reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Znasz to? Dzień ledwo się zacznie, a Ty już masz na koncie przebieranie w półśnie, mycie części do laktatora i gorączkowe poszukiwania smoczka pod kanapą. Jeśli w tym chaosie marzysz choć o jednej rzeczy, która ułatwi Wam codzienność – weź udział w konkursie i wygraj urządzenia Baby Brezza, które naprawdę robią różnicę! Biorę udział w konkursie
reklama

Wychowanie, radzenie sobie z dwójką

reklama
Te nieszczęsne kolki-synka trapiły do 3 m-ca,jak sobie radziłam, nijak, nie pomagały żadne specyfiki kupione w aptece i masaże, musiałam zacisnąć zęby i mieć nadzieję ,że w końcu się skończą-było ciężko.Kiedy zaszłam w drugą ciąże cholernie się bałam tych kolek i porodu-pierwszy koszmar!,a tu niespodzianka małą urodziłam bez bólu w ciągu 1h ,2 parcia i mała była już z nami i nie miała kolek z czego najbardziej się cieszyłam:-D.Czas tak szybko zleci ,że się nie obejrzycie jak maluchy będą miały po kilka lat, a za 10 lat, to już zatęsknicie-chyba, że się mylę:sorry:,do czasów kiedy były maluszkami.Ja wspominam ten okres za najwspanialszym ,po mimo kolek w wiele innych....nic bym nie zmieniła.

każdej mamusi życzę dużo cierpliwości:-);-)
 
vivien - to ja mam dokładnie te same obawy póki co...
synek do 4 m-ca miał straszne kolki i tez zupełnie NIC nie pomagało....
strasznie to wspominam, ciekawe jaki będzie drugi synek...
mam nadzieję, że tak jak u Ciebie ;-)
 
ale mnie tu nie było ;-)

agamir cieszę się, że nie jestem sama i nie tylko ja dostałam po tyłku ;) wiem, że to wredne, ale trzeba się jakoś pocieszać ;)

Nickie chyba każda mama ma chwile zwątpienia, wątpi czy sobie poradzi, czuje się złą matką, że nic nie wychodzi itd
też kilka razy miałam takie sytuacje, że powinnam być bardziej przezorna, ale takie jest życie - nie jesteśmy w stanie i nigdy nie będziemy uchronić naszych dzieci przed każdym nieszczęściem...
wiem, że bywają chwilę, że żałuję się swoich decyzji i zachowań, ale trzeba zapomnieć, uczyć się na błędach i żyć dalej :)
nie wątp w to czy sobie poradzisz, bo na pewno tak będzie :)

Co do buntu - rozumiem Cię Black doskonale - my już jesteśmy po którymś etapie buntu, a pewnie jeszcze trochę przed nami... nauczyłam się dwóch podstawowych rzeczy - nie ulegać i być stanowczym
Na początku gdy mówiłam NIE albo NIE WOLNO - nie robiło to na Maksiu wrażenia, ale teraz jest dużo lepiej!!! To że nie ulegałam i nie rozczulałam się - poskutkowało :)
Co do stanowczości - kiedyś na każdy płacz, krzyk reagowałam, teraz nauczyłam się rozróżniać i reagować tylko w momentach koniecznych - synek teraz nauczył się metody teatralnego płaczu - to jest dopiero rewelacja ;)

rusałko i dobrze, że jesteś przerażona!!! ;) ja byłam całą ciąże święcie przekonana, że będzie super i bez problemu sobie dam radę... niestety kiedy urodził się młodszy, to tak dostałam w dupę, przeżyłam takie rozczarowanie, że to bardzo bolało...
dasz radę i przygotuj się na najgorsze, bo lepiej miło się zaskoczyć niż smutno rozczarować ;)
no i gratuluję płci dzidziusia ;)

Tosiaczku u mnie chłopaki już od przeszło pół roku są rozbiegani w różne strony i nie jest lekko ;) w domu sobie radzę, ale na spacerze, placu zabaw albo gościnie - jest tragedia...

vivien16 witam i dziękuję za słowa otuchy :) jesteś moją nadzieją, że można mieć dzieci z małą różnicą wieku i nie zwariować ;)
co do Twoich słów o organizacji - jest to racja, ale u mnie sprawdziło się dopiero pół roku po urodzeniu Młodszego... kiedy dziecko wyje 24godz na dobę, ciągle ulewa, choruje - diabli biorą organizację :(
słodkie to co napisałaś o synku - że bawił się lalką, karmił i przewijał - to musiał być słodki widok :)

karlito ja miałam mamę do pomocy i Męża przez pierwsze dwa miesiące, a i tak nie pamiętałam jak się nazywam.... :(
jak masz możliwość wzięcia kogoś do pomocy, to bierz i nie oglądaj się na innych... każdy łatwo mówi, że woli sam sobie radzić itp, ale w momencie kiedy nie miałam siły cieszyć się dzieciakami, to słowa takie osoby nie wiele znaczyły...
co do zazdrości - u nas takie zjawisko nie wystąpiło... na szczęście :)

anawawka widzę, że ktoś będzie miał dzieciaczki na etapie, który mam za sobą ;) początki z "podwójnym" chodzeniem są trudne i stresujące, ale napisze Ci, że z czasem można to ogarnąć... spacer tylko wózkiem, na plac zabaw z Mężem albo jeden w domu z babcią, drugi ze mną na placu zabaw, gościny, wypady - zawsze z osobą towarzyszącą...

graz szelki mam, ale ani razu nie użyte ;) starszy syn wnet szału dostał przy próbie poskromnienia ;)

Dominiko przy pierwszym synku nie wiedziałam co to kolki, za to drugi przekazał mi o tym bardzo dobitnie informację ;) życzę Ci, aby u Ciebie było odwrotnie ;)

pozdrawiam Was cieplutko!!!
 
A ja się mogę pochwalić od jakiegoś czasu wypróbowałam nową metodę przy buntowaniu się.
Jak Julka dostaje ataku szału mówię jej "idziesz na fotel i nie zejdziesz do póki się nie uspokoisz" i tak ją sadzałam, jak schodziła znów sadzałam. No i są efekty. Młoda jak tylko dostaje szału mówię idziesz na fotel i idzie grzecznie sama a po minucie już jest cisza i spokój.
I tak jak pisze Maks_Olo nie ulegam.
 
reklama
Black - dobry sposób. pewnie niedługo i ja zacznę stosować, bo Jasiek też powoli zaczyna swój bunt. Dzis miałam pierwsze przejścia, ale nałożyło się na to dużo rzeczy.... więc trudno go tak do końca winić...
byliśmy na spacerze, daleko od domu, a ten nagle kupę zrobił, za chwilę zaczął ziewać i na koniec zrobił się głodny, jak doszliśmy w końcu d domu, to byłam od góry do dołu zlana potem, częsciowo na rękach, wózek pchałam, masakra....
 
Do góry