reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Czy pomożesz Iwonie nadal być mamą? Zrób, co możesz! Tu nie ma czasu, tu trzeba działać. Zobacz
reklama

Zespół Downa - nie chce mi się żyć

A potrafisz postawić się w jeszcze innej sytuacji czy tylko w takiej jaką Ci pasuje?

Czy jeśli to matka chciała by zostawić dziecko w szpitalu, a ojciec chciał by aborcji, był by taki dylemat, to wtedy też zdanie ojca się nie liczy tylko zdanie matki? Czy wtedy nagle o 180° i ojej to przecież ojciec i też ma prawo głosu?
Ja nie mówię, że autorka ma zrobić tak a nie inaczej, sama nie mam pojęcia co bym zrobiła, ale namawianie jej żeby w ogóle nie liczyła się ze zdaniem męża, ojca tego dziecka, jest dla mnie chore. ZAWSZE powinno się liczyć zdanie obydwoja rodziców tak samo. A jeżeli zdanie ojca dziecka jest ważne tylko wtedy kiedy jest wam wygodnie to... Współczuję waszym mężczyznom.

Usiądź bo może to być dla Ciebie szok.
Jeżeli wiedziałaby że dźwignie zostawienie w szpitalu to ... jej decyzja.

To na kobiecie w większości spoczywa kwestia wychowania. O ciąży nie wspomnę bo chyba wiesz jak działa biologia i to ona powinna podjąć te decyzję.

Ps. Podałam Ci przykład z mojego życia. Powinnaś stanąć za ojcem dziecka i poprzeć jego wolę o usunięciu zdrowego bo przecież to tez jego dziecko i ma prawo do decyzji 🤡 według Ciebie.
 
reklama
Co to znaczy, że on nie chce być ojcem chorego dziecka? On już nim jest czy mu się to podoba czy nie.
Nie mam dziecka z ZD, ale mam dziecko z innymi problemami. Ja nie miałam dwóch trymestrów na oswojenie się z chorobą dziecka, bo choroba powstała w związku z ciężkim przebiegiem porodu. Ale to moje dziecko, ukochane, wyczekane, co z tego że chore. Kiedy rodziłam pierwszego syna miałam 23lata i podobne podejście do ZD jak większość z Was. Ale teraz wiem, że co nas nie zabije, to nas wzmocni. Nie usunęłabym i nie oddała dziecka z ZD. Dostałoby tyle samo miłości i szacunku co zdrowe dziecko.
Wybaczcie po prostu nie potrafię ogarnąć jak można nie chcieć własnego dziecka 🙄

Gdyby to przysłowie miało rację bytu to nie miałabyś samobójstwa z powodu traumy.
 
Co to znaczy, że on nie chce być ojcem chorego dziecka? On już nim jest czy mu się to podoba czy nie.
Nie mam dziecka z ZD, ale mam dziecko z innymi problemami. Ja nie miałam dwóch trymestrów na oswojenie się z chorobą dziecka, bo choroba powstała w związku z ciężkim przebiegiem porodu. Ale to moje dziecko, ukochane, wyczekane, co z tego że chore. Kiedy rodziłam pierwszego syna miałam 23lata i podobne podejście do ZD jak większość z Was. Ale teraz wiem, że co nas nie zabije, to nas wzmocni. Nie usunęłabym i nie oddała dziecka z ZD. Dostałoby tyle samo miłości i szacunku co zdrowe dziecko.
Wybaczcie po prostu nie potrafię ogarnąć jak można nie chcieć własnego dziecka 🙄
można. Nie każdy chce czy może wychowywać chore dziecko. Skoro kobieta dowiedziała się na wczesnym etapie ciąży o chorobach dziecka to ma prawo zdecydować czy chce to dziecko wychować czy nie.
Mam 33 lata, trójkę dzieci i ten pogląd nigdy mi się nie zmieni. Nie każdy jest gotowy psychicznie czy finansowo na chore dziecko. Tak jak pisałam wcześniej ZD to nie zawsze "tylko" ZD. Starsza córka, chory mąż i chore dziecko?
Zresztą oni oboje nie chcą go wychowywać.
 
A potrafisz postawić się w jeszcze innej sytuacji czy tylko w takiej jaką Ci pasuje?

Czy jeśli to matka chciała by zostawić dziecko w szpitalu, a ojciec chciał by aborcji, był by taki dylemat, to wtedy też zdanie ojca się nie liczy tylko zdanie matki? Czy wtedy nagle o 180° i ojej to przecież ojciec i też ma prawo głosu?
Ja nie mówię, że autorka ma zrobić tak a nie inaczej, sama nie mam pojęcia co bym zrobiła, ale namawianie jej żeby w ogóle nie liczyła się ze zdaniem męża, ojca tego dziecka, jest dla mnie chore. ZAWSZE powinno się liczyć zdanie obydwoja rodziców tak samo. A jeżeli zdanie ojca dziecka jest ważne tylko wtedy kiedy jest wam wygodnie to... Współczuję waszym mężczyznom.
proszę Cie, gościu chce zostawić chore dziecko w szpitalu! Nie wiadomo czy nie będzie miało innych chorób współistniejących. Lepiej zostawić dziecko z myślą, że ono może cierpieć? Świetny pomysł. A autorka niech sobie chodzi całe 9 miesięcy w ciąży, urodzi, a potem tłumaczy ludziom gdzie jest dziecko.
Akurat uważam, ze jego zdania tutaj nie powinno się brać pod uwagę. Chyba, że zadeklaruje się sam wychować to dziecko to wtedy można się zastanawiać jak podpisze papiery.
 
