reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Czy pomożesz Iwonie nadal być mamą? Zrób, co możesz! Tu nie ma czasu, tu trzeba działać. Zobacz
reklama

Wszystko o karmieniu maluszka

Bonusowa - chciałabym bardzo serdecznie podziękować za ten wątek. Ja Przy Hani miałam duże problemy z karmieniem. Mała urodziła się z cofnieta żuchwą i nie umiała ssać piersi, ja długo nie miałam mleka + rady i porady teściowej i szwagierek Kzwolenniczki karmienie piersią po trupach) no i po miesiącu skończyło się na dokarmianiu mlekiem modyfikowanym. Nie mogę powiedzieć, że byłam zalamana ta decyzja. Gorzej się czułam że świadomością, że nie potrafię wykramic dziecka i nie przybiera na wadze. Mam nadzieję, że teraz będzie lepiej i mi się uda!

Ja nawalu, zatoju, zapalenia czy kryzysów nie przechodzialam więc nie pomogę.

Mogę tylke powiedzieć, że choć bardzo popieram karmienie piersią to drpgie przyszłe mamy - karmienie butelka to nie koniec świata. Więc choć warto walczyć o karmienie naturalnie nie warto się nadmiernie stresowac i dolować, bo będzie to mialo skutek odwrotny do zamierzonego.
 
reklama
Ja laktatora nie używałam w pierwszej ciąży i teraz też nie mam zamiaru.Pokarm sam przyszedł w 2 dobie .
cytryna moja mała miała pleśniawki podajże w 2 miesiącu i nas uratowało roztwór wodny fioletu gencjany , kilka razy dziennie smarowałam brodawki i wietrzyłam a dla córuni miałam na języczek specjalny żel na pleśniawki. A i najważniejsze by grzybki dalej się nie tworzyły używałam kapturka na brodawkę. Męczyłam się chyba 3 tygodnie i wszystko ładnie się wygoiło. Dla mnie to było najgorsze w całym karmieniu, ból brodawek niesamowity nawet w tedy kiedy mała nie piła. Oprócz tego przeszłam przez przeziębienie piersi i zastój. Ale to bonusowa już opisała a robiłam chyba tak samo.

Gdybym tylko o tych plesniawkach wiedziala wtedy! Ja u Ani w buzi ich w ogole nie zauwazylam, dopiero jak mnie strasznie bolalo przy karmieniu - bol jakby ktos igly w brodawki wbijal to poszlam do lekarza. Grzybica zaatakowala juz kanaliki mleczne az do pachy dlatego tak dlugo sie leczylam, musialam zazywac leki plus kremy na brodawki. No i Ania dostala zel do buzi smarowania.
U mnie to bylo troche zamkniete kolo bo ranki nie zasklepialy sie przez tego gzryba, dopiero jak grzybice podleczylam to ranki zaczely sie zasklepiac. Wtedy zeby dac odpoczac piersiom odciagalam - ale Ania nie chciala jesc z butli i kapturka tez probowalam - ten sam problem - wrzask i placz taki ze az bezdechu dostawala, takze nie mialam wyboru, trzeba bylo przeczekac.
 
Popieram wyluzowanie i zdanie się na własny organizm: jeśli się da karmić dziecko bez problemu to cudownie, ale jeśli nie - to nie koniec świata. Ja karmiłam rok i teraz też tak planuję, a jak wyjdzie - zobaczymy. Od początku jadłam wszystko prócz rzeczy wzdymających (kapusta, groch etc.) acz nie za dużo nowinek na raz, mały nie miał kolek ani uczuleń. Koleżanka, której synek miał kolki stopniowo eliminowała coraz to dalsze składniki diety aż oboje wpadli w anemię, a kolki jak były tak były jeszcze jakiś czas- stawiam na niedojrzały układ pokarmowy. Oboje odżyli dopiero na mleku modyfikowanym.
 
