Cześć dziewczyny, w czwartek miałam wizytę. Niestety wieści średnie... we wtorek wracam po raz szósty do szpitala... zaczęło się od tego, że miałam podwyższone ciśnienie 140x80. Gin powiedział, że może to być jednorazowe i może nie być powodów do zmartwień i żebym kontrolowała to w domu i w razie jakby było powyżej 140x90 od razu dała mu znać, po czym wymienił zagrożenia wiążące się z wysokim ciśnieniem, później samolot, badanie wziernikowe i palcowe ok, później USG - szyjka się poprawiła względem ostatniej wizyty u niego, ale krótka - 18mm, szew trzyma. Powiedział, że tą szyjką na tym etapie ciąży już aż tak sie nie martwimy, że jest "dobrze" no i wziął się za mierzenie Tymka, przepływy itp. Waga wyszła dokładnie 1414g czyli względem usg w szpitalu tydzień temu urósł 155g, no i jak już sie ubrałam i gin sobie wszystko pomierzył na kompie powiedział, że przy badaniu zauważył jakby lekko zwiększony opór w przepływie pępowinowym i obawia się, że w połączeniu z podwyższonym ciśnieniem to mogą być jakieś początki zatrucia ciążowego, Tymek ma 2 tyg mniejszy brzuszek, 3 tygodnie temu też brzucho był 2 tyg mniejszy, więc rośnie... gin powiedział, że Tymek może byc po prostu chuderlakiem, ale boi się że łożysko może być trochę niewydolne i w połączeniu tego podwyższonego ciśnienia, tego przepływu pępowinowego i mniejszego brzuszka woli mnie położyć do szpitala, poobserwować ciśnienie, zrobić dokładne USG, komplet badań i być spokojnym.... powiedział, że może trochę marudzi, ale chce być na maxa ostrożny w moim wypadku... tak więc od wtorku "wakacje" szpitalne...
Wam gratuluję udanych wizyt i trzymam kciuki za potrzebujące &&&