Dzisiejsza wiadomość dnia (a właściwie wczorajsza bo już po północy) tak mnie optymistycznie nakręciła, że mój plan B został lekko zmodyfikowany, Jak nie uda się tym razem ivf będę chciała najpierw zrobić histeroskopie a dopiero pojadę do Bociana :-) Takie wiadomości dają wiarę i nadzieję, że nawet takie trudne przypadki jak Smerfeta (podobne do mnie bo przecież za pierwszym razem nam obu żadka komórka się nie zapłodniła a za drugim zarodek się nie zaimplantował) mogą zakończyć się szczęśliwie i to w najmniej spodziewanym momencie, Cały dzień michę jarzę aż się znajomi pytają co się stało, że mam taki dobry humor. A ja cieszę się jakby to były moje dwie kreski na teście. Od początku ja goniłam Smerfetę i może w końcu ją dogonię ... a co pomarzyć sobie nie można ;-)

Dziękuję Wam wszystkim za miłe słowa i za to, że wierzycie, dajecie mi nadzieję. To dla mnie bardzo ważne. Tym razem nikt z naszego bliskiego grona znajomych nie wie o transferze. Mówię, że nie piję bo biorę antybiotyk ;-) Powiedzieliśmy tylko tym znajomym, którzy są z nami w Charlotcie ale to są ludzie z drugiego końca Polski więc nie ma obawy o jakiś przeciek ;-)

Wczoraj jakoś źle zrobiłam sobie zastrzyk z clexane i mam sińca na pół podbrzusza, wygląda strasznie, jest granatowy
KasiaMakaronik czuję się trochę inaczej niż poprzednio, tzn lekko pobolewa mnie brzuch od dnia transferu. Wiem, że to może nic nie znaczyć, że może sobie wmawiam ale przecież w coś trzeba wierzyć bo zwariować można. Planuję testować 1 sierpnia, w urodziny mojego M. A Ty w sumie mogłabyś wcześniej. Trzymam kciuki :-)

Dobrze, że jesteśmy na wyjeżdzie ze znajomymi, kórych nie widzieliśmy prawie 3 lata, poznaliśmy też ich znajomych, szybciej mija czas. Oczywiście nie sposób zapomnieć bo leki, zastrzyki itp ale za mną już 4 dpt :-)