Ja tak na chwilę wpadałam żeby podczytać, bo na więcej czasu brak

i przypomniało mi się o chorobie lokomocyjnej - jak jeździłam jako opiekun kolonii, to jeden kierowca sprzedał taki pomysł żeby zakleić plastrem pępek, tak po prostu. Podobno tam są jakieś końcówki receptorów, które jak są "zajęte" plastrem, to "zapominają" o błędniku. Koleżanka, która bez aviomarinu ani rusz spróbowała i jej pomogło. To tak mi się przypomniało.
A babka ze Ślesina to chyba łapie okazje

. Pewnie będzie trzeba za dzieciaki zapłacić, bo właśnie woda i śmieci, jakby nie można było tego w koszt rodziców doliczyć ;-). Jak szukaliśmy jakiejś miejscówki w tamte wakacje, to mi jedna babka wyskoczyła z tekstem, że przecież będę robić pranie, a to kosztuje

, a ja jej, że na urlop jadę, a nie prać, ale twarda była

. A jak byliśmy w Karpaczu jeszcze z tylko z Martynką, to za trzy dni zapłaciliśmy 10 zł. Więc ceny na prawdę mogą być różne.