Co to znaczy, że on nie chce być ojcem chorego dziecka? On już nim jest czy mu się to podoba czy nie.
Nie chcę cię atakować ale czy prawdziwy ojciec zostawił by dziecko w szpitalu? On neo chce chorego dziecka, poglądy w tym tekście wyraził. Więc tak on nie chce nic ojcem.
On nie wspiera żony, nie mówi: kochanie damy radę, to nasze dziecko, będę je kochać mimo wszytko, to nasz syn/córka, nie dla niego temat prosty urodzisz i zostawisz. Dla mnie to właśnie zostawienie dziecka jest gorsze niż aborcja. Zostanie to maleństwo samo, żadna położna, lekarza nie będzie go tulił, nie będzie kochane, zaspokajane będą tylko jego potrzeby fizjologiczne. Nie oszukujmu się po chore dzieci nie czeka kolejka chętnych do adopcji.
To bardzo trudna decyzja, autorka neo czuje się na siłach wychowywania chorego dzika, nie ma wsparcia.

Ja stałam przed decyzją wykonania aborcji i uwierz mi było to dla mnie straszne. To nie jest prosta decyzja i niegdy nie będzie.
 
I każdej która uważa, że urodzi i jakoś to będzie polecam ten jakże długi wątek:


I nie zapominajcie o jeszcze jednej rzeczy - chore dziecko to nie tylko słodki 9 miesięczny bobas, to potem np. 30 letni silny duży facet z potrzebami seksualnymi np.
To leżąca kobieta nie radząca sobie z miesiączką.

I jeszcze pojawiła się tu kwestia starszego dziecka, że będzie miało żal - na to żeby 7 letnie dziecko decydowało o takich sprawach to nawet nie mam słów - ale jak mam być szczera - to ja bym miała odwrotny żal, bo nie oszukujmy się to potem na te dziewczynkę spadnie opieka nad tym dzieckiem, to ta dziewczynka będzie miała mamę, która 90% musi poświęcić choremu rodzeństwu

Naprawdę zacznijcie zauważać, coś więcej niż instagramowe "dzieciaki cudaki" (o których nie chcielibyście wiedzieć poza IG bo jest tam "wesoło")
 
A potrafisz postawić się w jeszcze innej sytuacji czy tylko w takiej jaką Ci pasuje?

Czy jeśli to matka chciała by zostawić dziecko w szpitalu, a ojciec chciał by aborcji, był by taki dylemat, to wtedy też zdanie ojca się nie liczy tylko zdanie matki? Czy wtedy nagle o 180° i ojej to przecież ojciec i też ma prawo głosu?
Ja nie mówię, że autorka ma zrobić tak a nie inaczej, sama nie mam pojęcia co bym zrobiła, ale namawianie jej żeby w ogóle nie liczyła się ze zdaniem męża, ojca tego dziecka, jest dla mnie chore. ZAWSZE powinno się liczyć zdanie obydwoja rodziców tak samo. A jeżeli zdanie ojca dziecka jest ważne tylko wtedy kiedy jest wam wygodnie to... Współczuję waszym mężczyznom.
Odnoście decyzji, ja chciałam zabrać do pochówku naszego syna z triplodia.
Mąż mnie prosił i błagał żebym tego nie robiła, że on nie zniesie kolejnego pogrzebu i kolejnego grobu na cmentarzu ( pochwał sióstr która popełniła samobójstwo i ojca bo wypadku).
Zrobiłam jak chciał, bo go kocham i nie chciałam żeby cierpiał a tak teraz cierpię ja bo żałuję jak cholera że go zostawiłam w szpitalu, że nie zabrałam go do domu, że postawiłam czyjeś uczucia ponad swoje. .
Więc uwierz mi w tej kwestii to matką ma decydujące zdanie.
 
@Theend a ja ci powiem, że nie mam pojecią, jaką decyzję powinna podjąc. Jednocześnie nie uważam, że to tylko twoją decyzji, albo decyzji twojego męża. Mnie w waszej relącji brąkuje porozumienią. Myślę, że powinniście o tym porozmawiać z psychologiem. I nie ważne jak reaguje na to twój mąż. By decyzji była prawdziwą, na tyle "dobrze" podjęta, by oprócz tego, co czujesz i co będziesz przeżywać, byś mogła dalej w miarę spokojnie z nią żyć ważne jest rozważyć ja na wszystkie możliwe sposoby. Rodzę i wychowuje sama... Rodzę i wychowuje z mężem... Rodzę i oddaje... Razem decydujemy się na terminacji... Sama podejmuje decyzję o terminacji, żyje dalej z mężem...Sama podejmuje decyzję o terminacji, tracę męża... Psycholog potrafi tak zadać pytanie, byś mogła w sobie zobaczyć za i przeciw różnym wyborom. Nawet takim, że poddajesz ciążę terminacji, córka się dowiaduje, ale nie musi z tego wyniknąć nic złego, jeśli będziesz miała prawdziwe argumenty za tym, dlaczego to uczyniłeś. Jakie? To tylko ty będziesz wiedziała. Wiem jedno, to musi być coś więcej niż domysły i strach.

