reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Czy pomożesz Iwonie nadal być mamą? Zrób, co możesz! Tu nie ma czasu, tu trzeba działać. Zobacz
reklama

Zachowanie naszych dzieci

Hmm ja codziennie wieczorem psikam woda morska na patyczek patyczkiem do nosa, potem suchym wyciagam kozy... i ja wiem ze tak nie powinno sie robic ale przez 6 miesiecy mala nie miala nigdy powazniej zatkanego nosa... pewnie to przypadek, ale pocieszam sie ze moze tak wytrzyma az do czasu kiedy bedzie umiala dmuchac noskiem... hmmm
 
reklama
mi te kozy nie przeszkadzają, niechby sobie były, ale jak zalegają jej głęboko i ma całkowicie zawalony nosek i nie może przez to jeść, to MUSZĘ je wyciągnąć za wszelką cenę :-(
 
Nie, no u nas to pojedyncze sztuki... Passi u nas nie ma szans patyczkiem, bo Joasia za mocno sie wierci i skacze. Predzej bym jej wbila ten patyczek do nosa niz cos wyciagnela. A na fride te kozy za suche, nawet po soli
 
kUrcze ja tez nie mam co walczyc o kozy i Joasia chodzi sobnie z nimi w nosie dopoki ich same nie wyjda. No kreci mi sie i nie daje rady!

Hmm ja codziennie wieczorem psikam woda morska na patyczek patyczkiem do nosa, potem suchym wyciagam kozy... i ja wiem ze tak nie powinno sie robic ale przez 6 miesiecy mala nie miala nigdy powazniej zatkanego nosa... pewnie to przypadek, ale pocieszam sie ze moze tak wytrzyma az do czasu kiedy bedzie umiala dmuchac noskiem... hmmm


u nas tez w sumie takiego prawdziwego kataru jeszcze nie bylo tylko kozy, i to wlasnie takie daleko z tylu,ze patyczek to nie bardzo. fridy nienawidzi, uzylam raz. jak widzi gruche to przewaznie nieruchomieje i szeeeeroko otwiera buzie i probuje ja zjesc, ble.... :)))
a czasami sa takie ogromne,ze nie mam pojecia jak sie tam mieszcza, kilka razy byl placz z tego powodu,ale zwykle po kilku minutach mala jakos "wydmuchiwala" je, tzn, pewnie jej bardzo przeszkadzaly,czasami grucha jeszcze troche pogarszala sprawe,bo np dociagala je z glebi do polowy noska,zaslanialy cala dziurke, nie miala jak oddychac i mala zaczynala fukac i marudzic i same wyskakiwaly :)
 
mi te kozy nie przeszkadzają, niechby sobie były, ale jak zalegają jej głęboko i ma całkowicie zawalony nosek i nie może przez to jeść, to MUSZĘ je wyciągnąć za wszelką cenę :-(
no u nas tez taki okropne kozy byly, geste i mocno zalegajace i mala nieziemsko plakala, ale co mialam zrobic jak strasznie sie jej zapychalo....juz na widok fridy plakala bo wiedziala co bedzie....anglicy maja takie powiedzenie ''sometimes you need to be crue to be kind'' czyli ''czasami trzeba byc okrutnym zeby byc dobrym'' czy jakos tak to powinno byc po pl...w kazdym razie czasem niestety to prawda czasem musimy narazic maluchy na nieprzyjemnosci dla ich dobra....
 
hmmm jeśli chodzi o kozy to robię tak jak mnie nauczyli w szpitalu , jak rano widzę ,że po nocy Frania ma zatkany nos to wpuszczam kilka kropelek do nosa soli fizjologicznej obracam ją brzuszkiem do dołu w poziomie i ona za chwilkę kichnie i kozy z noska wychodzą i ooo taka sprawa :)
 
Moja tez nie lubi fridy ale ostatnio znalazlam sposob zeby jej użyc. Pokazuje malej fride i mówie do niej: mama wyciagnie powoli, bardzo wolno i mala nieruchomieje i wyciagam :-);-) Ciekawe ile czasu da sie tak oszukiwac?;-)
 
moja mała złości się kiedy chce siedzieć a ja ją kładę bo np gdy idę do ubikacji i boję się że się prewróci...
albo strasznie się złości kiedy bierze zabawkę i ją wyrzuca daleko po czym okazuje sę że jest za daleko żeby mogła ją spowrotem wziąść..:-p
a czasami jak coś jej nie wychodzi to strasznie piszczy....
aż słuchać się nie da.,... hihihihihih;-)
 
Ostatnia edycja:
A moja córka boi się...uwaga....spacerówki :szok::eek:

Zmieniłam wczoraj gondolę na spacerówę, dziś ją wkładam i oczy wielkie, przestraszone, podkówka z ust i krzyk. W pozycji siedzącej jeszcze jako tako - ale ona siedzi bez podparcia niedługo, więc boję się ją tak sadzać na dłużej. I teraz co robić? Z powrotem gondola? Myślałam że będzie bardziej chciala lezec w spacerówce i nie bedzie sie jej tak nudzic jak w gondoli... Chyba wogole sie wozka pozbedziemy i przy chuscie zostaniemy.
 
reklama
Czytam czytam i niestety dochodzę do wniosku, że Alutka to jeden z większych złośników i terrorystów na forum :)

Generalnie prawie każde odłożenie na matę lub na przewijak wywołuje natychmiastowy płacz ze łzami jak grochy :-(. Dopiero po chwili przekonywania, że będziemy się bawić albo, że muszę zmienić pieluchę uspokaja się i jest ok.
Poza tym, wszystko dość szybko jej się nudzi - wiec po paru minutach na bujaku lub na macie zaczyna się marudzenie, a jak nie reaguję to płacz - oczywiście ze łzami jak grochy - żeby matkę dobić :tak:

Najlepszy humorek Alutka ma rano - strzela uśmiechami na wszystkie strony, ale na głos śmieje się raczej rzadko. Wczoraj rozśmieszyła ją moja czkawka :)
A no i jeszcze jakaś taka milcząca ostatanio się zrobiła -miała fazę gardłowych krzyków, a teraz albo cisza, albo jakieś takie "skwierczenie" jak kaczor donald cichutkie odstawia.

Jest bardzo niecierpliwa - chociaż ostatnio zauważyłam, że jak chce czegoś dosięgnąć to próbuje kilka razy - jeszcze nie dawno od razu była wściekłość.

Cóż... przy porodzie ledwo głowa wyszła już krzyczała, wiec chyba rośnie mi mała terrorystka... :-p:tak:
 
Do góry