Nie wiem tego z własnego doświadczenia, bo go nie posiadam, ale jak wiozłam przyjaciółkę do szpitala na poród i tam lekarka powiedziała, że trzeba zrobić lewatywę , a Mariol na to, że nie chce, a babeczka, że jak nie to nie. To było w Bielańskim w wawie..
Co do szpitali, to znam dość dobry przykład tego o czym pisała Ewa, że nie wszystko złoto co sie świeci. Jak ktoś mieszka w wawie, to napewno wiele słyszał o szpitalu na Żelaznej, super warunki, czysto sliczne sale.. A tym czasem jeśli chodzi o moje koleżanki które tam rodziły, to mówią że warunki rzeczywiście super, ale potem zero opieki , nikt nie pomaga, moja kumpela nie bardzo wiedziała jak karmic dziecko , a nikt jej nie pomógł , nie porozmawiał i jak przyszłam z jej mama to siedziała zapłakana i nie wiedziała co ma ze sobą zrobić ... Tym czasem druga kumpela rodziła w bielańskim przed remontem ( totalny syf, bo inaczej nazwać tego nie można ), ale panie tak miłe i pomocne, że miło wspomina... No ale cóż sama nie wiem... napiszę jak się przekonam
) Ale miło, że piszecie o tym jak było u was.. czyta się to z łezkami w oczach i pozytywnie nastawia, za co wam serdecznie dziękuję
)... A wasze wspomnienia są poprostu cudowne...