Cześć dziewczyny ja z racji mojego kierunku studiów zneguję filtry brita. Owszem fajnie bo nie ma kamienia w czajniku, ale wiecie jakim to kosztem? Oczywiście firmy produkujące tego typu filtry nigdzy się do tego nie przyznają.
Jak wiecie najwięcej minerałów dostarczamy naszemu orgaznizmowi z wodą, w jedzeniu, piciu. NO a takie filtry nie są tak "inteligentne", żeby decydować, że filtrują tylko "złe" jony powodujące twardość wody i jej zanieczyszczenia. Z tego więc wynika, że woda po tego typu filtrach jest zupełnie pozbawiona wszelkich minerałów, a z niczego nie dostarczymy ich tyle co z wody. Czyli wbrew pozorom jest dla nas zdrowiej wypić wodę przegotowaną taką zwykłą z sieci (z kranu) niż po takim filtrowaniu.
Jeżeli jednak kogoś denerwuje osad w wodzie po przegotowaniu jest na to prosty sposób. Używamy szklanego lub plastikowego lejka, albo specjalnej nakładki na szklanki, w to wkładamy filtr taki jak do ekspresu do kawy, papierowy, no i przez to lejemy wodę, cała zawiesina będzie się na tym zatrzymywała i woda nie będzie taka mętna. Oczywiście takiego filtra nie wyrzucamy po jednym użyciu tylko korzystamy z niego 2-3 tygodnie bo im więcej tego osadu na nim tym lepiej filtruje. W ten sposób woda jest lepsza i ma więcej minerałów nawet niż woda butelkowa. Niestety taka jest prawda woda w sieci jest bogatsza w związki niż woda butelkowana. No a nie jest ona na pewno zanieczyszczona, bo procesy jakim jest poddawana w stacji uzdatniania wody to gwarantują.
Nie to, że sama się tak mądrzę, ale miałam w zeszłym semestrze przedmiot o uzdatnianiu wody i właśnie cały wykład poświęcony filtrom brita itp.