Nigdy przed taką decyzją nie stałam. Nie wiem jak to jest. I choć Bóg nie jest mi obcy jestem otwarta na taką decyzję. Tylko naprawdę trzeba rozważyć za i przeciw.
Mam w domu dziecko po zamartwicy i drugie urodzone w 26tc. Nie żeby mówić, że jestem lepsza. Nic w tym stylu. Tydzień po porodzie wcześniaka córka dostała wylewu 3 stopnia. Leki, które miały pomóc przeżyć prowadziły do niewydolności nerek. Pamiętam dylemat jaki zrodził się w mojej głowie. Leczyć dalej, czy pozwolić dziecku odejść. To zupełnie inna opcja niż twoja. Ale wiem jedno. By podjąć jakakolwiek decyzję musisz być jej pewna. Ona powinna przynosić ci spokój w myśleniu o tu i teraz oraz o przyszłości. Nie może być oderwana od innych, bo oni też w tym uczestniczą. Ta decyzja oprócz być nie być dziecka i o tym, jak ty będziesz dalej żyć może pociągnąć zmianę relacji.

Napisałaś do dobrej organizacji. Zabierz męża na rozmowę tam. On musi być obecny w tej decyzji. Niech pokaże ci swoje argumenty za swoją decyzją. Niech wysłucha twoich. Porozmawiajcie o tym co się stanie, jak nie dojdziecie do porozumienia. Rozmawiajcie, najlepiej w obliczu psychologa, kogoś, kto będzie bez waszych emocji spoglądał na wasze wypowiedzi i pokarze być może opcjie, których nie bierzecie pod uwagę. Ja też ich wszystkich nie znam. Wiem tylko, że decyzja jest trudna. I nikt nie może ci powiedzieć urodz, albo usuń. Tylko dlatego, że cokolwiek zrobisz, to ty będziesz mierzyć się z konsekwencjami swojej decyzji. Konsekwencje brzmią ponuro, ale nie musi tak być, jeśli decyzja będzie podjęta w zgodzie z waszymi przekonaniami, wyobrażeniami, emocjami, decyzjami, itp.
Przytulam wirtualnie. Cokolwiek zrobisz działaj w zgodzie z własnym sercem 💖
 
Nie chcę cię atakować ale czy prawdziwy ojciec zostawił by dziecko w szpitalu? On neo chce chorego dziecka, poglądy w tym tekście wyraził. Więc tak on nie chce nic ojcem.
On nie wspiera żony, nie mówi: kochanie damy radę, to nasze dziecko, będę je kochać mimo wszytko, to nasz syn/córka, nie dla niego temat prosty urodzisz i zostawisz. Dla mnie to właśnie zostawienie dziecka jest gorsze niż aborcja. Zostanie to maleństwo samo, żadna położna, lekarza nie będzie go tulił, nie będzie kochane, zaspokajane będą tylko jego potrzeby fizjologiczne. Nie oszukujmu się po chore dzieci nie czeka kolejka chętnych do adopcji.
To bardzo trudna decyzja, autorka neo czuje się na siłach wychowywania chorego dzika, nie ma wsparcia.

Ja stałam przed decyzją wykonania aborcji i uwierz mi było to dla mnie straszne. To nie jest prosta decyzja i niegdy nie będzie.
Ja zostałam sama z chorym dzieckiem. Bez kasy, bez jego ojca, bo się wypiął. Kilka razy byłam na skraju, a mimo tego żyję. Syn ma się dobrze, został wyprowadzony na dość dobre tory i choć groził mu wózek i niepełnosprawność intelektualna zawalczyłam o niego, bo uważałam że tak trzeba.
Temat jest bardzo trudny i nikt za autorkę nie podejmie decyzji. Co zrobi to tylko jej sprawa. Ja tylko napisałam co czuję i co zrobiłabym z obecnym doświadczeniem.
 
reklama
Ja zostałam sama z chorym dzieckiem. Bez kasy, bez jego ojca, bo się wypiął. Kilka razy byłam na skraju, a mimo tego żyję. Syn ma się dobrze, został wyprowadzony na dość dobre tory i choć groził mu wózek i niepełnosprawność intelektualna zawalczyłam o niego, bo uważałam że tak trzeba.
Temat jest bardzo trudny i nikt za autorkę nie podejmie decyzji. Co zrobi to tylko jej sprawa. Ja tylko napisałam co czuję i co zrobiłabym z obecnym doświadczeniem.

A ja wiem, że z moja depresja bym się po prostu powiesiła (razem z dziećmi). Wzięłabyś za to odpowiedzialność?
 
Do góry