ale mnie tu nie było ;-)
agamir cieszę się, że nie jestem sama i nie tylko ja dostałam po tyłku

wiem, że to wredne, ale trzeba się jakoś pocieszać
Nickie chyba każda mama ma chwile zwątpienia, wątpi czy sobie poradzi, czuje się złą matką, że nic nie wychodzi itd
też kilka razy miałam takie sytuacje, że powinnam być bardziej przezorna, ale takie jest życie - nie jesteśmy w stanie i nigdy nie będziemy uchronić naszych dzieci przed każdym nieszczęściem...
wiem, że bywają chwilę, że żałuję się swoich decyzji i zachowań, ale trzeba zapomnieć, uczyć się na błędach i żyć dalej

nie wątp w to czy sobie poradzisz, bo na pewno tak będzie
Co do buntu - rozumiem Cię
Black doskonale - my już jesteśmy po którymś etapie buntu, a pewnie jeszcze trochę przed nami... nauczyłam się dwóch podstawowych rzeczy - nie ulegać i być stanowczym
Na początku gdy mówiłam NIE albo NIE WOLNO - nie robiło to na Maksiu wrażenia, ale teraz jest dużo lepiej!!! To że nie ulegałam i nie rozczulałam się - poskutkowało

Co do stanowczości - kiedyś na każdy płacz, krzyk reagowałam, teraz nauczyłam się rozróżniać i reagować tylko w momentach koniecznych - synek teraz nauczył się metody teatralnego płaczu - to jest dopiero rewelacja
rusałko i dobrze, że jesteś przerażona!!!

ja byłam całą ciąże święcie przekonana, że będzie super i bez problemu sobie dam radę... niestety kiedy urodził się młodszy, to tak dostałam w dupę, przeżyłam takie rozczarowanie, że to bardzo bolało...
dasz radę i przygotuj się na najgorsze, bo lepiej miło się zaskoczyć niż smutno rozczarować

no i gratuluję płci dzidziusia
Tosiaczku u mnie chłopaki już od przeszło pół roku są rozbiegani w różne strony i nie jest lekko

w domu sobie radzę, ale na spacerze, placu zabaw albo gościnie - jest tragedia...
vivien16 witam i dziękuję za słowa otuchy

jesteś moją nadzieją, że można mieć dzieci z małą różnicą wieku i nie zwariować

co do Twoich słów o organizacji - jest to racja, ale u mnie sprawdziło się dopiero pół roku po urodzeniu Młodszego... kiedy dziecko wyje 24godz na dobę, ciągle ulewa, choruje - diabli biorą organizację

słodkie to co napisałaś o synku - że bawił się lalką, karmił i przewijał - to musiał być słodki widok
karlito ja miałam mamę do pomocy i Męża przez pierwsze dwa miesiące, a i tak nie pamiętałam jak się nazywam....

jak masz możliwość wzięcia kogoś do pomocy, to bierz i nie oglądaj się na innych... każdy łatwo mówi, że woli sam sobie radzić itp, ale w momencie kiedy nie miałam siły cieszyć się dzieciakami, to słowa takie osoby nie wiele znaczyły...
co do zazdrości - u nas takie zjawisko nie wystąpiło... na szczęście
anawawka widzę, że ktoś będzie miał dzieciaczki na etapie, który mam za sobą

początki z "podwójnym" chodzeniem są trudne i stresujące, ale napisze Ci, że z czasem można to ogarnąć... spacer tylko wózkiem, na plac zabaw z Mężem albo jeden w domu z babcią, drugi ze mną na placu zabaw, gościny, wypady - zawsze z osobą towarzyszącą...
graz szelki mam, ale ani razu nie użyte

starszy syn wnet szału dostał przy próbie poskromnienia
Dominiko przy pierwszym synku nie wiedziałam co to kolki, za to drugi przekazał mi o tym bardzo dobitnie informację

życzę Ci, aby u Ciebie było odwrotnie
pozdrawiam Was cieplutko!!!