No niestety to nie jest takie oczywiste. W pierwszej ciąży z synkiem nie zemdliło mnie ani razu, a ciąża przebiegała książkowo. W drugiej ciąży miałam potworne mdłości, a okazało się, że pęcherzyk ciążowy jest pusty. Straszne mdłości utrzymywały się do samego zabiegu łyżeczkowania, dopiero następnego dnia po zabiegu przeszły. W tej ciąży miałam mdłości, ale nie tak straszne jak w tej straconej. Więc jak u mnie to się nie zgadza. U wiecie co, jak w drugiej już wiedziałam, że pęcherzyk ciążowy jest pusty, to te mdłości były najtrudniejsze do zniesienia. Bo jak człowiek wie, że te mdłości po coś, to jakoś łatwiej, a jak wie, że to koniec, a mdłości i tak są, to to strasznie działa na psychikę.