A więc byłam dziś z Natalią u neurologa. Lekarz b. sympatyczny, widać, że często ma do czynienia z niemowlętami, zagadywał Małą, uśmiechał się do niej, itd. Postukał w kolanka, połaskotał w stópki, pokręcił nóżkami, pomachał rączkami, pokazywał Małej grzechotkę by wodziła za nią wzrokiem i słuchała jej dźwięku, poświecił w oczka, sprawdził ciemiączko, zmierzył obwód główki (41cm) - wszystkie te zabiegi Młoda znosiła ze spokojem, patrząc z zaciekawieniem, co się z nią wyprawia i wydając co chwila poważne "a gu". Wreszcie lekarz odwrócił Małą na brzuszek - na co Natalia zareagowała wrzaskiem i główki nie podniosła. Lekarz wypytał mnie jeszcze o przebieg ciąży, zajrzał do książeczki zdrowia po czym stwierdził, że z neurologicznego punktu widzenia Mała rozwija się prawidłowo. Wg niego Młoda nie umie podpierać się na rączkach leżąc na brzuszku bo za mało z nią to leżenie ćwiczyłam. Tu miał rację - Natalia od małego nie znosiła leżeć na brzuchu, więc wybuchała płaczem a mnie było jej żal i przewracałam ją na plecki... I to był błąd. Lekarz pwiedział, żeby z nią ćwiczyć i ćwiczyć kilka razy w ciągu dnia, a jeśłi już podnosi główkę leżąc na moich kolanach (a podnosi) to będzie szybko efekt. Dał namiar i polecił rehabilitantkę, do której mamy zgłosić się, by pokazała nam ćwiczenia do wykonywania w domu.
Ogólnie jestem z wizyty zadowolona. Lekarz uspokoił mnie, zaprosił na kontrolną wizytę we wrześniu. Jutro dzwonię do tej rehabilitantki. Uff. Trochę odetchnęłam.