reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Czy pomożesz Iwonie nadal być mamą? Zrób, co możesz! Tu nie ma czasu, tu trzeba działać. Zobacz
reklama

wywoływane poronienie

E

elizabets

Gość
Jestem mamą dwóch chłopców 14 i 10 lat.W zeszłym roku tuż po wakacjach dowiedziałam się że jestem w ciąży.Nie było radości , tylko strach , że po tylu latach po co się pchać w pieluchy? Jeszcze moje badanie usg wykazywało dwa pęcherzyki ciążowe. Moje życie się wywróciło się do góry nogami , musiałam czekać kolejne dwa tygodnie na badanie które wykaże czy będę miała bliźniaki . Powoli przyzwyczajałam się do myśli że będę znowu mamą ,okazało się jednak że jeden pęcherzyk jest pusty. Z czasem przyszła radość. Ciąża przebiegała dobrze.Miałam badania prenatalne ,gdyż mam 35 lat , wszystko z dzieckiem było dobrze, rosło zdrowe. W święta poczułam pierwsze ruchy . Przed sylwestrem dopadło mnie przeziębienie i małe krwawienie .Na wizycie mój ginekolog po badaniu stwierdził że jest wszystko dobrze i że będę miała córeczkę.Wysłał mnie na zwolnienie i kazał leczyć przeziębienie domowymi sposobami herbatka z miodem itp.Jednak po sylwestrze byłam jeszcze gorzej chora .Poszłam do ogólnej , która wypisała mi antybiotyk -zinat- który można podawać w ciąży.Przeziębienie ustępowało czułam się co raz lepiej a i z dzieckiem było wszystko dobrze było co raz więcej ruchów. Jednak nie było mi dane mieć mojej wymarzonej córeczki. 9 stycznia późnym wieczorem poleciało mi trochę wody, jednak bólów nie miałam a dziecko się ruszało i zasnęłam. Rano po 4 -tej pojechałam z mężem pełna obaw że coś jest źle do szpitala. Na badaniu na izbie przyjęć serduszko dziecka biło bardzo ładnie . Przyjęli mnie na ginekologie. Lekarz na obchodzie powiedział że musi mi zrobić usg czy dużo wyleciało wody bo jeśli wszystko to trzeba będzie indukować poronienie bo dziecko jest za małe aby żyć zdrowo -21 tydzień ciąży.WYROK zapadł.Wyleciało wszystko, macica była opięta na płodzie, a czemu tak się stało że te wody odeszły nie wiedzieli, zaindukowali poronienie a ja sama musiałam urodzić martwą moją kochaną córęczkę.Męczyłam się strasznie.a jeszcze bardziej bolało serce że to na darmo , że po porodzie nic nie będę miała.Przez ten cały czas był przy mnie mąż bardzo mi pomógł bez niego nie dałabym rady. Urodziłam . Po porodzie w narkozie ogólnej wyłyżeczkowali mi macicę . Po przebudzeniu bez bóli porodowych czułam się dobrze i zasnęłam.Potem był płacz i pustka .Przy lekarzach byłam twarda nie płakałam.W stanie ogólnym po dwóch dobach zostałam wypisana do domu . Teraz jest mi bardzo ciężko cały czas pytam siebie dlaczego czy nie dbałam o siebie może to przez przeziębienie a może przez mała grzybice którą miałam parę dni wcześniej ale ginekolog mówił że to nic takiego groźnego dla dziecka.NIGDY SIĘ TEGO NIE DOWIEM DLACZEGO.Chyba że wynik badania histo-patologicznego coś wykaże mam odebrać po dwóch tygodniach.teraz Wiem jedno że będę chciała jeszcze raz spróbować zajść w ciąże , bo w mojej świadomości jest że miałam mieć córeczkę.
user_online.gif
progress.gif
 
