Witam dziewczyny,
poczytuję Was sobie i jako październikowa '10 mama syna Miłosza, postanowiłam się przywitać

W ciąży przytyłam tylko 15 kilo, po porodzie ważyłam 62 - było całkiem dobrze i wierzyłam, że szybko spadnie mi wszystko co zbędne i znowu będę mogła nosić swoje ubrania sprzed ciąży... było dobrze dopóki nie pojechałam do swoich rodziców na kilka tygodni... Tam oczywiście mamine śniadanka, obiadki no i kolacje... bo wszyscy jedli i jadło się razem z Nimi. Po drodze tłusty czwartek i domowej roboty pyyyyyyyyyyyyyyyyszne pączki oraz krótkie spacerki z Młodym z powodu złej pogody i tak wróciłam z dodatkowymi 6 kilogramami

Niby nie dużo ale figura okropnie się zdeformowała. Zawsze próbowałam utrzymywać dobrą formę bo mam tendencję do nadwagi i to jak teraz wyglądam mnie kompletnie załamuje. Wczoraj pojechałam kupić sobie dresy na aerobik (bo od tego tygodnia zaczynam robić coś ze sobą) i nawet rozmiar L obciskał moje uda jak dwa balerony a spod materiału widać było grudki tłuszczu i cellulitu

... Przymierzalnia sklepowa i wielkie lustra nie ukryły masakrycznej prawdy tak jak to robiło przyciemnione lustro w domu. Pomimo to kupiłam te spodnie dla motywacji;-)
Chociaż to głupie to wstydzę się pokazywać małżowi nago i nasze życie seksualne ustało. On zawsze miał ładną i zgrabną żonę, a teraz ma potworka z włosami jak miotła, z pryszczami na buzi i chodzącą non-stop w jedynych dżinsach "bo tylko one pasują" z odznaczającym się brzuchem w każdej koszulce i zwisającymi przedramionami. MASAKRA!!! Nawet pomalować przez to wszystko mi się nie chce.
Jeżeli chodzi o ruch to tak jak pisałam: aerobik i step.
Chciałabym jednak do tego włączyć jakąś dietę ale boję się bo ciągle karmię piersią, no i za bardzo nie wiem co z tym fantem zrobić bo nie chcę dziecku zaszkodzić.
Nooooooo to się wyżaliłam