Ale się obczytałam... bonusowa super wątek... szczególnie dla mam spodziewających się pierwszego bąbelka:-)
Od razy przypominają mi się słowa moich koleżanek które bardzo szybko odstawiały od piersi, bo ich maleństwa się nie dojadały...
 
ja filipka karmiłam 14 miesięcy, na poczatku wiadomo dieta lekkostrawna. Fil nie miał problemu ze ssaniem, najadał się. skończyłam go karmić tylko dlatego że byłam na początku ciąży z lilką i lekarz powiedział że lepiej skończyć karmić bo macica może się napinać co może doprowadzic do poronienia. myślałam że z Lili tez będzie łatwo i przyjemnie, niestety nie było, mała nie umiała ssać, nie najadała się, doszedł refluks i mega kolki gdzie nawet leki na recepte nie pomagały, przez reflks strasznie ulewała i wymiotowała potrafiła 2 h przy cycu być. po 3 misiacach przelismy na sztuczne mleko specjalne. od razu lepiej mała się najadała nie ulewała tak bardzo i obie byłyśmy spokojniejsze. więc róznie bywa. teraz chce karmić piersią ale jak bedzie zobaczymy. lekarz mi mówił że może byc też tak że mój pokarm przez to że nie zanikł po jednym dziecku byl "gorszy" że niby piersi muszą odpoczać a u mnie tego nie było. no ale niewiem ile w tym prawdy...
 
lekarz mi mówił że może byc też tak że mój pokarm przez to że nie zanikł po jednym dziecku byl "gorszy" że niby piersi muszą odpoczać a u mnie tego nie było. no ale niewiem ile w tym prawdy...

Z tego co wiem, to nie ma żadnego znaczenia. Wiele kobiet zachodzi w ciążę podczas karmienia i kontynuują to karmienie nawet mając już dwójkę (jedynym przeciwwskazaniem do karmienia w ciąży jest ciąża zagrożona lub konieczność przyjmowania środków na podtrzymanie). I jakoś cycki są w stanie wytworzyć siarę itp więc to raczej nie w tym rzecz. Niestety przy refluksie należy podawać jakieś specjalne mleka gęstniejące w brzuszku a wiadomo, że mleko naturalne jest rzadkie i nic się do niego nie doda :-( Moja mała chlustała jak szalona, ale nie miała refluksu. Za to przybierała prawidłowo więc bez stresu ją karmiłam. Co więcej ulewała nawet zupkami czy obiadkami. Przestała skończywszy 8 miesięcy.

Przede wszystkim chill out :-D A wszystko samo się jakoś ułoży!

Przyznam, że o grzybicy pierwszy raz słyszę. Ale pewnie sprawa byłaby mi bliższa gdyby moja Gaba miała pleśniawki. Wiem, że to nie w temacie, ale skąd u dzieci biorą się pleśniawki? :confused:

Tak jak pisałam popularny "kryzys laktacyjny" to nic innego jak pozorny zanik pokarmu. To mleczko nie zanika, tylko dziecko zaczyna potrzebować go więcej. Znam wiele mam, które nie odczuły tych skoków rozwojowych u dzieci (min moja szwagierka) i karmiły bezproblemowo. Piersi niektórych nie przejmują się nawet jak dziecko w sposób naturalny rezygnuje z poszczególnych posiłków mlecznych na rzecz pokarmów stałych. Natomiast moje piersi były na początku nieco zdezorientowane. Dlatego wydaje mi się, że jest to sprawa konkretnego organizmu, a być może nawet konkretnej laktacji. Swoją drogą dowiem się tego już za kilka miesięcy ;-) Będę miała porównanie. Być może z karmieniem jest jak z ciążą- nawet u tej samej kobiety każda ciąża może przebiegać inaczej.