Ostatnio edytowane przez moderatora:
reklama
Elizabets współczuje Ci. Ja tez straciłam swoja córeczke w 25 tygodniu:-(W tamtym roku w lipcu a dokładnie w czwartek bylam na kontroli, usg mi lekarka nie robila ale sprawdzili serduszko i ułozenie brzucha..... - i wszytsko było ok.Potem poszłam z mezem na spacer , pochodzic po sklepach itp. Nogi zaczeły mi puchnac ale wiadomo ciepło, ciaza, troszke chodzenia - jest to normalne.
No i nogi tak puchly sobie, w niedziele nie wyczuwalam dzieciatka, ale czasem tez nie potrzebnie sie martwilam, coreczka była leniuszkiem - wiec i tym razem sie nie przejmowalam . Ale juz wieczorem gdy wypoczywałam nogi wciaz mialam spuchniete , rano w poniedziałek tez i tak prawie cały dzien .... Ruchuch tez nie czułam. Postanowilam isc na pogotowie , moj maz szedl do pracy na noc wiec postanowilam isc z sasiadka . Lekarz (ordynator) nawet do mnie nie zszedl powiedzial jak nie krwawie i jak mnie nic nie boli to moge poczekac do czwartku , wtedy poszlabym do swojej lekarki która mnie prowadzila. Nogi mialam mocno spuchniete - nie zbadali , nie zmierzyli cisnienia... wysłali mnie do domu. Jednak na drugi dzien postanowiłam ze pojde prywatnie , mój poszedl na jazdy ja do lekarza ..........i dowiedziałam sie ze czeka mnie szpital ze córeczce serduszko przestało bic.:-( W szpitalu próbowali wywolywac mi poród przez kilka dni jednak nic to nie dalo a ze wyniki zaczeły zle wychodzic to miałam łyzeczkowanie ...

Powiem Ci dobrze ze tu trafiłas, tu sa dziewczyny które Ci pomoga bo wiedza jaka to jest strata :-( Przykro mi i wie jakie to jest bolesne. Nie mozesz sie obwiniac , czasami niestety tak sie dzieje :-( Cale szczescie masz dwie pociechy
 
Tule Cie a dla Twojej córeczki zapalam swiatełko (*)

Dobrze ze chcesz zajsc w ciaze i zapewne Ci sie uda jednak teraz musisz odpoczac.
 
elizabets - dla Twojej córuni (*)... a dla Ciebie dużo sił i wytrwałości byś zniosła ból jaki jest po stracie dziecka. Trzymaj się dzielnie.
 
Straciliśmy w tym roku Synka (41tydzień ciąży). Próbuję jakoś się pozbierać. Bardzo chciałabym jeszcze mieć dzieci, ale strach jest tak ogromny, że słów brakuje żeby go opisać. A naszego Synka nie zapomnimy nigdy.
 
Hanka3450 bardzo mi przykro. Witam wśród Aniołkowych mam. Dla Twojego Aniołka zapalam świeczkę (*) i zapraszam Ciebie na wątek główny "ciąża po poronieniu". Są tam wspaniałe dziewczyny które przeżyły straty. W różnych tc ale każda starta jest ogromnym bólem dla matki.
Jeśli czujesz się na tyle silna. Opisz nam swoją historię i czy wiesz co było przyczyną że Twój synek niemiał szansy :-( na to by żyć.
Trzymaj się mocno i naprawdę zapraszam na ten wątek. Choć czasem mowimy o obiadkach, czy fryzurach, sens tego wątku zawsze pozostanie taki sam. Nie odmówimy pomocy nikomu.
 
Hanka3450 bardzo mi przykro. Witam wśród Aniołkowych mam. Dla Twojego Aniołka zapalam świeczkę (*) i zapraszam Ciebie na wątek główny "ciąża po poronieniu". Są tam wspaniałe dziewczyny które przeżyły straty. W różnych tc ale każda starta jest ogromnym bólem dla matki.
Jeśli czujesz się na tyle silna. Opisz nam swoją historię i czy wiesz co było przyczyną że Twój synek niemiał szansy :-( na to by żyć.
Trzymaj się mocno i naprawdę zapraszam na ten wątek. Choć czasem mowimy o obiadkach, czy fryzurach, sens tego wątku zawsze pozostanie taki sam. Nie odmówimy pomocy nikomu.

Dziękuję.
 
reklama
Dzisiaj miałam łyżeczkowanie. Byłam w 11 tygodniu ciąży. W środę wieczorem lekko plamiłam z krwią więc pojechałam do szpitala i tam po badaniu usg powiedziano mi że ciąża obumarła. Serduszko nie biło i wszystko zatrzymało się na 9 tygodniu. Pojechałam do innego szpitala ale tylko potwiedzono diagnozę. Przyjęto mnie na oddział. Wczoraj cały dzień próbowano wywołać poronienie ale się nie udało i dzisiaj miałam zabieg.
Tak długo staraliśmy się o to maleństwo, tak o siebie dbałam. To niesprawiedliwe że jakieś meliniary co całą ciążę piją i ćpają rodzą zdrowe dzieci a te kobiety które naprawdę chcą dziecka i robią wszystko żeby było zdrowe, tracą je.
 
Do góry