dziecko rusza (syn 2,5 roku). Nie jestem w stanie zostawić ich razem i wyjść na paznokcie czy na zakupy. Uważam, że dziecko nie byłoby w 100% bezpieczne zostając na dłużej z tatą (alergia, a kilka razy prawie mu dał coś z alergenem, bo nie sprawdzil albo nie wpadł na to, że w deserze śmietankowym jest mleko). Nie interesuje go przedszkole, musze ja wybrac. Tylko ja wróciłam do pracy po roku, ale wybór żłobka/niani też go nie interesuje.
I to nie jest kwestia zostawienia i wyjścia, tylko kwestia bezpieczeństwa dziecka.

Plus mój mąż w domu nie bardzo ogarnia. Zarabianie większej kasy też go nie interesuje, więc wszystko jest na mojej głowie.
Tylko u nas jest już tak, że ja proszę o starcie kurzu, a on się na mnie drze, że on nie będzie nic w somu robił, bo ja tylko wymagam. Albo mnie okłamuje, że coś zrobił, chociaż ja widzę, że warstwa kurzu jest już kilkudniowa.

No i ja po prostu już się pogodzilam z tym, że tego nie zmienię. Jakbym miala drugie dziecko, to wiem, że musiałabym je ogarniać sama. No i ja kieruję się raczej w stronę rozwodu za kilka lat, jak syn będzie sam ogarniał swoją alergię.

W Twoim przypadku rozważyłabym czy jest Ci na tyle z tym źle, że nie lepiej byłoby Ci samej, skoro i tak ogarniasz wszystko, czy mimo tego jednak chcesz z nim dalej żyć.
Dzięki za komentarz bo jest mega pomocny no właśnie muszę ustalić to czy nie lepiej jednak będzie mi samej .....
 
Do góry