A co do kolek, to nie każde dziecko je przechodzi. A jeśli już to zazwyczaj ma to niewiele wspólnego z dietą mamy. Na pewno zrezygnowałabym z produktów ciężkostrawnych, wzdymających, gazowanych i silnie uczulających. Ja na początku zrezygnowałam prawie ze wszystkiego (jechałam tylko na gotowanym kurczaku z ryżem i gotowaną marchewką) a młoda i tak miała kolki codziennie przez 3 tygodnie. Jak miała 6 tygodni musiałam zjeść schabowego z surówką (byliśmy na obiedzie u brata TŻa i nikt nie myślał o diecie dla matki karmiącej ;-)). Byłam przygotowana na nieprzespaną noc a tam niespodzianka- młodej nic nie było. Od tamtej pory jadłam wszystko, oprócz produktów pochodzenia krowiego i było git.

Jak Gaba miała problem ze zrobieniem kupki (a teoretycznie dzieci cyckowe nie powinny mieć zatwardzeń bo ich kupa jest zawsze rzadka) to musiałam jeść co najmniej 3 jabłka dziennie i po problemie.

Jeśli mamy na prawdę do czynienia z kolką (a nie potrzebą bezpieczeństwa i przytulenia) to świetne do odgazowania są rurki Windi- przetestowałam i polecam :tak: Ewentualnie można wprowadzić do pupy cienki cewnik. To wszystko musi oczywiście być poprzedzone masażem brzuszka. Można też podawać przed każdym karmieniem wodę koperkową, espumisan w kroplach, infacol czy sab simplex (czytałam, że dobry ale nie wiem czy w PL dostępny).

Jeśli natomiast sprawdziliśmy już i maluszek ma sucho, nie jest głodny, brzuszek ma miękki a i tak płacze to może po prostu nie chce być sam w łóżeczku. Wtedy dobrze jest owinąć go ciasno kocykiem lub pieluszką (w taki kokonik żeby tylko głowa wystawała- w szpitalach tak czasem zawijają)- w końcu w brzuszku było raczej ciasno, dać cycusia do uspokojenia i pokołysać troszkę. U mojej to działało cuda ;-) Pomaga też podobno chustowanie, ale ja mogę się wypowiadać tylko co do dzieci 4m+ bo wcześniej nie wpadłam na ten genialny pomysł - teraz będę przygotowana na chustonoszenie od urodzenia.
 
no moja własnie miała refluks i to duży bylismy na usg brzuszka i wyszło. nie mogła spać na płasko, musielismy ją nosić na dodatek miała przepukline pępkową,,, ehhh
 
bonusowa - czytałam że noworodków lepiej nie chustować bo jeśli zrobi się to chociaż troszkę nieumiejętnie to można bardzo zaszkodzić, były przypadki uduszenia w chuście w tej pozycji kołyskowej czy jak to tam. Ja zamierzam 3m+ i wtedy od razu do tkanej. Z całą pewnością poszukam jakiś warsztatów dla chustujących żeby sie troche dokształcić.
 
bonusowa - czytałam że noworodków lepiej nie chustować bo jeśli zrobi się to chociaż troszkę nieumiejętnie to można bardzo zaszkodzić, były przypadki uduszenia w chuście w tej pozycji kołyskowej czy jak to tam. Ja zamierzam 3m+ i wtedy od razu do tkanej. Z całą pewnością poszukam jakiś warsztatów dla chustujących żeby sie troche dokształcić.

Z tego co pamiętam to przypadki uduszenia miały miejsce przy noszeniu dzieci nie tyle w chustach co w takich gotowych nosidłach na "kołyskę". Wiem, że w chuście też tak można ale ja wolałam nosić pionowo, w tkanej moje ulubione wiązanie to podwójny X (nie lubiłam kieszonki), a przy starszym dzieciaczku to też na biodrze i na plecach :tak: Ale chcę kupić jeszcze chustę elastyczną i wiązać od początku w pozycji pionowej- tak nie ma opcji aby maluch się poddusił. A niestety nie wyobrażam sobie iść na spacer w teren z dwoma psami i wózkiem :baffled:

A w tkanej ciężko się małe dziecko wiąże- łatwiej było mi im młoda była starsza.

Sorki za off :zawstydzona/y:
 
reklama
Do góry