moja firma, w ktorej pracowalam, a ktora prowdzila salony partnerskie orange przjela ten salon od innej takiej i ja pojechalam tam wprowadzac zasady jakie panuja u nas. i przeszkolic ze standardow tych co tam pracuja, bo takowych tam nie bylo w ogole. najpierw jechalam tylko na tydzien, wiec spoko, a w praniu wyszlo, ze bylam 4 okropne tygodnie z popieprz...dziewuchami, z ktorymi darłam koty i non - stop nerwy i balam sie, ze nasz kapunia tez bedzie jakas znerwicowana, a nikt wtedy nie widzial, ze ja w ciazy. i bylam tam sama, m. dojezdzal na weekendy, a niedziele musial o 4 rano wyjezdzac, zeby do pracy zdazyc i do szkoly. jak ja wtedy ryczalam, a tu do pracy musialam isc. bylam kompletnie rozbita. i jeszcza ta glupia krowa, ktora tam pracowala wiedziala, ze mariusz w piatki przyjezdza po poludniu to specjalnie robila podjazdy do prezesika, ze ona chce wolne. a tu mariusz w drodze. ale na szczescie ja skrecilam dym, ze albo jej pomoga z mozgiem albo ja wracam do bydgoszczy, bo nie bede sie z idiotka klocila i zdrowia tracila. i w skrocie tyle, jak wrocilam do bydg to z radosci ziemie bym calowala. nigdy tak sie nie cieszylam z powrotu. jedyny plus to taki, ze kapsio jodu nawdychal i zdazylam troche gdansk poznac i polubilam mega korki, ktore tam byly, a po powrocie do bydgoszczy te tutejsze byly dla mnie malym piwem